Co do mnie to ludzie latwo odkryja czy jestem radosny, zbyt powazny, czy czyms gleboko przejety. Ostatnio slyszalem, ze na mojej nowej misji niektorzy mnie sie boja. Moze dlatego ze jestem wymagajacy I nie toleruje glupot. Nawet o mnie mowili przed moim przyjsciem: “No nonsens Father”. I to prawda wielu tutaj juz sie o tym przekonalo. Bo moja twarz chyba nie jest az taka straszna.
Dwa tygodnie temu cos innego wydarzylo sie podczas pracy misyjnej w glebokim buszu co odbilo sie doslownie na mojej twarzy I do dzisiaj maly slad pozostaje. Mialem tam trzydniowy seminar dla katechetow I liderow. Jako nowy ksiadz rowniez zajmowalem sie roznymi sprawami zwiazanymi z tymi kapliczkami. Na jednej z nich szef kosciola zahaczyl cala roczna skladke. Dlugo nie dalo sie tego odkryc. A gdy to odkrylismy to poszlismy za ciosem. I facet zaplacil swiniami. Ofiarowal nam dwie dorodne swinie. Bylo to dwie godziny drogi od glownej misji. Wolalem zabite swinie zawiesc do domu.
Pojechalismy do goscia po te swinie. Bylo wczesne popoludnie I swinie byly gdzies daleko w buszu, bo same przychodzily dopiero na noc. Po godzinie poszukiwan jedna udalo sie zlapac I przyciagnac do samochodu. Powiedzialem im ze przygotuje ja po polsku, tzn opalajac sloma. Wszyscy byli bardzo ciekawi jak to zrobie, niektorzy mysleli ze swinie spale. Zabilem swinie moim sposobem co ich rowniez zaskoczylo, bo swinia nawet za duzo nie kwiczala. Po czym zaciagnelismy ja do padnietej hatki w poblizu, gdzie bylo dosc duzo starej slomy. Chcialem ja opalac obok slomy, ale wlasciciel doradzil ze lepiej w srodku to sloma bedzie w poblizu. Niestety blyskawicznie cala sloma zaczela sie palic. Trzeba bylo ratowac swiniaka I troche slomy na drugiego do opalania. Temperatura na zewnatrz dochodzila do 35 stopni, a polaczona z duzym ogniem mogla nawet 50 stopni przekroczyc. W tej walce o swiniaka I o slome czulem jak moje czolo nadmiernie sie grzeje. Mimo wszystko swiniak byl wazniejszy. Ostatecznie udalo sie go uratowac I troche slomy na nastepna swinie, ktorej szukali juz ponad dwie godziny. Opalalem swinie bardzo fachowo, zrzucajac paznokcie I opalajac dokladnie glowe, nie wylaczajac uszu, ktore po dokladnym opaleniu jadlem. I dawalem innym, aby sprobowali. Dopiero po jakims czasie jak zobaczyli ze nic mi sie nie stalo to tez kilku sporbowalo. Bylo przy tym smiechu co nie miara. Nastepnie swinke woda ladnie umylem I byla gotowa do podrozy. Trzeba jednak bylo nadal czekac na druga. W koncu biedna swinka po dwoch godzinach poszukiwan trafila w moje rece I historie opalania powtarzalem. Tym razem kilku doroslych dzielnie mi pomagalo bo spodobal sie im ten sposob przyrzadzania swini. Podobno po moim wyjezdzie ponad trydzien cala wioska o tym gadala jak to bialy zalatwil swinie na swoj sposob.
Dopiero po powrocie do glwnej misji zauwazylem ze na moim czole brakuje skory, czyli opalajac swiniaka tez swoja skore deczko zalatwilem. Niestety bylo to na bardzo widocznym miejscu I kazdemu trzeba bylo tlumaczyc co sie stalo. Opowiadalem wiec rozne historie: raz ze mialem przygode w wodzie, innym razem ze zlodzieje mnie zaatakowali I skoncyzlo sie na zlodziejskim pozdrowieniu I wiele innych ciekawych historii. Najciekawsze bylo to ze gdy kots spotkal mnie na drodze to szybko pytal czy wszystko jest w porzadku, a moze potrzebuje pomocy. Szybko dziekowalem tak jakby nic sie nie stalo. I tak bylo przez caly tydzien, ciagle twarz mnie zdradzala. Teraz juz prawie wszystko sie zagoilo. Tylko male czerwone plamki pozostaly, ktore tez pewnie na afrykanskim sloncu ktoregos dnia znikna I moja twarz juz nie zdradzi przygody ze swiniakiem.