Rowniez poczatki Livingstonu zaczynaly sie wzdluz rzeki Zambezi, okolo 10 kilometrow od obecnego miejsca. Widoki byly tam przepiekne i mozliwosc ciaglego przebywania na lonie natury z dzikimi zwierzetami, roznorodnymi ptakami i ssakami. Nietety oprocz tych pieknych widokow byla tez inna nieco brzydsza strona zwiazana z Zambezi. Otoz bylo tam mnostwo komarow i wielu ludzi umieralo na malarie. Groby w poblizu rzeki pozostaly do dzisiaj. Dlatego miasto zostalo przeniesione na obecne miejsce. Chcialoby sie powiedziec, ze tutaj nie powinno byc problemu z komarami i malaria. Niestety tak nie jest. Chociaz przez wiele lat bylo ich o wiele mniej bo miasto mialo lepsze mozliwosci finansowe i rugularnie bylo spryskiwane przeciw komarom. Rowniez system wodny i kanalizacji byl bardziej uszczelniony. Obecnie w wielu miejscach sa wycieki i tam komary zakladaja swoja farme. Takze w poblizu naszego domu jest taki przeplyw, gdzie czesto stoi woda, a w niej wiadomo pelno komarow. Przy okazji tez nas odwiedzaja. Przy naszym domu zrobilem male oczko na rybki, bo myslalem, ze one pomoga nam wylapac komary. Niestety te bestie sa sprytniejsze od naszych rybek. I ostatnio zmienily taktyke, atakuja bardziej w porze zimnej. Wtedy wlasnie wszelkimi szparami wdzieraja sie do domu, bo tam chca miec troche ciepla. Podobnie kiedy wejda do samochodu to ciezko je wygnac na zewnatrz, bo im w srodku bardziej pasuje. One jednak wchodza wszelkimi sposobami do naszego domu. Trzeba sie przed nimi bronic, bo malaria nie nalezy do przyjemnosci, a zwlaszcza ta mozgowa, ktora powoduje czesto paraliz na cale zycie. Dzieki Bogu ja mialem tylko jedna malarie w ciagu trzydziesci lat pracy na misjach. Inni w krotszym czasie mili ich okolo dwudziestu, albo i wiecej. Na czym polega tajemnica unikniecia malarii? Trzeba chronic cialo wieczorem przed komarami, jesc pewne owoce zapobigajace malarii i nie przebywac noca w miejscach gdzie komary lubia przebywac. Takze spanie pod moskitera zabezpiecza skutecznie prze nimi. Bo z wieczora ich nie widac, gdyz raczej unikaja swiatla. Natychmiast po zgaszeniu swiatla zaczynaja swoj koncert. Powszechnie mowi sie, ze te komary co robia halas nie przynosza malarii. Rowniez samce nie zakazaja malaria tylko samice. Trzeba szybko spojrzec w ich oczy i juz bedzie wiadomo czy to on, czy ona. Jak ona to trzeba sie bronic, a jak on to nie ma problemu. Oczywiscie jednych cialo jest bardziej podatne na malarie, a innych jest odporniejsze..
Mielismy tutaj jednego misjonarza z Brazylii, ktory wcale nie bronil sie przed komarami, pogryzly go wielokrotnie lecz nigdy nie mial malarii przez dwudziescia lat pracy na misjach. Podobnie wyglada sytuacja z pijaczkami. Oni czesto po dobrym piciu spia na zewnatrz i nic im sie nie dzieje. Niektorzy mowia, ze komary nie lubia zapachy alkoholu i od niego uciekaja. Pewnie kilka razy sie spily i po porzadnym kacu nabraly madrosci, i teraz unikaja pijaczkow.
Wielu wiezniow w naszym wieziniu nie ma moskitery i musi w nocy nakrywac sie przescieradlem, albo tym co ma. Wielokrotnie widzialem tysiace komarow czekajacych na suficie w celach na uczte wieczorna. Niestety nikt tam ich nie spryskuje i wiezniowie maja dodatkowa pokute.
Kiedy misjonarz oddaje swoja krew komarom, to pewnie jest bardziej niz honorowym dawca krwi. Idac tym tokiem myslenia mozna powiedziec, ze gdy misjonarz umiera na malarie poprzez ukaszenia przez komary to powinien nazywac sie meczennikiem. Niestety tak nie jest, bo za latwo byloby zostac meczennikiem. Nadal pozostaje pytanie: po co te komary? Dlaczego Pan Bog je stworzyl? Czy po to, aby nas nimi zameczac? Oczywiscie nasz sposob zycia powoduje ich wieksze rozmnazanie sie i stwarzanie dla nas trudniejszych warunkow do zycia. Pewnie w Bozym planie tez one maja jakis cel. Wiadomo jest, ze jaszczurki i pajaki nimi sie zywia. Dobrze jest miec w swoim pokoju troche jaszczurek i pajakow.
Jeden z naszych misjonarzy w to mocno uwierzyl i w swoim pokoju mial cale siatki uplecione przez pajaki. Ale i tak w koncu dostal malarie. Tylko nie wiemy czy w swoim pokoju czy tez na zewnatrz. Czy nam sie to podoba, czy tez nie i tak musimy z tymi komarami zyc. Jedni na misjach z malymi i malarycznymi komarami, a inni w Europie z o wiele wiekszymi lecz nie przynoszacymi malarii.