
Sa rodziny, czy wspolnoty, gdzie ludzie za zycia nie chca byc wspolnie i unikaja siebie jak tylko moga. Natomiast po smierci inni robia wszystko, aby ich pochowac obok siebie, czy nawet w jednym grobowcu. Pytanie powstaje po co, skoro za zycie nie chcieli byc za soba, czy po smierci polozenie ich trumien obok siebie im pomoze, napewno nie.
Albo inna sytuacja ktos za zycia nie chodzil wcale do kosciola, a po smierci na sile probuje sie zmusic ksiedza do pogrzebu w kosciele, czy to mu pomoze, raczej nie.
Ktos za zycie nigdy nie odmawial rozanca i nawet nie umie go odmawiac, a kiedy umrze to rodzina wciska mu na rece rozaniec, czy on bedzie go odmawiac, albo czy ten rozaniec mu pomoze, chyba nie ma watpliwosci.
Jezeli ktos za zycia kazda niedziele spedzal na polowaniach to czemu do jego trumny nie polozyc mu spluwy, ktory moze bardziej go ucieszy i tych ktorzy razem z nim chodzili na polowania.
Jeszcze ktos inny prawie z reki nie wypuszczal butelki z alkoholem. No ale kiedy umarl to musi byc wielki i uroczysty pogrzeb koscielny, po co, czy to jemu pomoze? Moze wlozyc mu butelke do trumnu i jego koledzy na jego czesc niechaj wypija kilka butelek. Czy to mu pomoze to inna sprawa, ale oni sie napewno uciesza.
Dla kogos innego pilka nozna byla „Bogiem”, kazda chwile wolna spedzal z nia, czy to grajac czy ogladajac mecze. Niedziela bez meczu nie miala znaczenia. Dlatego tez w jednym z krajow afrykanskich, gdy umarl znany pilkarz narodowy, to jego koledzy po smierci zanim zaprowadzili trumne na cmentarz zaniesli ja na glowne boisko, tam postawili ja na srodku i zaczeli grac mecz, rowniez od czasu do czasu kopiac pilke w kierunku trumny i wykrzykujac imie zmarlego. Po jakims czasie mecz sie zakonczyl i trumna powedrowala na cmentarz.
Te sytuacje byc moze pomoga nam latwiej zrozumiec jaki jest czasami zwiazek pomiedzy zyciem i pogrzebem zmarlego.