Nie bylo takze piratow drogowych. Tylko w piatek po pracy wiekszosc ludzi dobrze popijala i dalej jechala. Dlatego w piatek wieczorem lub w nocy trzeba bylo bardziej uwazac, gdy ktos po pijaku lubial sobie poszalec, bo alkoholomatow takze nie bylo. Byl to wiec raj na ziemi dla kierowcow. Natomiast trudnosci pojawialy sie dla mnie podczas urlopu w Polsce, czy jazdy samochodem po Europie. Po trzech latach jazdy bez myslenia o ograniczeniach predkosci, nagle trzeba dostosowac sie do znakow drogowych, a szczegolnie w malych miasteczkach, czy wioskach jechac 50 km na godzine. Przeciez dobry rowerzysta i rowerem moze szybciej pojechac. Lecz po kilku zlapaniach przez policje w Polsce, znaki o ograniczeniu predkosci musialy zaistniec w moim zyciu. Na szczescie w latach 90-tych policjanci byli bardzo wyrozumiali. A zwlaszcza gdy im powiedzialem, ze pracuje i jezdze samochodem po Afryce, gdzie nie mamy maszyn do mierzenia predkosci i czesciej chodzimy piesza niz jezdzimy samochodem. Czlowiek nie jest przyzwyczajony do ograniczania predkosci, raczej jezdzi na wyczucie. Po takim ciekawym wstepie policjanci mieli bardzo duzo pytan o Afryce. I ostatecznie konczylo sie na upomnieniu i milej radzie, zebym pamietal ze jestem w Polsce.
Pozniej maszyny do pomiaru predkosci dotarly rowniez do nas. Na szczescie szybko sie psuly i dalej zycie przebiegalo bezproblemowo. Gdzies 15 lat temu zaczal pojawiac sie coraz lepszy sprzet i trzeba bylo nauczyc sie jezdzic po europejsku w Afryce. Wielu policjantow lubilo bawic sie tymi maszynami. Stad zycie dla kierowcow stawolo sie coraz bardziej skomplikowane. Na szczescie policjanci byli otwarci na roznego rodzaju misyjne opowiesci i chrzescijanskie przeproszenia. Oczywiscie wiekszosc z nich chodzila do kosciola. Z czasem te pulapki na predkosc stawaly sie czyms normalnym.
Jednak wszystko w zyciu jest tymczasowe. Rowniez nasze przepisy byly tymczasowe. Dwa lata temu zostaly one bardzo mocno zaostrzone.Wprowadzono wiele nowych zmian do kodeksu drogowego. Tam gdzie mozna bylo jechac z nie ograniczona predkoscia, teraz jest ograniczenie do 100-tki, w miejsce 80-ciu weszlo 60-siat, a w miastach ograniczenie do 40-tu. Rowniez policja otrzymala o wiele lepszy sprzet. W duzych miastach powstaly automaty lapiace samochody na predkosc w obu kierunkach, nawet z bardzo pieknym zdjeciem. Nasz wspolbrat z Indii zanim dowiedzial sie o tym to mial juz dwa ladne zdjecia z kuponami do zaplacenia, i to nie malo. Ja w naszym miescie z daleka widzialem, ze lapia, wiec jechalem 50km na godzine, a juz bylo 40-ci. Zdziwilem sie kiedy policjant zaprosil mnie na pobocze. Po krotkiej dyskusji edukacyjnej moglem jechac dalej. Ale jazda 40km na godzine samochodem to tak jak bieg szybkiego zolwia.
Nie tak dawno temu jechalem rowerem, z daleka widzialem, ze policjant mnie namierza. Szybko do niego powiedzialem, ze chyba nie przekroczylem predkosci. On usmiechajac sie odpowiedzial, ze nie, bo akurat namierzal w tym samym czasie samochod jadacy za mna. Tak, tak nawet na rowerze mozna byc zlapanym, bo w naszym miescie mamy bardzo duzo wzniesien i podjazdow. Coz wspanialy czas jezdzenia bez stresow dawno temu sie skonczyl, a byly to dobre czasy.