
W szczegolnych sytauacjach stosujemy nieco inne zasady. Kiedy slyszymy, ze w wiosce jakas chora krowa zostala dobita i pozniej mieso jej jest sprzedawane. Wtedy trzymamy mieso w zamrazalce przez trzy dni i czekamy na wiadomosci. Wiekszosc ludzi nie ma zamrazalek, wiec suszy mieso albo zjada natychmiast. Jezeli przez trzy dni nikt w wiosce nie umarl to mozna smialo mieso zjesc.
Inaczej jest przy warzywach. Tutaj czeka sie dluzej. Ostatnio moj znajomy mowil, ze zawozi warzywa ekologiczne do duzego sklepu, ale mu za nie placa dopiero po miesiacu. Zartuje do niego, bo pewnie czekaja czy nikomu przez miesiac nie zaszkodzilo.
Jeszcze inaczej wyglada sytuacja z jedzeniem pieskow. Zyjemy z Indonezyjczykami i Filipinczykami, a dla nich piesek to raritas. Jak na Swieta Bozego Narodzenia nie ma pieska na stole to Swieta nie udane. Pozostaje pytanie dla tych co nie jedza pieskow jak poznac kiedy jest piesek na stole. Po przygotowaniu pieska w zewnetrznym wygladzie moze byc podobny do kozy, owcy, czy jakiejs sarenki. Nie jest latwo poznac. Smakowo jeszcze bardziej jest to utrudnione, bo potrafia przygotowac dosc smacznie. I ktos powie ale smaczna byla ta sarenka, a tu sie okazuje, ze to byla „sarenka misyjna”. Po zjedzeniu pieska jak sie wyjdzie z domu na zewnatrz i inne pieski na nas szczekaja: „zjadl naszego brata, zjadl naszego brata how, how how”. To wiadomo, ze byl na obiad piesek, ale juz za pozna na oplakiwanie, czy na reakcje.
Innym razem przygotowali mi w wiosce jajka z malutkimi kurczakami juz w srodku. Jezeli sa bardzo malutkie to latwiej je przlknac, a jak juz dobrze podrosniete prawie gotowe do urodzenia to idzie to nieco trudniej. Dlatego lepiej wczesniej poznac jakiego rodzaju jest jajko.
Mysle, ze te instrukcje sa wystarczajaco bogate, aby wiedziec kiedy jesc na misjach.