Pozujący słoń

Niezwykłe sępy

Nie potrzeba mikrofonu....;-)

w ktorym obecnie mieszkam jest polozony przy glownej ulicy po ktorej codziennnie przechodzi duzo ludzi. Rowniez noca liczba jest dosc spora. Wszystko byloby piekne gdyby tylko przechodzili i rozmawiali ze soba, bo naruralnie Zambijczycy sa bardzo towarzyscy i nie potrafia isc obok siebie nie opowiadajac roznych historii, nieraz slyszanych juz wielokrotnie. Czasami zastanawiam sie, czy oni potrzebuja az tak wielu sluchaczy do sluchania ich opowiadan. Dlaczego? Oni nie potrafia swoich rozmow prowadzic w normalnym tonie, ale mowia tak jakby przez mikrofon
i wszyscy dookola musza slyszec o czym mowia i byc dla nich pelnym podziwu. Tak tez i ja jestem przymuszonym sluchaczem. W dzien to nie ma wiekszego problemu, ale noca to wielokrotnie te historie zapraszaja mnie do pobudki. A potem zasnac to nie tak latwo, bo kiedy juz usypiam to kolejne opowiadanie nadchodzi. Telefony komorkowe sa tutaj bardzo popularne, wiec kiedy ktos na ulicy zaczyna rozmawiac przez telefon to dopiero ubaw, a zwlaszcza jak rozmawia
z najmilsza, czy najmilszym i zapomni ze inni obok sluchaja. Takze mikrofony sa tutaj nie potrzebne.
Dobre ciernie

Odpowiedz na moje pytanie dostalem kilka lat temu kiedy idac wzdluz Zambezi przechodzilem obok roznych ogrodow z warzywami i kukurydza. Byly one zabezpieczone przed krowami i kozami plotem zrobionym z cierni. Wtedy zauwazylem, ze tych ludzi nie stac na kupienie drutu kolczastego, a ten cierniowy wymaga tylko kilku godzin pracy i nawet nie trzeba go daleko szukac, jest rowniez bardzo efektywny. Takze w naszym ogrodzie gdzie mamy ladna trawke i kwiaty uzywam tych cierni. Nasze psy biegaly dosc szybko powodujac wiele szkod. Ciernie efektywnie zmniejszaja ich predkosc...
Słonie

Kilka dni temu zauważyłem, ze naszym elektrykom słonie przyszły z pomocą.
W parku narodowym Chobe, niedaleko hotelu linia była złożona dość nisko obok drzew, które są przysmakiem słoni. Według słoni linia elektryczna przebiegała
w złym miejscu i należało ja przesunąć co one skutecznie zrobiły. Ich energia wyraźnie przekraczała 220 V.
Wołanie

Kilka dni temu był mecz pomiędzy oficerami z dwóch różnych więzien. Ja jako oficer-kapelan grałem w naszej drużynie z Livingstonu. I wiedziałem dobrze, ze w naszej drużynie jestem jedynym księdzem, powszechnie nazywanym Father. W czasie meczu kilkakrotnie słyszałem wołanie: Father, Father. Natychmiast reagowałem, ale po jakimś czasie zauważyłem, ze w drużynie przeciwnej nie było żadnego kapelana, ale trzech innych oficerów też nazywali Father, chyba dlatego ze mieli dużo dzieci. Po meczu powiedziałem im, ze tutaj jest tylko jeden prawdziwy Father, na co oni głośno zareagowali śmiechem...
Niezdecydowanie w małżeństwie
W mojej grupie znalazły się dziewczyny z przychówkiem, czyli z jednym, czy dwoma dzieciakami, niezdecydowani i inni. W czasie spotkania jeden z uczestników narzekał, ze nie może znaleźć kandydatki na żonę, a miał już blisko czterdzieści lat. Mówi, ze dziewczyny od niego uciekają. Nie był co prawda za bardzo pociągający, ale łatwo dało się zauważyć, ze był niesamowity ciaptak. Dla niego podjęcie decyzji nie było łatwe. Ale główny problem jak się okazało był w tym, ze nie miał ani pracy, ani pieniędzy. I niestety każda dziewczyna szybko zauważała, ze oni nigdy nie będzie w stanie opłacić za nią wynagrodzenia i nie będzie mogła zostać jego prawdziwa żoną na dobre..
W ostatnim czasie odwiedza nas w Livingstonie sporo Polaków. Facet po 50-tce, ale nadal samotny, chociaż chciałby się ożenić. Dlaczego do tej pory tego nie zrobił? Na moje pytanie jego kolego tylko się uśmiechał. Szybko zorientowałem się, gdzie tkwi problem. Jest on strasznie nie poukładany i bardzo nie zdecydowany. Potrafił piec razy zmieniać decyzje jakie ubranie założyć na wodospady. Później wszystko chciałby zobaczyć a na nic nie mógł się zdecydować. Podziwiał nasze dziewczyny, a bał się z jakakolwiek zagadać. Kiedy coś wesołego opowiadaliśmy to wszyscy już pokładali się ze śmiechu, a on jeszcze nie wiedział o co chodzi.. Gdyby taki nawet ożenił się, to czy będzie wiedział o co tam chodzi...
W Afryce też są "miastowe" dzieci
Bożym, jest tez czas na piłkę, spotkania nad rzeka i safari. Są to chłopcy wychowani w mieście, więc życia buszowego i safari za bardzo nie znają.
W ostatni poniedziałek byłem z dwoma na rybkach na safari. Było dość ciekawie, a najciekawiej kiedy idąc na skróty weszliśmy w grupę bawołów, jeden mówi "ojcze to krowy.." ale kiedy zaczęły nas gonić, to szybko zmienił zdanie.. Później jadąc samochodem były dzikie świnie, on znowu mówi "Ojcze patrz, Nosorożce..." wtedy ze śmiechu nie mogłem samochodu prowadzić....
Ostatecznie wróciliśmy do miasta radości, z rybkami, no i z nową znajomością zwierząt...:)
To nie czary.....:)
Z Bogiem
Towarzyski krokodyl
Różne zawody
i 6-8 godzin jazdy samochodem to niezwykły koszt, nie wspominając już o pracy i o jego odwiezieniu. Wtedy misjonarz mobilizuje się i robi sam, co się da. W taki tez sposób podglądałem innych wykonujących rożne zawody i za pomocą boża niektóre prace udało się mi wykonać, nawet nie najgorzej. Kiedyś w takiej wioskowej misji ktoś mnie zapytał: Ojcze, a ty ile zawodów potrafisz wykonywać... Na co mu odpowiedziałem, przede wszystkim staram się sie nie zapomnieć, ze jestem księdzem katolickim. Dzisiaj pracowałem z naszymi chłopakami, naprawialiśmy pęknięcia w podłodze z betonu. Aby uniknąć dużych dziur do wypełniania trzeba było przecinarka do betonu przeciąć górna cześć betonu, co było dość ciężkie i niebezpieczne, dlatego wołałem sam to zrobić, aby młodzieży nic sie nie stało. Po zakończeniu ciecia otarłem czoło i mowie
do naszych chłopaków: wiecie, chyba księdzem łatwiej być, niż zajmować się naprawianiem tej podłogi. Zrozumieli, o co chodzi uśmiechając się.