Niekiedy ludzie mowia, ze ten piesek, kotek, czy kroliczek jest czescia naszej rodziny. Jest do nas przywiazany wszedzie z nami chodzi czy tez podrozuje.Jestesmy w nieco klopotliwej sytuacji gdy wybieramy się na wakacje, albo na dluzej chcemy go pozostawic w domu. Wtedy „ta bliska czesc rodziny” staje się dalsza rodzina. Idziemy wowczas na rozne rozwiazania. Najsmutniejsze jest podrzucenie go komus bez jego checi i wiedzy.
Zwierzeta latwo przywiazuja się do ludzi i czuja się z nimi dobrze. Nie do wszystkich jednak zwierzat mu się przyznajemy.
Od kilku lat jezdze regularnie na Msze do kaplicy, która należy do naszej katedry. Jest tam dosc duza wspolnota skladajaca się glownie z pracownikow miejscowej elektrowni. W jedna niedziele może ich być około 30, a inna nawet ponad 50. Za kazdym razem znajduje przy kosciele bardzo duza grupe malp (babunsow). Wchodza one wszedzie gdzie się da – do zakrystii, w czasie Mszy do kosciola, czasami siadaja na mój samochod. Nie boja się ludzi, a zwlaszcza kobiet i dzieci. Ktos z boku moglby powiedziec, ze sa czescia tej wspolnoty. Szczególnie gdy liczba wiernych jest dosc mala, to one ta liczba potrafia zwiekszyc. Nigdy nie zawodza. W ostatnia niedziele pozdrawiajac ludzi po Mszy Swietej przed kosciolem pytalem ich czy te babunsy nie sa przypadkiem ich rodzina. Mowilem do nich, ze one w kazda niedziele sa obecne, nawet sa wierniejsi niż niektorzy parafianie, czuja się tutaj bardzo swobodnie. Trzymaja się blisko ludzi. To wszystko co mowilem bylo prawda, a mimo wszystko szybko zaprzeczali jakiemukolwiek pokrewienstwu. Do niektórych dziewczynek mowilem ze tak z twarzy to z lekka sa podobni. Smialy się i szybko zaprzeczaly. Jedna pochodzila ze szczepu Bemba, który jest znany z jedzenia malp., wiec miala wspaniale wytlumaczenie, ze to na pewno nie jej rodzina, bo czlonkow swojej rodziny się nie zjada.