Opowiem wam dzisiaj kilka zabawnych sytuacji z mojego zycia misyjnego i zycia innych misjonarzy. Większość tych sytuacji jest jak najbardziej autentyczna chociaż może wyglądać nieprawdopodobne. Trzeba tam być, aby to zrozumiec i prawdziwie poznac. Może te przykłady zachęcą was do przygody misyjnej.
Poznacie dzisiaj tego samego misjonarza w roznych rolach na stacji misyjnej.
- Misjonarz specjalista: misjonarz jest nie tylko kapłanem, ale też kierowcą, inżynierem, budowniczym, lekarzem i ma wiele inych funkcji, a wszystkiego uczy go życie i doświadczenie. Misjonarz otrzymuje lekarstwo od przyjaciół misji, które później rozdziela pomiędzy chorymi. Nie patrzy na to czy ktoś należy do jego parafii, czy też nie (bo mogą nawet dla otrzymania lekarstwa zapisać się do parafii na krótki czas, a potem do innej gdzie jest pomoc). Pewnego dnia misjonarz dawał lekarstwa przeciw bólowe, widzi pewną osobę która wygląda na zdrową i pyta, a ty jesteś chory”, nie ale jutro mogę być chory”. Albo inny prosi o więcej lekarstwa, a na pytanie po co tyle „a to na następny raz”.
- Misjonarz tymczasowy lekarz. Jednak misjonarz musi uważać, aby nie wchodzić w przypadki kiedy sytuacja jest już w zasadzie przsądzona bo kiedy wezmą środek przeciwbólowy i on oczywiście nie pomoże to mogą oskarżyć, że on przyczynił się do śmierci tej osoby i mogą odejść od kościoła.A wraz z nimi inni, bo wiadomosc bardzo szybko sie rozchodzi. Gdy jednak da dobre lekarstwo i zadziala to moga przyprowadzic nowych ludzi do kosciola.
- Misjonarz ginekolog -Kliniki i szpitale są oddalone od dalekich wiosek w buszu nawet oddalone o dzień drogi od wioski(drogę liczy się nie w kilometrach, ale w czasie ile czasu potrzeba na jej pokonanie). Są oczywiście kliniki, ale nie zawsze działają wystarczająco do potrzeb, bo zwykly pielęgniarz niejednokrotnie też musi stawać się wszechstronnym lekarzem. Po Mszy Świętej w pewnej wspólnocie wioska prosi mnie, abym zawiósł kobietę do szpitala na poród. Kiedy przyjrzałem się kobiecie to wyglądało, że niebawem będzie rodzić, wtedy pomyślałem, że wyboista droga może przyspieszyć poród. Jak tylko mogłem broniłem się, ale ludzie bardzo nalegali, także rada parafialna. Nigdy nie byłem ginekologiem i w zasadzie nie miałem takich zainteresowań. Postawiłem im jeden warunek: warunek jaki??? Niechaj kobieta postara się nie rodzić po drodze………i że dadzą mi inną kobietę (oczywiście nie na zonę), ale żeby mi pomogła w drodze gdyby się coś stało i wzięła na siebie odpowiedzialność. No i zgodzili się. Nie była to łatwa podróż, najchętniej z samochodu uczyniłbym samolot, ale nie dało się, a poród nieubłaganie przybliżał się. Nie było wyboru samochód zamienił się na porodówkę, no i udało się, na szczęście nie były to ani dwojaczki ani trojaczki, ale dorodny pierworodny syn, który tam jest chlubą rodziny.
- Misjonarz doradca. Przy okazji porodów to różnie też bywa w innych krajach. Ostatnio coraz częściej Polki lubią wychodzić za cudzoziemców. Dobrze byłoby, aby poznali niektóre sekrety zanim wejdą w taki związek. Misjonarze chetnie im doradza na temat zwiazkow wielokulturowych. Kilka lat temu widzieliśmy policjanta Rutkowskiego, który pomagał Polce uciec od Araba. Otóż kiedy i jak Arab pomaga swojej żonie dotrzec do porodówki – oczywiście na wioskach nadal poruszają się na wielbłądach –nie, nie to nie ja sadza nie wielbłądzie lecz sam siada, a ona idzie obok, dumna, że jej towarzyszy. Cóż można powiedzieć – tylko udanego porodu.
- Misjonarz tlumaczem. Pewien lekarz z kraju komunistycznego został przysłany do Afryki. Nie znał dobrze jezyka angielskiego, nie mówiąc już o języku miejscowym. Prawie na wszystko dawał środki przeciwbólowe. Czasami misjonarz stawal sie jego tlumaczem. Zwlaszcza gdy chodzilo o trudniejsze przypadki. Pewnego dnia przyszedl do niego mezczyzna z ogromnym bólem brzucha i mówi, że juz od kilku dni chodzi do ubikacji, ale beskutecznie. Wtedy ten lekarz dał mu srodki przeczyszczające. A że to było wieczorem, wiec powiedzial do niego, żebyś dobrze spał to tez dam ci środki nasenne – skutek , łatwo przewidzieć.
- Misjonarz czarodziejem. Ja także pewnego dnia zostałem wzięty za czarodzieja. Otóż lubiłem zbierać różne małe zwierzątka i ludziki. Były ładne więc postawiłem je w oknie jako dekoracja. Myślałem, ze pewnie ludziom spodobają się. Pewnego dnia zauważyłem, że ludzie jakoś dziwnie przechodzili koło mojego okna. Zniepokoilo to mnie. Nieco póżmniej będąc w swoim pokoju usłyszałem rozmowę dwóch młodzieńców przechodzących w pobliżu: „mówili oni ten ojciec to czaruje, widzisz tego ludzika”. Mówili to bardzo poważnie. Wtedy zrozumiałem, że ten ludzik jest używany aby kogoś zaczarować, więc szybko go usunąłem z okna.
- Misjonarz tworca inkulturacji. Wiadomo świat złych duchów i szatan istnieje wszędzie, ale w Afryce jest to o wiele mocniej zaakcentowane w życiu codziennym. Pewne jest, że kiedy nie mówimy o szatanie, to w ten sposób on czuje się bardziej bezpieczny i ma większe pole oddziaływania. Jak wiecie w Piśmie Świętym występuje on niejednokrotnie. Pewnej niedzieli kiedy miała być Ewangelia o kuszeniu Jezusa na pustyni chciałem ja bardziej zobrazować, więc zapytałem naszego ogrodnika czy wie jak wygląda szatan. Odpowiedział stanowczo tak, więc pytam go, czy mógłby przebrać się. Bez problemu zgodził się, po 30 minutach powrócił, wyglądał strasznie nawet sam się z lekka przestraszyłem. Więc pytam go, czy zechciałby w niedzielę w takim przebraniu w czasie czytania Ewangelii przebiec przez kościół? Oczywiscie za małą opłatą. Zgodził się. Pozostała to tajemnica tylko pomiędzy mną i tym „szatanem”. Już wcześniej wszystko zorganizował w zakrystii, nawet ministranci nie wiedzieli o tym. Zbliżał się czas na Ewangelię. Zauważyłem wielki ruch wśród kobiet pilnujących drzwi, biegały jakoś przerażone. Zacząłem czytać Ewangelię, czekam i czekam ale szatan nie pojawił się. Dopiero po Mszy świętej dowiedziałem się – ze kiedy przebrany szykował się do skoku zobaczyły go kobiety pilnujące porządku, wystraszyły się na dobre i zawolały kilku mężczyzn, a ci go obezwładnili, dopóki im wszystko wyjaśnił to było już po Ewangelii. I tak swoje zrobił, bo te wystraszone kobiety pewnie do dzisiaj pamietaja widok „tego szatana”.