Kazdy kraj ma swoja odmienna tradycje co do obchodzenia Wielkiego Piatku jak tez i do zwyczaju chowania umarlych. Kto ich nie zna moze byc wielce zaskoczony a nawet zgorszony zachowaniem ludzi. Nawet w tym samym kraju poszczegolne szczepy moga miec bardzo odmienna tradycje.
W Zambii wiekszosc szczepow ma w wielkim poszanowaniu ceremonie zwiazane z chowaniem zmarlych. Jest to przede wszystkich czas bycia z rodzina zmarlego od czasu jego smierci az do jego pogrzebu, a nawet kilku godzin po pogrzebie. Rodzina i sasiedzi gromadza sie w domu zmarlego. Wszystkie meble sa wyniesione na zewnatrz. Kobiety modla sie i spiewaja piesni zalobne wewnatrz domu. Mezczyzni czuwaja przy ognisku na zewnatrz domu. Siedza raczej w ciszy, albo cicho rozmawiaja ze soba. Zazwyczaj wieczorem sa wspolne modlitwy. Rodzina i ludzie dobrej woli przygotowuja posilek dla wszystkich. Po polnocy wiekszosc czuwajacych z lekka drzemie. Dawniej alkohol nie byl uzywany w czasie czuwania. Od dobrych 10-15 lat ludzie pija coraz wiecej alkoholu, cos w rodzju bimbru. Atmosfera powagi pogrzebu powoli zanika.
Po dobrym wypiciu ozywa tradycja „cimbuje”, czyli wzajemnego pocieszania sie: jednego kuzyniego szczepu przez drugi. Wzjemnie sobie przygaduja w formie roznych zartow. Takie zarty trwaja takze w czasie pochowku na cmentarzu. I stad pewnie wzielo sie powiedzenie: „nie robcie sobie jaj z pogrzebu”. Jeden mlody misjonarz z Filipin nie znajac tego zwyczaju mocno sie zdenerwowal i zostawil ludzi samych na cmentarzu, bo nie reagowali na jego uciszanie i w czasie modlitw robili sobie zarty.
Inkulturacja przejela cos z tych zwyczajow do sposobu uszanowania smierci Chrystusa w Wileki Piatek. Po Drodze Krzyzowej i ceremoniach adoracji krzyza ludzie gromadza sie dookola kosciola, pala sie ogniska, a ludzie spiewaja piesni pogrzebowe. Czesto ludzie z innych kosciolow mysla, ze ktos wazny z kosciola katolickiego umarl. Byc moze ksiadz proboszcz albo wikary. Niektorzy zatrzymuja sie i cicho pytaja: kto umarl, aby zlozyc wyrazy wsplczucia. Zapytani katolicy rowniez cicho odpowiadaja : „jak to nie wiesz Jezus Chrystus umarl”. Jedni pytaja czy dlugo chorowal i na co i z wyrazami wspolczucia odchodza, inni znajcy Jezusa i obchody Wielkiego Piatku tylko sie usmiechaja.
Inna ciekawa rzecza jest uzywanie tego samego ubrania od momentu uslyszenia o smierci do czasu pochowania. Nikt sie tym nie przejmuje i nie zwraca na to uwagi. Moze tylko komary wybieraja sobie inne ofiary w czasie czuwania nocnego.
Dosc dlugo nie moglem zrozumiec placzu w domu zmarlego i w czasie pogrzebu. Kazdy musial chociaz chwile zaplakac. Dawniej mocno wierzono, ze ten kto nie zaplacze to pewnie przyczynil sie do smierci zmarlego. Wielkrotnie obserwowalem jak ludzie szli w ciszy do domu zmarlego i gdzies w odleglosci okolo 50/100 metrow nagle zaczynali strasznie zalosnie plakac. Nie wiedzialem jak sie zachowywac, bo ja nie umiem tak plakac. Zazwyczaj przybieralem bardzo smutna twarz, albo czesc twarzy zakrywalem reke. Wtedy inni pewnie mysleli, ze ksiadz rowniez placze. Natomiast w czasie ostatniego pozegnania najblizsza rodzina i przyjaciele placza bardzo glosna. Placz jest polaczony z wielikimi krzykami i skakaniem. Wowczas nie patrza na co i jak skacza. w pewnej wiosce nasza parafianka w czasie takiego placzu skoczyla niefortunnie na ostry korzen i przebila sobie mocno noge. Ze wzgledu na pogrzeb nie zwracala na to uwagi. Zrobilo sie wielkie zakazenie, lekarze nic nie mogli wtedy poradzic. W krotkim czasie umarla i juz wiecej nie skakala.
Kiedys sobie pomyslalem, ze ktoregos dnia pojde na rybki i udam ze krokodyl mnie wciagnal do wody. Zostawie wedke na brzegu. Przez trzy dni bede sie chowac, a w nocy przychodzic w ukryciu na miejsce czuwania w domu zmarlego, aby zobaczyc kto bedzie po mnie plakac, a kto tylko udawac. Tym pomyslem podzielilem sie z jednym z oficerow z ochrony parku. On mi mocno to odradzil. Mowil, ze takie udawanie zmarlego mogloby miec bardzo powazne skutki dla mnie. Po pierwsze musialbym pokryc wszystkie koszty zwiazane z poszukiwaniem, po drugie ludzie mogliby mnie wziasc za czarownika i co najgorsze to moglbym za to nawet trafic do wiezienia. A tam juz chodze i znam warunki pobytu, wiec lepiej nie udawac.
Kiedy ma smierc przyjsc to niech przyjdzie. Trzeba byc gotowym kazdego dnia.