Przebaczyc, czy domagac się sprawiedliwosci – jeden z wiezniow pytal mnie kilka razy. „Ojcze ja jestem tutaj niewinnie”. Sa ludzie którzy mnie w to wrobili”. Co mam zrobic po wyjsciu z wiezienia? Nosze się z pokusa zemsty. Nie było mi latwo odwiesc go od tego zamiaru. Ostatecznie mu powiedzialem, po chrzescijansku mu przebacz, a niesprawiedliwosc oddaj do sadu cywilnego, aby ci sami ludzie nie mieli pokusy zrobienia podobnej krzywdy komus innemu.
Inny wiezien mowi: „ja jak wyjde to dopadne ta kobiete i jej doloze, ze mnie popamieta”. Mowie mu to znow tutaj powrocisz. Ale za to będę miał satysfakcje, ze ona wycierpi za swoje”. Mowienie mu o milosierdziu powoli zmienia jego serce.
Ktos inny mi mowi: „ja jak dopadne zlodzieja to najpierw zrobie znak krzyza nad nim a potem mu rece powykrecam, aby nigdy wiecej nie miał takich pokus”. To raczej twarda sprawiedliwosc niż milosierdzie.
Mowie do innych, aby mieli milosierdzie dla naszych wiezniow i im pomogli przetrwac ciezki czas. Zwracam się z prosba o pomoc do ludzi z Indii - biznesmenow, mowie im, ze potrzebuje pomocy dla wiezniow na lekarstwo, na podstawowe potrzeby, czy nie chcielibyscie im pomoc, Na co oni mi odpowiadaja: jak to my mamy im pomagac, przeciez oni u nas ukradli, wlamali się do naszego sklepu. Dlugie przekonywanie na nie weiele się zdaje. Natomiast inni biznesmeni- chrzescijanie szybciej się otwieraja i okazuja hojniejsze serce.
Ja również zostalem poddany probie gdy zlodzieje w Zimbabwe kilka lat temu wlamali się do mojego samochodu w nocy. Co prawda za duzo nie ukradli, ale drzwi i okno samochodu były mocno zdemolowane. Wtedy sobie powiedzialem: „jak to ja mam im pomagac a oni mój samochod okradaja, nie”. Taka walka trwala we mnie kilka godzin, pozniej przyszla chwila zastanowienia i ich usprawiedliwienia. Może to inni, być może byli w potrzebie. Dlatego nadal postanowilem pracowac w wiezieniu i im pomagac.
Aby lepiej zrozumiec potrzebe milosierdzia w naszym wiezieniu w Livingstonie, zechciejmy blizej poznac warunki panujace wewnatrz wiezienia. Tylko w ten sposób można zrozumiec ich cierpienie.
Po pierwsze to wiezienie było zaprojektowane ponad 50 lat temu na okolo 400 wiezniow. Dzisiaj jest ich prawie 780. Czesc pomieszczen dawniej uzywanych przez wiezniow, obecnie ze względu na stan techniczny jest wylaczona z uzytku. Wczesniej wiezniowie oczekujacy na wyroki i ci co już byli osadzeni przebywali oddzielnie. Obecnie jest to nie możliwe, bo nie ma takich pomieszczen, a poza tym czas oczekiwania na wyrok wydluzyl się dosc mocno. Czasami bywa, ze ktos po dwoch latach oczekiwania na wyrok wychodzi na wolnosc niewinny. Ale tych dwoch lat nikt mu nie zwroci. W tej sytuacji roznego rodzaju przestepcy przebywaja razem z tymi co dopiero dostaja się do wiezienia i mogą być niewinni. Mlodzi wiezniowie szybko ucza się od stalych bywalcow w wiezieniu roznych nowych sztuczek okradania, wlamywania się, oszukiwania, napadania i wielu innych zlych rzeczy. Jak można im pomoc? Kilka lat temu probowalem cos z tym zrobic. Wspolnie z zarzadem wiezienia odnowilismy kilka porzuconych cel i tam chcielismy umiescic oczekujacych na wyroki. Bo nawet zgodnie z prawem nie powinni być razem. Ostatecznie udalo się tam ulokowac tylko tych co byli ciezko chorzy. To i tak była jakas pomoc.
Chyba glownym cierpieniem w naszym wiezieniu jest brak jedzenia. Wiezniowie dostaja jeden posilek dziennie, który nie zawsze można nazwac posilkiem. Wiezniowie nie maja wyboru. Ci co maja rodziny blizej mieszkajace to sa w lepszej sytuacji. Natomiast inni, zwlaszcza spoza Zambii sa skazani na milosierdzie dobrych Samaritan, czyli ksiezy, pastorow z innych kosciolow i roznych organizacji charitatywnych. Niestety taka pomoc przychodzi bardzo rzadko i w niewielkiej ilosci.
Oczywiście warunki sanitarne przechodza wszelkie normy. W celi przebywa zamknietych około 60-70 wiezniow od godziny 16 do 9-tej rano, z jedna ubikacja w srodku nie zawsze dzialajaca najlepiej, w ktorej może być woda, ale nie koniecznie. Wiezniowie sa scisnieci i spia na malych kawalkach materacow. W nocy dookoła nich szaleja kokrocie, roznego rodzaju gryzonie i komary. Od tego wszystkiego już czlowiek cierpi, nie wspominajac nawet o wzajemnym upokarzaniu wiezniow o nizszym stazu przez tych z wielka ranga kryminalistow.
W takiej sytacji choroby szerza się bardzo szybko. Wewnatrz wiezienia jest mala klinika, która ma niewiele lekarstw. Zazwyczaj jest tam tylko pielegniarka. Rzadko pojawia się ktos bardziej znajacy się na medycynie. Najczesciej wiezniowie dostaja recepte i z nia pozostaja do czasu znalezienia kogos o wielkim milosiernym sercu. Niestetu w wiezieniu i na zewnatrz wiezienia nie latwo jest znalezc wieksza liczbe chetnych do takiej sluzby.
To sa tylko nieliczne wyzwania, nie mowiac już o braku ubran, kocow, często wody i nie dzialajacych ubikacji. Brakuje podstawowych srodkow higienicznych. W tej sytuacji latwo zauwazyc jak nasi wiezniowie cierpia fizycznie i psychicznie. Tutaj jest ciagle „Wielki Piątek”, i tylko niewielka nadzieja, ze kiedys nastanie „Poranek Wielknaoacny”. Taka nadzieja pozostaja ludzie milosierdzia. Każdy z nas może do nich nalezec.
Okazane miloserdzie zmienia serca wiezniow. Niektorzy pochodza z rodzin rozbitych, probowali już milosci w roznych zwiazkach, ale wszystkie się rozpadly. Poztawili za soba rodziny i znajomych, którzy wiele zlego od nich doswidczyli i najchetniej by nie chcieli już ich widziec w przyszlosci. Nawet rodzice czasami woleli by mieć swoje dzieci jak najdalej od siebie, wtedy byliby o wiele szczesliwsi.
Około dwoch lat temu mielismy niecodzienny przypadek w naszym sadzie. Chlopak był sadzony za male i wieksze kradzieze w swoim sasiedztwie. Na rozprawie byli obecni sasiedzi i ojciec. Po dlugich przesluchaniach i analizach wyrok zostal zadecydowany. Sedzia oglosil rok pozbawienia wolnosci. Natychmiast po ogloszeniu wyroku mezczyzna na sali podiosl glos mowiac, ze to za malo, dlaczego sedzia mu nie dolozy jeszcze jeden lub dwa lata. Sedzia zaskoczony pyta: a ty kto? Ja jestem ojcem tego chlopaka, ale mam już jego dosc, zbyt duzo mi zdrowia zmarnowal. Na to sedzia nic nie odpowiedzial tylko cos na kartce zaczal pisac. Po czym oglosil: ty jako ojciec nie zrobiles wszystkiego najlepiej, aby jego dobrze wychowac, to ty również masz wyrok – masz swojego syna odwiedzac przynajmniej raz w tygodniu podczas jego pobytu w wiezieniu. Tutaj milosierdzie zostalo wymuszone, ale być może zadzialalo.
Rok milosierdzia jest wspaniala okazja do dobrowolnego praktykowania milosierdzia, tak w naszym najblizszym otoczeniu, jak tez i w tym dalszym, i bardzo dalekim, nawet za oceanem.