
Podczas remontu sali parafialnej przyszly do mnie trzy dziewczyny, zreszta juz w klasie maturalnej i prosily o podwiezienie do kapliczki, gdzie jechalem w najblizsza niedziele, okolo 40 kilometrow. Powiedzialem dziewczynom, ze nie ma sprawy, okna w salce po remoncie wyczyszcza i jada ze mna. Chetnie sie zgodzily i nastepnego dnia przystapily do pracy. Za kazdym razem jak mi mowily, ze juz praca skonczona to widzialem, ze do skonczenia to jeszcze bardzo daleko. Za trzecim razem jak mi powiedzialy, ze juz gotowe to zrozumialem, ze one tak naprawde nie umieja czyscic szyb. Co wy dziewczyny szyb w domu nie myjecie, ze nie potraficie tych porzadnie wyczyscic. Na co one cicho odpowiadaja: ojcze w naszych domach nie ma szyb, sa tylko okna zrobione z desek i wypelnione deskami. A w innych domach sa dziury zawieszone jakas szmata. Wtedy zrozumialem gdzie jest problem i przestalem sie dziwic. A w ich szkole dawno temu byly szyby, ale zostaly wybite i tym nikt sie nie przejmuje, zreszta jest ciagla wentylacja.W tej sytuacji troche je poduczylem czyszczenia okien i pojechaly ze mna marzac, ze kiedys beda mialy dom z szybami.
W tej wiosce bylo tylko kilka domow z oknami. Z czego polowa miala okna ale bez szyb.Pewnego dnia naprawilem okno w naszej kuchni. Uzylem kitu przy wstawianiu szyby. Nastepnego ranka szyby nie bylo. Nie moglem uwierzyc. Wyslalem katechiste, aby sprawdzil szyby u sasiadow, ktorzy maja okna z szybami. Powrocil i mowi, ze nie bylo zadnego swiezego z kitem, ale znalazl kilka okien bez szyb. To bylo w nocy z sobote na niedziele. W czasie mszy swietej niedzielnej oglosilismy, co sie stalo. Oczywiscie nikt sie nie zglosil, ale szyby tez nikt nie wstawil w tych brakujacych oknach, przynajmniej dopoki sprawdzalismy. Zostalo mi jeszcze kilka szyb do wstawienia, wiec z trzech stron dalem kit, a z jednej cement. No i znowu ktos probowal, ale bezskutecznie. Bo zauwazyl, ze spod cementu nie da sie wyjac szyby bez zbicia, wiec darowal sobie. Coz takie sa realia na niektorych wioskach afrykanskich, samo zycie.