Oczywiscie nasz angielski tez nie jest taki typowy angielski, z akcentem z Anglii, czy Ameryki, ale da sie go zrozumiec, tylko czasami ludzie udaja, ze nas nie rozumieja. Ludzie sa bardzo sprytni i slysza to co chca uslyszec. Jezeli im cos jest niewygodne to udaja ze nie rozumieja. Jezeli mowie, czy chcesz 100 kwacha to odrazu rozmie, a gdy mowie daj mi 100 kwacha to mowia, ze nasz akcent jest trudny.
Podczas nauki jezyka angielskiego zona mojego kolegi w Kanadzie zlozyla podanie o prace, napisala po polsku, maz jej przetlumaczyl piszac recznie, ona jak to pozniej pisala na komputerze to zamiast napisac car(samochod), napisala caw (krowa). Ona wtedy nie za duzo rozumiala i nawet nie zauwazyla roznicy. Kiedy poszli wspolnie na wywiad, wszystko bylo fajnie do czasu kiedy komisja zadala pytanie mowiac: „my tutaj mamy taki maly problem jak zrozumiec pani dojazd do pracy. Bo napisala pani jak, ze bedzie jezdzic do pracy na krowie, czy wy macie duzo krow i sa tak wybiegane?” Wtedy dopiero zrozumiala blad i dlugo nie mogla powstrzymac sie od smiechu. Dostala jednak prace, a czym do pracy jezdzila to juz nie wiem.
Kilka tygodni temu odebralem brata SVD z Kongo, ktory uczyl sie jezyka angielskiego w Zimbabwe i do nas przyjechal na mala przerwe. Po spotkaniu wywiazala sie rozmowa, zadalem mu sporo pytan, nawet niezle sobie radzil. Ale kiedy mi powiedzial, ze w Kongo prowadzil farme rolnicza przed przyjazdem do Zimbabwe to wowczas go zapytalem jakie zwietrzeta mial na tej farmie. Odpowiedzial szybko cats (czyli koty). Dlugo nie moglem uwierzyc w to co on powiedzial, ale on to kilkakrotnie powtorzyl. Wtedy probujac mu wytlumaczyc znaczenie cat – zamialczalem. Wtedy dopiero zrozumial, ze to nie chodzilo o cat(kot) tylko caw (krowa). Potem dlugo wspolnie smielismy sie z nauki jezyka angielskiego. Niby taka jedna mala roznica w pisowni, napisac „w” zamiast „r” albo „t” zamiast „w”. Natomiast w rzeczywistosci ta mala literka robi ogromna roznice i duzo zamieszania. Dlatego nauka jezyka angielskiego musi wygladac radosnie.