
Ruszylismy do kolejnej restauracji z mniejsza liczba gwiazdek. Do stolika podeszla bardzo przyjemna klelnerka. Zapytalem czy maja miesko z jakichs dzikich zwierzat. Pani mile odpowiada, ze maja koze. Nie dowierzam i pytam ponownie o dzikie zwierzeta a pani ponwnie powaznie odpowiada, ze maja koze. Wszyscy ryknelismy smiechem, a pani nie wiedziala co takiego smiesznego moze byc w kozie. Ona wychowana w miescie, uwazala koze, za dosc dzikie zwierze. Ostatecznie skonczylismy kolacje na picy z kurczaka. Pewnie tez byl dziki.