Od wielu lat pracuje w Zambii swiecki misjonarz – budowniczy. Nigdy nie nauczyl sie jezyka angielskeigo, a tym bardziej jakiegos jezyka miejscowego, ale za to jest bardzo wspanialym budowniczym, inzynierem. Prze wiele lat pracuje z nim ta sama grupa pracownikow. Oni chyba znaja wiecej slow po polsku niz on po angielsku. Jak sie porozumiewaja w dosc istotnych sprawch na budowie. Nasz budowniczy – Kazik uzywa lamanego angielskiego i migowego na bazie polskiego i wszystko dobrze idzie. Z jezyka polskiego Kazika pracownicy najbardziej rozumieja slowo „pomysl”. A kiedy uzywajac tego slowa z lekko zaklnie, (co tez rozumieja) to momentalnie wiedza o co chodzi. Nie musi wiecej powtarzac.
My misjonarze czasami smiejemy sie z niego, a jednoczesnie podziwiamy jego inicjatywe. Kilka tygodni temu powiedzialem o Kaziku naszemu misjonarzowi z Indonezji. I nauczylem jego dobrze wymawiac slwo pomysl. I gdy on cos zawalal to jemu mowilem „pomysl”. Smial sie, ale szybko wiedzial o co chodzi. Gdy pojawil sie w poblizu inny polski misjonarz, ktoremu ostatnio cos najlepiej nie wyszlo w pracy misyjnej. On do niego zaczal mowic dosc czesto „pomysl”. To go bardzo irytowalo i denerwowalo. Z pomoca mu przyszedl inny polski woluntariusz ktory powiedzial, ze w indonezyjskim slowniku niema slowo „pomysl”, nalezy ono do slownika wyrazow obcych. Wtedy atmosfera stala sie bardzo radosna.
Duzo lat temu jeden z biskupow miejscowych zlecil miejscowej siostrze jakas prace w kurii i poszedl robic cos innego. Po kilku godzinach przyszedl zobaczyc jak praca idzie siostrze i byl bardzo zaskoczony, bo siostra robila cos innego, niz to co jej polecil. Biskup nieco zdenerwowal sie i pyta siostry dlaczego tak to robi. Ona odpowiada, ze myslala, ze w ten sposob bedzie lepiej. Wtedy on jej mowi: „siostro ty nie mysl, tylko rob dokladnie to co ci powiem, bo jak pomyslisz to napewno zawalisz”. Taka rada wystarczyla siostrze do konca jej pracy.
Gdy kilka lat temu odnawialismy nasza misje to pracowalo ze mna kilku chlopakow. Nauczylem ich malowania, no i wszystko dobrze szlo. Najczesciej pracowalem razem z nimi i obserwowalem co robili. Pewnego dnia musialem zostawic ich na nieco dluzszy czas. Po powrocie nie moglem wlasnym oczom uwierzyc co zrobili. Tak namieszali kolory na roznych scianach, ze nie bylo to ani latwe i ani tanie do poprawienia. Pytam zdenerwowany dlaczego to zrobili, bo im przeciez mowilem co innego. Wszyscy wskazali na jednego z malarzy, ze to on im polecil tak robic. Pytam go dlaczego? On mi mowi, ze myslal, ze tak bedzie ladniej i lepiej. Mowie do niego ty nie mysl, tylko rob tak jak ci powiedzialem, bo jak pomyslisz to napewno popsujesz i poczujesz to w swojej kieszeni. I oczywiscie musial to troche poczuc w swojej kieszeni. Dlatego pozniej juz nie myslal, tylko robil dokladnie to co mial zlecone. Nie wiem czy slowo „nie mysl” bardziej zareagowalo, czy ubytek w jego kieszeni.