Niestety mozna spotkac duzo duchownych, ktorzy staja sie politykami i to ich gubi. Pozniej nie sa ani dobrymi duchownymi, ani tez dobrymi politykami. Jest duzo innych elementow politycznych, ktore przesiakaja zycie religijne. I coraz czesciej bardzo mocno wchodza w zycie kosciola, ze nawet sami duchowni tego nie zauwazaja. I wtedy powstaje pytanie, czy to nadal zycie religijne wedlug zamiaru Chrystusa, czy tez zwykla polityka?
Miesiac temu mielismy nasze roczne spotkanie Werbistow w Zambii. I wowczas padly glosy, ze w naszej Zambijskiej Misji mamy rozne mniejsze i wieksze grupki, co uniemozliwia nam lepszy rozwoj i wpoldzialanie. Ktos powiedzial, ze jezeli te grupki dzialaja dla dobra wspolnoty to nie ma w tym nic zlego. Wowczas nasz glowny przelozony, ktory byl na Kapitule Generalnej rok temu w Rzymie powiedzial, ze tam rowniez przy wyborach nowej Rady Generalnej byly rozne grupki i kampanie wyborcze. Wtedy mocno sie temu sprzeciwilem, ze to juz nie zycie religijne tylko kampania polityczna. Nasz przelozony nadal podtrzymywal swoje stanowisko, bo przeciez to pomaga w wyborze wlasciwego kandydata. Usmiechnalem sie i powiedzialem, ze chyba tylko wtedy kiedy „Duch Swiety jest na wakacjach”..
Pamietam w naszej bylej prowincji wiele lat temu nagle na nowego prowincjala zostal wybrany ktos zupelnie nieznany i nawet przebywajacy poza prowincja w czasie wyborow. Oczywiscie kampania wyborcza „jednej grupy etnicznej zadzialala”. I przez szesc lat mieli na kogo sie zmowili.
Kilka lat temu jeden z ksiezy miejscowych opowiadal mi jak w pewnej diecezji w Zambii przed wyborem nowego biskupa byla bardzo mocna kampania wyborcza,aby znieslawic dobrego kandydata, a wyniesc do glorii kogos kto nigdy nie powinien byc biskupem. Wtedy mialem szalone watpliwosci co do tego i tylko sie z tego smialem. Dzisiaj juz patrze na to nieco inaczej i wierze, ze takie rzeczy maja miejsce w kosciele. I tylko w sercu modle sie, aby w tym czasie "znow„Duch Swiety nie byl na dluzszych wakacjach, albo nie mial sjesty” w czasie wyboru nowego biksupa.
Rowniez rozne byly glosy po ostatnim konklawe i wyborze Franciszka na papieza. Duzo rzeczy dzienikarze umiejetnie wyciagneli z Watykanu. Oczywiscie ile bylo w tym prawdy, a ile przypraw dodali to tylko Bog raczy wiedziec. Wedlug dziennikarzy byla tam ostra kampania wyborcza.
W ostatnich latach USA i inne kraje, szczegolnie Brazylia pokazuja swiatu jak kampanie wyborcze moga pojsc roznymi torami tak przy wyborze jak tez i odwolaniu danego prezydenta.
W ostatnich dniach widac, ze coraz wiecej politykow w USA lubi gwizdac na prezydenta. I te gwizdki staja sie coraz silniejsze. Ja tam, za bardzo na tych gwizdkach sie nie znam, ale czasami zastanawiam sie, ile Ojcow i Braci musialoby razem zagwizdac, aby odwolac danego prowincjala, czy przelozonego. Podejrzewam, ze pewnie musialoby byc ich o wiele wiecej niz ci co gwizdza na przezydenta.