Pozniej zaczely powstawac coraz to nowsze sposoby komunikowania sie. Telefony byly ulepszane. W tym samym czasie wiadomosci zaczynaly docieac coraz slabiej. Pamietam ponad 20 lat temu moj kolega kursowy dostal widomosc na temat smierci swojej mamy dopiero po 3 miesiacach. Byl bardzo niezadwolony, ale coz mogl na to poradzic. Ona juz dawno temu byla na cmentarzu.
Obecny sposob komunikowania chcialoby sie powiedziec jest fantastyczny. Tak przynajmniej wyglada na zewnatrz. Mamy przerozne mozliwosci: facebook, twitter, email , messenger, whatsapp i mase innych mozliwosci. Pewnego dnia jestesmy na safari slonie nas atakuja, widzimy pieknego krokodyla i juz minute pozniej wiadomosc ze zdjeciami z safari laduje u naszych znajomych w Polsce. Nawet moga sledzic na zywo nasze safari, spotkania z bawolami i hipopotanami. Cos wspanialego.
Jednak wazne wiadomosci docieraja do nas z dosc duzym opoznieniem. Ze znajomymi czy przyjaciolmi potrafimy gadac godzinami, a o przekazaniu krotkiej waznej wiadomosci niestety zapominamy.
Kilka miesiecy u nas w Zambii, w tym samym kraju wiadomosc do miejsca oddalonego 700km zostala przekazana z wielkim opoznieniem. Byla to wiadomosc do kleryka o smierci jego kolegi kursowego. Dotarla do niego dopiero tydzien po pogrzebie kolegi. Bo ktos wyslal wiadomosc na whatsApp do ksiedza proboszcza, ktorego whatsApp w tym czasie nie dzialal. Innym razem nasi klerycy przyjezdzaja do naszego glownego domu i dopiero przy furtce dowiadujemy sie ze przyjechali nas odwiedzic. A wiadomosc miala byc przekazana tydzien wczesniej.
Inna dosc ciekawa sytuacja miala miejsce 3 lata temu. Ksiadz misjonarz pracowal na misjach ponad 15 lat, ale nie chcial uzywac komorki bo to jego uzalezni, a chcial byc wolny – tak przynajmniej mowil. Pewnego dnia musial jechac do Lusaki – naszej stolicy, aby zalatwic papiery na wyjazd do RPA. Chcial aby inny wspolbrat go odebral od autobusu. Ten ksiadz postawil warunek: „jezeli nie zadzwonisz do mnie to cie nie odbiore”. I powstal problem. Musial kupic komorke i w krotkim czasie nauczyc sie jej uzywac. Kilka godzin mu zeszlo, aby nauczyc sie wysylac SMSy. Ostatecznie dojechal, wszystko zalatwil, a po powrocie komorka poszla do szafy. Byl nadal wolny.....
Rowniez tutaj mamy nieco starszego ksiedza miejscowego, ktory uzywa bardzo starej komorki. Ona nie zawsze dziala. Nie uzywa emaili, whatsappow i innych gadzetow. Mowi, ze mu to jest niepotrzebne. Ktoregos dnia ktos dal mu smartfona i nauczyl go uzywania whatsAppa. Juz na drugi dzien nie wiedizal o co w tym wszystkim chodzi.
Mamy rowniez duzo wspolbraci, ktorzy maja najnowsze smartfony, ale zeby powiadomic swojego przelozonego o swoim przyjezdzie czy wyjezdzie czesto zapominaja. Albo robia to dopiero po dwoch czy trzech dniach od wyjazdu. A na nasze ostatnie miedzynarodowe spotkanie w Togo ksiedz odpowiedzialny na caly swiat za srodki komunikacji dotarl tam dwa dni pozniej, bo nie dostal wiadomosci na czas. A on sam byl glownym odpowiedzialnym za przeslanie informacji do innych. Jaki paradoks. Komunikacja XXI wieku.