Czasami chlopaki pisza w tym samym czasie do roznych zgromadzen i pytaja co u tych, a czego u innych nie wolno. Pewien chlopak pszyszedl do mnie i odrazu pyta: a ja jak zostane Werbista to tez bede mial swoj samochod tak jak ty i ten inny werbista. Probuje mu wyjasnic, ze on nalezy do naszego Zgromadzenia, i nie jest moja wlasnoscia. Taka odpowiedz nie zachwyciala go naszym Zgromadzeniem. Mowi to ja pewnie pojde do innego. Inny natomiast zapytal, czy bede mogl palic papierosy, i czy na alkohol to tylko bede mogl patrzec, czy tez zasmakowac od czsu do czasu? Chlopak bardzo bezposredni. Nie pyta jak zostac misjonarzem, czy jak wyglada formacja, tylko interesuja go rzeczy praktyczne z zycia codziennego, ktore gdzies juz pewnie widzial. Inni mowia mi, ze gdybyscie mieli domy formacyjne w RPA czy w USA to bysmy do was wstapili, bo to sa piekne miejsca do zwiedzenia. Mowie im nie traccie czasu na granie bycia Werbistami, zeby troche swiata poznac. Lepiej zarobcie nieco pieniedzy, wezcie swoje dziewczyny i pozwiedzajcie piekne miejsca na swiecie. A jezeli po tej wyprawie nadal bedziecie myslec o Werbistach to przyjdzcie do nas, a wtedy inaczej pogadamy.
Jeszcze inny posuwa sie nieco dalej i pyta czy u Was takze tylko do swiecen nie mozna sie zenic, a po swieceniach to mozna? Pytam go skad mu taki pomysl przyszedl do glowy. Odpowiada, ze slyszal, ze pewien ksiadz po swieceniach sie ozenil. Pruboje mu wytlumaczyc, ze na to Zgromadzenie i Kosciol Katolicki nie zezwala, i to byla tylko jego ludzka slabosc, i ze po ozenku przestal byc ksiedzem. Na to on odpowiedzial, ze jezli tak jest to chyba sie ozeni. Mowie mu ze nadal jest wolny, i nie musi isc do seminarium, aby przygotowywac sie do malzenstwa. Co zrobil nie wiem, bo pozniej nie mialem z nim kontaktu. Natomiast inny napisal do mnie list z prosba o wstapienie do nas. Napisal na papierze, gdzie na drugiej stronie byl niedokonczony list do swojej dziewczyny. Odeslalem mu ten list z zapytaniem: niechaj sie zdecyduje, czy chce zwiazac sie z Werbistami, czy z ta dziewczyna. Odpowiedzi nigdy nie dostalem. Pewnie zdecydowal sie na ta dziewczyne.
Pewien chlopak zamiast w podaniu napisac, ze jest „Aspirantem”,czyli tym ktory zamierza byc ksiedzem, to napisal, ze jest „expirantem”, t.z.n ze juz termin jego waznosci wygsl. Pewnie dokladnie nie sprawdzil daty swojej checi bycia ksiedzem, pewnie mu juz to przeszlo, tylko on tego nie zauwazyl.
Wsrod ludzi mlodych zyjacych w Livingstonie jest spora grupa mlodziezy co przechodzi szybko z jednego kosciola do drugiego. Niektorzy w ciagu krotkiego czasu staja sie pastorami. Juz kilku probowalo mnie nawrocic do swojego kosciola. Nie tak dawno pewien chlopak poprosil mnie o podwiezienie samochodem. W czasie podrozy wywiazala sie rozmowa. Zapytal o moj kosciol, odpowiedzialem, ze nadal poszukuje wlasciwego kosciola. Chlopak mocno sie zapalil i mocno mnie zachecal do swojego kosciola. Byl to „Kosciol Wschodzacej Gwiazdy”. Mowil mi, ze to wspanialy kosciol, zebym przyszedl, a napewno nie pozaluje. Wtedy go zapytalem, zeby mi powiedzial co tam jest takiego ciekawego. Mowil ze pieknie spiewaja, jest duzo radosci. Zapytalem konkretnie jaki jest bog w jego kosciele, gdzie mozna o nim wyczytac w Pismie Swietym, i kilka podobnych pytan. Chlopak sie zagubil. Zanim wysiadl z samochodu powiedzialem mu, ze chyba nie wstapie do jego kosciola, bo nie potrafil mnie zachecic, i pewnie nadal pozostane w kosciele katolickim. Na to chlopak otworzyl oczy nieco szerzej, podziekowal za podroz i poszedl, pewnie do „Wschodzacej Gwiazdy”.