Niedawno przyszedl do mnie moj wspolbrat z Indonezji i poprosil o moja pomoc. Powiedzial mi, ze z nim od kilku lat pracuje pewna pani, ktorej maz mocno pil, a juz od jakiegos czasu cos mu siadlo na mozg. Nie ma z nim kontaktu, w domu rozne dziwne rzeczy wyprawia. Ona ciagle szuka jakiegos lekarstwa na ta chorobe. Ten Father powiedzial jej zeby skontaktowala sie ze mna, bo jestem dobrym terapeuta dla takich ludzi i umiem ich z powrotem sprowadzic do normalnosci. Moja terapia powiedzial mi jest bardzo effektywna. Bardzo mnie zaskoczyl ta swoja propozycja. Zapytalem skad taka pewnosc. Wowczas mi powiedzial, bo ty zabierzesz go do wiezienia to jak zobaczy jak inni wiezniowie mecza sie to sie wystraszy ze moze tez tam trafic, i zacznie powracac do siebie. Innym razem wezmiesz go na safari to moze slonie go przestrasza, albo krokodyl mocno na niego wplynie i ponownie bedzie normalny. Sprzeciwialem sie tej propozycji lecz moj wspolbrat nie dawal ze wygrana. Powtarzal wielokrotnie ze mnie dobrze zna i wie co potrafie. Wowczas zaczalem miec watpliwosci czy przypadkiem moj wspolbrat nie potrzebuje tez takiej terapii. Bo jak poraz pierwszy poszedl ze mna na safari to tak sie wystraszyl, ze kolejny raz poszedl ponownie dopiero po 24 latach. Teraz takie safari juz mu sie podoba. Jednak pewnych miejsc i zwierzat unika jak tylko sie daje. Byc moze one bardzo mocno terepautycznie wplywaja na niego.
Wsrod roznych chorob sa latwo dostrzegalne i inne mniej zauwazalne. Ktos moze miec powazne problemy z sercem, czy watroba i nawet najblizsi sasiedzi, czy przyjaciele moga o tym niewiedziec. Natomiast gdy komus cos psycchicznie dolega to kazdy to latwo zauwazy. W naszym miescie w Livingstonie w roznych miejscach mozna spotkac takich ludzi. Wiekszosc z nich to mezczyzni. Kobiet jest niewiele. Czasami zadaje sobie pytanie dlaczego oni nigdy nie spotkaja sie razem, nie pogadaja ze soba, czyms sie nie podziela. A tym bardziej ze taki pan moglby sobie porozmawiac z inaczej myslaca pania. Nieraz widze ich jak przechodza obok siebie tak jakby siebie nie zauwazali. A gdy ja przechodze obok nich to spojrza na mnie, niekiedy usmiechna sie, serdecznie mnie pozdrowia. Oczywiscie ja tez ich goraco pozdrawiam. Chociaz jeszcze nie poczuwam sie ze do takiej rodziny naleze.
Niedawno przyszedl do mnie moj wspolbrat z Indonezji i poprosil o moja pomoc. Powiedzial mi, ze z nim od kilku lat pracuje pewna pani, ktorej maz mocno pil, a juz od jakiegos czasu cos mu siadlo na mozg. Nie ma z nim kontaktu, w domu rozne dziwne rzeczy wyprawia. Ona ciagle szuka jakiegos lekarstwa na ta chorobe. Ten Father powiedzial jej zeby skontaktowala sie ze mna, bo jestem dobrym terapeuta dla takich ludzi i umiem ich z powrotem sprowadzic do normalnosci. Moja terapia powiedzial mi jest bardzo effektywna. Bardzo mnie zaskoczyl ta swoja propozycja. Zapytalem skad taka pewnosc. Wowczas mi powiedzial, bo ty zabierzesz go do wiezienia to jak zobaczy jak inni wiezniowie mecza sie to sie wystraszy ze moze tez tam trafic, i zacznie powracac do siebie. Innym razem wezmiesz go na safari to moze slonie go przestrasza, albo krokodyl mocno na niego wplynie i ponownie bedzie normalny. Sprzeciwialem sie tej propozycji lecz moj wspolbrat nie dawal ze wygrana. Powtarzal wielokrotnie ze mnie dobrze zna i wie co potrafie. Wowczas zaczalem miec watpliwosci czy przypadkiem moj wspolbrat nie potrzebuje tez takiej terapii. Bo jak poraz pierwszy poszedl ze mna na safari to tak sie wystraszyl, ze kolejny raz poszedl ponownie dopiero po 24 latach. Teraz takie safari juz mu sie podoba. Jednak pewnych miejsc i zwierzat unika jak tylko sie daje. Byc moze one bardzo mocno terepautycznie wplywaja na niego. Comments are closed.
|
|