
My misjonarze, albo tez Zambijczycy mieszkajacy w miescie nie zawsze mamy takie doswidczenie. Ja czesto ucze sie od miejscowych ludzi, ktore owoce I rosliny sa zjadliwe I jak je nalezy przygotowywac. Nie zawsze jednak moj zoladek jest tak mocny jak ich zoladki. Daltego tez niekeidy zdarzaja sie niespodzianki.
Kilka miesiecy temu z nasza Grupa swietej Anny pojechalismy odwiedzic I zorganizowac spotkanie pastoralne z Biblia dla nieletnich. Spotkanie poszlo bardzo ladnie, a po nim pojechalismy nad rzeke na maly piknik. W miejscu, gdzie byl piknik, roslo drzewo z afrykanskimi wisniami. Ja juz je znalem z innych miejsc, wiec szybko zaczelem sie objadac, a nasze kobiety z miasta tylko robily duze oczy ze strachu, ze za chwile nie beda mialy ani kierowcy, ani kapelana. Po kilku minutach widzac, ze nadal zyje I nawet dobrze sie miewam, co odwazniejsze zaczely tez jesc te wisnie. Nie wszystkim jednak one smakowaly. Wiadomo panie z miasta…
Mamy tutaj takze grzyby, roznego gatunku, tak te jadowite jak i trujace. Miejscowi wiedza dobrze jak je rozpoznac. Juz kilka razy przynioslem do domu trujace. Oczywiscie nasza kucharka zna je dobrze I na niej polegamy, bo po ugotowaniu ona pierwsza probuje. Mi jednak te afrykanskie grzybki nie zawsze na dobre wychodza. Co prawda w czasie jedzenia smakuja wspaniale, ale pozniej sa problemy. Tydzien temu kupilem troche grzybow na rynku. Nasza kucharka wspaniale je przygotowala. Smakowaly przepysznie. Dwie godziny pozniej byl mecz naszej druzyny oficerow ze strazakami. Juz na poczatku meczu czulem jak te grzybki podchodza mi pod gardlo. I po pierwszych dwoch bramkach, ja tez zaczalem strzelac grzybkami. Meczylem sie strasznie ale nie chcialem schodzic z boiska, bo dobrze nam szlo, prowdzilismy juz w pierwszej polowie 4:0, wynik w grzybkach byl chyba wiekszy. Na druga polowe nie dalem rady. Pojechalem do domu I tam dalej strzelalem z grzybkow I to z roznych kierunkow. Popijanie wody pomoglo oproznic zolodek z wszystkich grzybkow. Pozniej wzialem lekarstwo I bylem bardzo slaby. Po kilku godzinach odpoczynku doszedlem do siebie, nasza kucharka I inni Zambijczycy byli bardziej odporni I nic sie im nie stalo.
Mamy tez tutaj robaczki, ktore nazywaja sie “katapila”. Maja duze oczy I uwaznie patrza na tego co je zjada. Sa bardzo smaczne, maja duzo proteiny i ja je lubie. Od czasu do czasu nasza kucharka je przygotowuje. Kilka dni temu tez skusilem sie I zjadlem sporo. Zazwyczaj jem je na obiad, to pozniej jest wiecej czasu na strawienie. Tym razem zjadlem na kolacje. No I byly problemy. Poprostu robaczki dobrze poczuly sie w moim zoladku I nie chcialy isc dalej. Meczyly mnie cala noc. Coraz bardziej sie zadomowialy, a nad ranem to juz pewnie dobry domek sobie zrobily w moim zoladku. Musialem poszukac czegos, aby je przegonic, na ogol nie lubia whisky, ale ja tez jej nie lubie. Coz kiedy ona staje sie lekarstwem to nie ma rady. Tak wiec je spilem I po pijaku poszly dalej. Ale co mnie nameczyly I robaki I grzybki to tego nie da sie opisac, to trzeba przezyc, zapraszam, moge podac przepis na przygotowanie.