Bylem z dwoma chlopakami na rybach, jeden lowil ryby ze mna a drugi nosil zlowione ryby i trzymal je w wodzie. Poszedlem nieco dalej od nich wtedy ten lowiacy chlopak zachaczyl blacha za stare w wodzie drzewo, ktore ja wczesniej tam widzialem. Po pewnym czasie podszedl do mnie i mi powiedzial, ze krokodyl mu sie uczepil i odgryzl blache. Tylko sie usmiechnalem. Kilka godzin pozniej zamatal tak zylke w bebenku ze nie potrafil jej odplatac. Przez jakis czas widzilem ze tylko szedl z tylu za mna. Spytalem go czumu przestal lapac ryby? Odpowiedzial ze jest zmeczony. Troche mnie to zdziwilo bo byl mocno zapalony na rybki. Zapytalem czy wedka w porzadku, odpowiedzial, ze OK. Po jakims czasie ponownie zapytalem czy wedka dziala i patrzylem na niego i na wedke wtedy przyznal sie ze jest maly problem, ale nie on to zrobil tylko jego kolega, ktory tego dnia byl poraz pierwszy i sie uczyl sie lapac na blache. Mowie czemu klamiesz, przyznaj sie to cie wyjdzie na lepsze. Mial smutna mine, ale czy cos z mojej nauki mu pozostanie to czas pokaze. Bo tak sie zachowuje jako chlopak to kiedy stanie sie mezczyzna to dopiero nabierze doswiadczenia w oszukiwaniu.
a