Zyjemy w XXI wieku kiedy kazdy chcialby miec jak najwiecej wolnosci. W sposob wolny wyrazac swoje opinie, wybierac na prezydenta, tego kto sie tylko podoba, nie zaleznie od zdolnosci i doswiadczenia. Rowniez chcielibysmy, aby byl on prezydentem tylko tak dlugo jak nam sie podoba.
Takie wolne wybory i kampanie wyborcze pociagaja za soba ogromne koszty. Z tych pieniedzy moznaby wybudowac wiele drog, pomoc niezliczonej liczbie biednych ludzi. No ale mamy wolnosc i wydajemy pieniadze tak sie nam podoba. I nie biednym decydowac co my chcemy zrobic z naszymi pieniedzmi. Jezeli chce byc prezydentem i mam pieniadze to robie kampanie wyborcza tak droga jak tylko mnie stac na to, i po kilka razy moge stawac do wyborow. W Zambii ktos moze kandydowac na prezydenta cztery razy. I jak mu sie to nie uda, to musi zostawic szanse dla innych, moze dlakogos ze swojej rodziny, albo z tego samego szczepu.
Z drugiej strony w krajach gdzie panuje dyktatura wszystko jest jasne. I pieniedzy nie potrzeba wydawac za duzo. Rowniez tam gdzie jest hierarhia krolewska, Krol rzadzi do smierci, a po nim przejmuje wladze najstarszy syn. Oczywiscie nikt nie popiera dyktatury, ale w tym przypadku jest ona praktyczniejsza.
W naszym sasiednim kraju Zimbabwe, gdzie prezydent ma 92 lata i nadal kandyduje pytalem okolo 20 lat na kilka dni przed glosowaniem ilu macie kandydatow. Jak to ilu, jest jeden. No to po co glosujecie, bo to nasz przywilej i niechaj ponownie wybrany prezydent wie ze go kochamy. I wszyscy sa szczesliwi. Prawie 100% poparlo kandydature starego-nowgo prezydenta Ale tak bylo dawniej. Ponad 10 lat temu wiele sie zmienilo. Jedni chcieliby zmiany, ale inni wole tego, ktory od czasu niepodleglosci, czyli od 1987 rzadzi nieprzerwanie do dzisiaj. Podczas ostatnich starc i demonstracji: jedni chca aby odszedl on od wladzy, a inni w tym samym czasi wolaja, ze to nasz prezydent na wiecznosc. On nie umrze, bedzie wiecznie zywy..
W Zambii pierwszy prezydent rowniez byl dlugo uwazany za wiecznego, ale po 27 latach udalo sie to zmienic i zostaal prezydentem ktos z innej partii. Czyli przyszedl czas na poczatki demokracji. Konstytucja zaczela ozywac i nowy prezydent byl nie dluzej niz na dwie kadencje. A ze to dojscie do wladzy troche trwalo to zostawal dosc czesto ktos w podeszlym wieku i nie najlepszego zdrowia. Dlatego w ostatnich latach Zambia stracila trzech prezydentow. Dwoch zmarlo pelniac obowiazki prezydenta, a trzeci w kilka lat po odejsciu od wladzy.
Prawie dwa lata temu zmarl przedostatni prezydent, ktoremu nawet nie udalo sie dokonczyc jednej kadencji.Zaraz po jego smierci w jego rodzinie pojawilo sie trzech kandydatow na prezydenta: zmarlego zona, jego syn z pierwszego malzenstwa i ich wujek. Nawet wlasna rodzina miala problem na kogo glosowac, aby nie byc odrzuconym z rodziny. Ostatecznie wygral ktos mocno eksponowany przez zmarlego prezydenta. On pewnie w tym czasie w grobie sie przewracal widzac to szlenstwo w jego rodzinie. Kazdy chce byc prezydentem.
Czasmi mamy tutaj bardzo duzo kandydatow. Jedni maja tylko pieniedza aby sie zarejestrowac, a pozniej kampania wyborcza uplywa w wielkiej ciszy. I ostatecznie zdobywaja tylko kilka tysiecy glosow na kilka milionow glosujacych.
W czasie wyborow w Zambii, w zaleznosci w ktorej czesci sie jest trzeba wiedziec kto tam dominuje, aby przez przypadek nie byc obrzuconym kamieniami. Ale oczywiscie najlepiej byc neutralnym, bo niektorzy udaja aby wyczuc za kim sie stoi. Najlepiej mowic ja jestem za pokojem i jednoscia. Niechaj sobie wybieraja. Inni mowia nie wazne kto glosuje, ale wazne kto glosy liczy.