
Rowniez to powiedzenie mozna odniesc do naszych miejscowych ludzi, ktorzy w zyciu codziennym nie potrzebuja duzo slow, aby sie zrozumiec.
Kilka lat temu siedzialem na werandzie przed naszym domem, od ludzi przechodzacych tamtedy dzielila mnie odleglosc gdzis 50 metrow, plot i troche drzew. Nie podsluchiwalem ich, ale sila rzeczy dochodzily do mnie ich dialogi, zwlaszcza pranne rozmowy. Oto dwoch panow sie pozdrawia. Jeden mowi: shangwe Baba hulu, na co inny odpowiada – eni sha, pozniej tylko kilka slow z drugiej strony, i da sie slyszec, oooho, na co drugi – hohoho, potem slysze aaa, na co inny odpowiada eee, dalszy dialog to jeszcze kilka uuu, ooo, wawa, eee i radosnie sie rozchodza. Mowie do siebie, ale sobie pogadali..
Nie tak dawno poszedlem odwiedzic sasiednia parafie, aby dograc kilka spraw z proboszczem. Niedaleko od plebanii zastalem kilku facetow robiacych pustaki. Podszedlem do nich pozdrowilem grzecznie i probowalem nawiazac dialog. Pytam czy to na budowe sali parafialnej, jeden odpowiada - eee, pytam dalej a czy bedzie duza –eeee, kolejne pytanie czy bedziecie pracowac dzisiaj dlugo – eee, a czy ksiedza niema – eee. Mowie ale sobie z wami dzisiaj pogadalem –eee - pada odpowiedz.