Zaraz po przyjezdzie na misje do Zambii jeden z polskich misjonarzy Werbista proponowal mi, abysmy pracowali razem. Bardzo mocno sie temu sprzeciwilem, bo przeciez nie po to zostalem Werbista misjonarzem, aby pracowac z Polakiem. Bo przeciez moglem byc ksiedzem diecezjalnym i pracowac z ksiezmi Polakami. Starszy misjonarz Polak nie byl zadwolony z odrzucenia jego propozycji. Wtedy powiedzial mi dosc mocno, to pracuj z tymi zoltkami i innymi nacjami, a i tak te inne kultury i narody dadza ci porzadnie popalic, ze ci sie jeszcze odechce tej milosci do nich. Zapamietalem dosc dobrze jego slowa, chociaz myslalem, ze mnie tylko straszy. Z czasem przekonywalem sie jak bardzo mial racje. Ile w tych innych kulturach jest piekna, a ile roznych wyzwan. Czego jest wiecej tylko Bog raczy wiedziec i to takze zalezy od szczescia na jakiego „gutka” sie trafi.
W ciagu tych 30 lat misjonowania przerabialem rozne kultury i osobowosci. Ktos powie, ze to nie zalezy tyle od narodowosci, co od osobowosci. Bo mozna spotkac ludzi z tego samego kraju, ktorych laczy tylko ten sam jezyk i nic wiecej. I ludzi z trudnoscia rozumiejacych sie, niemalze uzywajacych jezyka magicznego (rak i nog) a wspaniale dogadujacych sie.
Od kilku lat nasza wspolnota sklada sie z trzech osob. Kazda pochodzi nie tylko z innego kraju, ale takze z innego kontynentu. Jest brat z Indonezji – z Azji, drugi ojciec z Zambii- z Afryki i ja z Polski- z Europy. Gdy sa Swieta Bozego Narodzenia – dla Indonezyjczyka na talezu musi byc piesek, dla Zambijczyka kukurydza, a dla Polaka rybka, albo sledzik. I jak te trzy upodobania pogodzic. Na papierze wyglada cudownie, pewnie na zdjeciu tez wspaniaole. Ludzie z trzech kontynentow mieszkaja i pracuja razem. Ludzie z zewnatrz nas podziwiaja i sa zazdrosni, ze tak wspaniale dogaduja sie ludzie z trzech roznych kontynentow. Oczywiscie ich nie poprawiamy, niechaj nadal zyja w takiej cudownej wizji. Czasmi jest fantastycznie, innym razem realia pokazuja cos innego. Niekiedy ja kolegi nie rozumie, albo on mnie nie rozumie, ale zyjemy tak jakby wszystko bylo w jak najlepszym porzadku. Oczywiscie od czasu do czasu jest troche ognia, wtedy woda polewamy i dom nie plonie.