
Kilka dni temu odwiedzilem jeden z klasztorow zenskich. Od czasu do czasu pomogam tym Siostrom duchowo jak tez i w prowadzeniu ich ogrodu. Po skonczonej pracy i zajeciach wieczorem zaproponowalem Siostom gre w karty. Gra nazywala sie oszukiwacz, czyli wygrywa ten co najlepiej oszukuje. Siostry rzadko graja w karty, a co dopiero grac w oszukiwacza. Siostry wziely te gre dosc powaznie i nie umialy oszukiwac. Nie latwo im to przychodzilo, co ulatwialo mi oczytanie z ich twarzy czy polozyly wlasciwa karte, czy tez oszukuja. Kiedy z lekka nauczylem je oszukiwac to gra stala sie ciekawsza. Kolejnego dnia Mistrzyni Nowicjatu zainteresowala sie ta gra wraz z Nowicjuszkami. Te dopiero byly nawskros uczciwe, a dopiero siedzac naprzeciw swojej mistrzyni i ja oszukiwac. Niektore do konca gry nie przelamaly sie, aby oszukiwac, aby zrozumiec ze to tylko gra w karty.
Innym razem kiedy gralem w ta sama gre z grupa Brazylijczykow to byla podobna historia. Wsrod tej grupy byla zona mlodego Brazylijczyka, ktora rzeczywiscie byla uczciwa. On sam o niej mowil, ze ona poprostu nie umie oszukiwac, nawet w grze. Krotko gralismy z nia, bo za kazdym razem przegrywala i gra byla nie ciekawa. A kiedy wyslalismy ja do kuchni do gotowania kolacji to dopiero zaczela sie prawdziwa zabawa, bo Brazyliczykom spodobalo sie oszukiwanie. Mam nadzieje, ze to pozostalo tylko w kartach.
Jak odroznic prawdziwe oszukiwanie od gry, czy zabawy? Kilka lat temu w mojej parafii Kobiety z Legii Maryjnej w Niedziele Palmowa mialy czytac Meke Panska i wolac ukrzyzuj Go, czyli Jezusa. Taka rola przypadla im w Wielkim Tygodniu. Jednak Rada Parafialna nie potrafila ich namowic. Caly czas twierdzily, ze naleza do Legii Maryi, kochaja Maryie i nie beda wolac „Ukrzyzuj Jej Syna”. Mowily, ze moze to zrobia mezczyzni, albo mlodziez. W innej parafii w czasie grania Meki Panskiej w Wielki Piatek grupa kobiet siedzaca w poblizu krzyza podczas krzyzowania Jezusa tak zaczely plakac, ze nikt nie potrafil im wytlumaczyc , ze to jest tylko grana Meka Panska. One odebraly to ukrzyzowanie jako cos realnego. I po zakonczonych uroczystosciach poszly do domu zaplakane.
Kiedy pracowalem na mojej pierwszej misji to odwiedzil nas nasz prowincjal i zachecil do brania dnia wolnego. Mowilismy jemu, ze tutaj w buszu nie ma gdzie wyjechac na odpoczynek. Wtedy on powiedzial, ze mozemy to robic w naszym domu. Powiedziec naszej kucharce, ze nas niema. Na to my, jak to bedziemy uczyc nasza kucharke oszukiwania, to pozniej bedzie nas oszukiwac. Ostatecznie nie uczylismy ja oszukiwania na jeden dzien w tygodniu, tylko probowalismy gdzies wyjechac w jakies samotne miejsce, co nie zawsze bylo latwe. Bo wiadomo jak bedzie oszukiwac w poniedzialek, to to samo potrafi zrobic i w inne dni tygodnia.