
Kilka lat temu wracalismy ze spotkania w Botswanie. W polowie drogi tuz przed duzym miastem zlapala mnie policja na predkosc. Bylo 50 a ja jechalem 73. Byl wczesny ranek i oni byli w humorze, wiec mozna bylo pogadac. Mowie im, ze ja biedny kierowca z Zambii, ktory nie ma ani porzadnych spodni, ani ladnych butow, nawet nie stac go na skarpety – bo tak bylem ubrany. To skad mam miec pieniadze na mandat. Szybko zgodzili sie na moje wytlumaczenie I pojechalem dalej. Kupilismy jedzenie I po 20 minutach jechalismy dalej planujac posilek po drodze za miastem. W tym samym czasie policja przestawila swoja kontrole na droge po drugiej stronie miasta. Tylko co zaczalem sie rozpedzac, no i znowu wpadka. I co gorsza ci sami. Teraz juz nie byli w tak dobrym humorze i chcieli koniecznie dac mi mandat. Musialem zdobyc sie na inne historie. Mowie zobaczcie jestem dla was pelen podziwu, u nas w Zambii takich drog nie ma, jest pelno dziur, dlatego ja nie jestem przyzwyczajony do tak wspanialych drog. Nie sluchaja tylko wolaja o moj passport. Wiec probuje dalej, zobaczcie ja ucze sie powoli, ostatnim razem mialem 73 na 50-tce, a teraz 71, wiec ja powoli sie ucze, jeszcze troche I moja predkosc bedzie zgadzac sie z przepisami. Ja jestem wolnym studentem, nie wszyscy misjonarze ucza sie szybko. W koncu jeden usmiechnal sie z lekka I pozwolil mi jechac dalej.
Innym razem moj znajomy wpadl na predkosci. Nie czekal az podejda do niego policjanci. Tylko szybko do nich biegnie. Wolaja do niego z daleka “cos pan zwariowal”. Tak zwriowalem, wyobrazcie sobie moja zona urodzila pierwsze dziecko, “I to syna”, “nie do uwierzenia syna”. Dlatego z tej radosci chce jak najszybciej go ujrzec I zone usciskac. Chyba panowie nie odbiora mi tej radosci. Jedz pan, ale wolniej bo ten syn moze ciebie juz nie zobaczyc na tym swiecie.
Jeden z naszych braci przekroczyl skrzyzowanie na czerwonych swiatlach. Natychmiast policja zajechala mu droge. Poznala go bo ich uczyl w szkole sredniej. Mowia do niego “bracie czy ty nie widziales, ze tam byly czerwone swiatla”? Prawde mowiac widzialem, ale was nie widzialem, “gdzie zescie byli w tym czasie?”. Brat rozbawil ich tym swoim pytaniem I mu pozwolili jechac dalej.
W naszym miescie w Livingstonie, od czasu do czasu policja robi pulapki na zapinanie pasow. Wiekszosc kierowcow takich jak ja nie lubi na krotkie odleglosci w miescie zapinac pasow. Dla wygody I z roznych innych wzgledow. Dla mnie jest to zrozumiale, ale nie zawsze latwe do zrozumienia dla naszych policjantow. W taki tez sposob zatrzymali mnie bez pasow. Szybko mnie poznali I pytaja: “Dlaczego ksiadz jedzie bez zapietych pasow”?. Szybko odpowiadam, ze nie moge dzisiaj zapinac pasow, bo mam problem z zoladkiem. Jak tylko z lekka nacisne to zaraz biegunka. (co prawda zoladek mnie bolal, ale tylko z lekka). Dzisiaj jezdze tylko na krotkie odleglosci, wybaczcie jak tak dluzej z wami bede gadac to bedzie wypadek I wasz tutaj przystanek nie bedzie wygladac najlepiej. “Juz dobrze, dobrze ojcze, jedz jak najszybciej do domu”.
Jeszcze innym razem policja zatrzymuje naszego misjonarza na predkosc. Na co on szybko odpowiada, ze spieszy sie do szpitala do umierajacej kobiety, aby ja namascic przed smiercia. Jak tak dluzej bede rozmawiac z wami to moze umrzec I wtedy bedzie na was. To juz jedz tylko nie za szybko, bo razem z nia mozesz pojsc do nieba.
To sa nasze metody na radary. Jak narazie w wiekszosci wypadkow skuteczne.