
W Zambii pogrzeb i uroczystosci pogrzebowe sa bardzo rozbudowane. Jest przy tym wiele placzu i roznych wierzen, ktore sa przestrzegane bardzo scisle, i zle mowia o czlowieku, ktory ich tradycji nie przestrzega. Rowniez wierza, ze go moze spotkac jakas kara, nie bedzie obdarzony blogoslawienstwem. Czuwaja w domu zmarlego cala noc, czasami kilka nocy. Jest tam nie tylko najblizsza rodzina, ale wszyscy sasiedzi blizsi i dalsi i wszyscy ci co znali zmarlego. Dawniej kiedy nie bylo samochodow to szli dluga procesja, obecnie samochody zmienily te tradycje. W czasie samego pogrzebu przy grobie jest duzo obrzedow, wyglada to bardzo majestatycznie. I to jest rzeczywiscie ostatnie pozegnanie ze zmarlym, bo po opuszczeniu jego grobu nigdy tam nie wracaja. Zreszta po niedlugim czasie nawet odnalezienie tego grobu nie nalezy do rzeczy latwych. Duzo nowych grobow szybko przybywa, a stare szybko rownaja sie z ziemia. Rozniez rzeczy pozostawione na grobie, jak talerze, czy kubki znikaja. Nie wiem czy przez zmarlych, czy przez inne osoby.
W tej sytuacji Dzien Wszyskich Zmarlych nie ma tutaj wiekszego znaczenia. Oczywiscie w wiekszych miastach powoli sytuacja sie zmienia i tradycje chrzescijanskie z roku na rok coraz bardziej wchodza w zycie.
Ja lubie odwiedzac cmentarz, a szczegolnie w Dniu Wszystkich Zmarlych. Ide wtedy na cmentarz, odwiedzam groby, modle sie i przebywam ze zmarlymi. Tutejsi ludzie nie sa do tego przyzwyczajeni. Kiedy widza mnie spacerujacego po cmentarzu, sa bardzo zaszokowani, co on tam robi, i to na dodatek bialy czlowiek. Moze jakies swoje czary tam uprawia. Nikt jednak nie wchodzi na cmentarz, aby mnie zapytac o cos, czy pozdrowic, co jest tutaj bardzo popularne. Zdarzylo sie pewnego roku, ze dwie kobiety przechodzily w tym samym czasie co ja tam bylem sciezka wiodaca przez cmentarz. Dostrzegly mnie i sie zatrzymaly, na moment zniemowily, a poniewaz ja sie wcale nie poruszylem tylko uwaznie patrzylem im w oczy, po krotkiej chwili uciekaly z cmentrza ile tylko mialy sil w nogach. Byc moze pomyslaly, ze zmarly ozyl.
Takze w innych krajach ludzie boja sie przechodzic kolo cmentarza w nocy, a szczegolnie okolo polnocy, jakby to byla godzina zarezerwowana dla zmarlych. Pewnego dnia ktos wracal pozno w nocy i droga jego prowadzila obok cmentarza, wiec postanowil poczekac az ktos inny pojawi sie. Po niedlugim czasie radosny pan szedl rowniez w tym samym kierunku. Nawiazala sie serdeczna rozmowa. W pewnej chwili on zapytal tego radosnego pana, czy nie boi sie chodzic w nocy obok cmentarza. Szybko odpowiedzial, ze kiedy zyl to tez sie bal, ale teraz to jest mu to normalne... Innym razem idac obok cmentarza zauwazyl niezwyklego faceta dzwoniacego z komorki na cmentarzu. Pyta go czy tutaj dobrze laczy. Odpowiedzial mu nieznajomy, ze musial wyjsc na zewnatrz bo dwa metry pod ziemia nie bylo zasiegu...