Na czym polega sila misjonarza? Oczywiscie kazdy wierzacy bardzo szybko odpowie,ze misjonarz powinien byc silny wiara. To jest swieta prawda i nikt temu nie zaprzeczy. Powstaje inne pytanie czy przydalaby mu sie inna sila, taka zwykla fizyczna. Bo przeciez od dawna wiadomo, ze misjonarz to czlowiek roznych zawodow. I czym wiecej tych roznych specjalnsci posiada tym bardziej moze byc efektywny i zaradny w swojej pracy. Jakze czesto w dosc glebokim buszu poprostu nie ma specjalistow. Wowczas jest on tam stolarzem, rzeznikiem, piekarzem, elektrykiem, murarzem, slusarzem, spawaczem, elektronikiem, specjalista od komputerow, kierowca, mechanikiem, hydraulikiem i cokolwiek innego by umial to napewno by mu sie przydalo. Przy tych wszystkich specjalnosciach na pierwszym miejscu powinien byc bardzo dobrym kaplanem. Kazda z tych specjalnosci oprocz zdolnosci technicznych takze potrzebuje sily fizycznej.
W tym miejscu musze przyznac, ze oprocz przeroznych darow, ktore otrzymalem od Boga, rowniez obdarzyl mnie dosc duza sila fizyczna, ktora mi przydaje sie do dzisiaj. Nie przyszla ona sama, ale byly to dlugie lata pracy na roli, dwa lata roznych cwiczen w wojsku i pozniej siedem lat zaprawy fizycznej w seminarium. W niektorych misjach buszowych ten dar sily fizycznej bardzo sie mi przydal. Bo ja wychodze z zalozenia, ze moje dlonie kaplanskie sa swiete do odprawiania Mszy Swietej, a po niej moga byc wspaniale uzyte do pracy fizycznej. Zawsze gdzie pracuja dorosli, czy tez mlodziez to i ja razem z nimi. Wtedy to ich zawstydza. Jak to on bialy i na dodatek kaplan tak ciezko pracuje, to nam nie wypada stac i patrzec na niego.
Na ostatniej misji buszowej mialem duzo problemow z pewnym mezczyzna, ktory byl umyslowo uposledzony a przy tym bardzo silny i wysokiej postury. Duzo rzeczy niszczyl dookola misji i u roznym ludzi. Wszyscy mieszkancy wioski bali sie jego, po potrafil nawet szyne przeciagnac z jednego miejsca na drugie. Prosilem naszych parafian, aby nim sie zajeli, bo duzo rzeczy zniszczyl w naszej misji. Oni jednak bali sie jego. Wowczas sam zajalem sie sprawa wedlug zasady o ktorej mi powiedzial kilka lat wczesniej inny misjonarz: „kiedy ktos ci wchodzi w droge, jakis zlodziej czy inny oszolom, to najpierw dlonia misjonarza go poblogoslaw, abu mu sie krzywda nie stala, a pozniej ta sama reka z porzadna paleczka naucz go rozumu”. Tak tez te zasade zastosowalem na mojej misji wobec tego oszoloma. Bal sie mnie bardzo i na odleglosc ode mnie uciekal. W misji rozeszla sie wiadomosc, ze nasz misjonarz jest silniejszy od tego wielkiego przyglupka. Wowczas ludzie w calej wiosce mieli ogromne dla mnie powazanie. Niektorzy poprostu bali sie mi wchodzic w droge.
Byc moze moglbym gdzies konkurowac z tymi co nazywaja sie „strong man”. Ja natomiast moje zdolnosci kilkakrotnie wykorzystalem w naszych miejscowych zawodach. Szczegolnie w przeciaganiu liny. Dwa lata temu byly zawody w przeciaganiu liny pomiedzy oficerami z Botswany i Zambii. Oficerowie z Botswany byli ogromnej postury i oczywiscie latwo wygrali z naszymi. Wtedy ja zaproponowalem, ze zrobimy przeciaganie liny jeden na jeden, czyli najwiekszy oficer z Botswany przeciw mnie. Wszyscy sie tylko usmiechali. Nastapila walka. Byl on bardzo silny i gdyby nie wsparcie Pana to pewnie bym nie wygral. Otoz w pewnym momencie on sie poslizgnal bo bylo w tym miejscu dosc mokro. Ja ten moment skrupulatnie wykorzystalem i wygralem.
Kilka dni temu mielismy nasze swieto werbistowskie. Byly rozne konkurencje. Najwieksza z nich bylo przeciaganie liny pomiedzy naszymi dwoma dystryktami: polnocnym i poludniowym. W naszym poludniowym jest nas obecnie tylko szesciu. Do liny bylo wyznaczonych pieciu. Ja akurat w tym samym czasie pojechalem po zakupy. Nasza druzyna wiedziala, ze beze mnie przegra. Druga natomiast byla pewna, ze bez mojego udzialu zwycieza. Kapitan naszej druzyny opoznial jak tylko mogl zawody i w miedzyczasie mnie przyspieszal telefonicznie. Przyjechalem na ostatnia chwile. Nasza druzyna podkskiwala z radosci juz przed zawodami, a tamci poprostu zaniemowili. Padla komenda do starcia i lina z lekka trzaskala, bo obie druzyny byly bardzo silne. Nawet nasi przeciwnicy z lekka zaczeli nas przeciagac. W tym dokladnie momencie jeden z naszych wspolbraci, dosc niskiego wzrostu przewrocil sie, a drugi zdecydowal sie pobiec na koniec liny. Upadek naszego zawodnika troche rozbawil naszych przeciwnikow i dodal im pewnosci siebie. I to byl ten decydujacy moment kiedy nasza tylko trojka pociagnela bardzo silnie line i poczula nasza przewage. Poszlismy za ciosem i wygralismy ku ogromnemu zaskoczeniu wszystkich. Bo jak to trzech moglo wygralo przeciw pieciu. Wszyscy jednak dosc szybko zaczeli wskazywac na mnie. Jeden nawet z zawodnikow z druzyny przeciwnej mowil, ze zatrudnilismy traktor majac mnie na mysli. Tak wiec „ten traktor” do dzisiaj dzieki Bogu wspaniale dziala i w wielu sytuacjach cudownie sie przydaje.