Romek Janowski SVD Misja w Zambii
  • Życie w misji
  • Radość życia misyjnego - Blog
  • O Ojcu Romku SVD
  • Rok szabatowy - podróże
  • Filmy z misji
  • Galeria
  • Pomoc misjom
  • Misje w Zambii
  • Moja misja
  • Refleksje misyjne
  • Duszpasterstwo więzienne
  • Listy z Afryki
  • Kontakt

Dyplomatyczny język

11/24/2017

 
Znajomosc jezyka danego kraju nie zawsze wystarcza do zrozumienia zamiarow i intencji innych ludzi. Mozna czasami dosc mocno sie pomyslic o co komu chodzi. Jednym razem jest przy tym duzo radosci a innym razem to  wymaga od sluchajacego szalonej cierpliwosci. Bo zamiast zajechac do danego miejsca w ciagu pieciu minut mozna tam jechac nawet godzine. Ktos chce cos powiedziec, ale uzywa tak nadzwyczaj grzecznego jezyka, ze jak to mowia: „az do zameczenia”. Cos w tym jest.
Wiele lat temu w moim kazaniu uzylem dosc bezposredniego i mocnego jezyka, aby ludzie zrozumieli pewien problem istniejacy w parafii. Po kazaniu, po Mszy Swietej powstal problem kto ma mi o tym powiedziec. Ci co poczuli sie urazeni bali sie mnie, wiec powiedzieli dla szefa od liturgii, ten z kolei poszedl do sekretarza parafii, secretrz zebaral mala rade parafialna i ostatecznie znalezli dwoch ludzi co mieli mi o tym powiedziec. Byl to szef rady parafialnej i jego zastepca. Umowili sie ze mna na spotkanie. Najpierw dlugo rozmawialismy na temat sytuacji politycznej w kraju, pozniej o trudnosciach ekonomicznych, po czym zaczeli narzekac na brak deszczu. Po prawie 30 minutach takiego gadania szef rady zaczal w ten sposob swoj wywod. Mu lubimy czytac Pismo Swiete i wiemy, ze Pan Jezus kochal ludzi. Wielu ludzi w naszej parafii lubi przychodzic do kosciola i sie modlic. Czasami jednak oni ni umieja sie skupic na modlitwie. Sa na Mszy pewne mocne Slowa, ktore ich rozpraszaaja. Mowie, bo Pan Jezus tez uzywal mocnych slow do Faryzeuszy, ale ich kochal. Szef rady nie jest zbyt zachwycony, bo jego dlugi wyklad nie odnosi skutklu. Sprobowal jeszcze kilka innych wywodow lecz nadal bezskutecznie. Po czym po dlugiej podrozy wyladowal w parafii. I powiedzial mi, ze moze moglbym uzywac lagodniejszego jezyka w moim kazaniu. Wtedy zrozumialem te dluga wedrowke.
Wiele lat temu bylismy jedyna wspolnota w centrum miasta. Czasami ksieza, siostry czy nawet biskup korzystal z naszej ubikacji. Pewnego dnia mialem te przyjemnosc przyjac naszego biskupa. Serdecznie go przywitalem. Przeszlismy przez pokoj do przyjmowania gosci. On szedl dalej, wiec ja rowniez z nim. W jadalni mi powiedzial, ze chcialby umyc rece. Mielismy tam zlew do mycia rak. Mowie mu, czemu nie i wskazuje na nasz zlew. Na co on mi mowi, ze on tak chcialby bardziej sie umyc. Wtedy wskazalem mu lazienke. Dla mnie to bylo proste. Jaka prosba taka odpowiedz. Jednak tutaj gdy chodzi o ubikacje to trzeba uzywac jezyka bardzo dyplomatycznego, bo mowimy o rzeczach wielce tajemniczych.
Tak sie zlozylo, ze z tym samym biskupem mialem inna podobna sytuacje. Byl on dosc chory i potrzebowal specjalistycznego szpitala. Wiec mi przypadlo zawiesc go do szpitala w Bulowayo w Zimbabwe. Droga byla dluga, dlatego staralem sie zwiesc go tam jak najszybciej. Jechalem gdzies 100/110 km na godzine. W pewnej chciwli biskup chcial mi zwrocic uwage, ze jedziemy za szybko. Najpierw zaczal mi mowic, ze obok drogi lezy sporo zepsutych opon. Na co ja odpowiedzialem, ze to wszystko przez to, ze ludzie nie maja pieniedzy i zamiast kupowac nowe, robia na starych nalewki, ktore okazuja sie niezbyt praktyczne. Bisklup byl niepocieszony i z lekka wystraszony tak duza dla niego predkoscia. Wtedy zaczal mi wyjasniac, ze na drodze jest duzo samochodow i jest bardzo niebezpiecznie. Wtedy ja mu mowie, ze rzeczywiscie tych tirow (duzych samochow ciezarowych) jest za duzo i towar moznaby wozic koleja. Wowczas on mi  mowi, ze duzo kierowcow jezdzi dosc szybko. Tak zgodzilem sie z nim, bo niektorzy szaleja na drogach tak jakby wyscigi sobie urzadzali. Biskupowi wyczerpaly sie mozliwosci jezyka dyplomatycznego i w koncu mowi, ze ty tez za szybko jedziesz, bo moze cos nam sie przydarzyc. Odpowiadam, ze myslalem ze to nie jest zbyt szybko. Ale oczywiscie moge zwolnic. I tak zrobilem. Wowczas spokoj i radosc pojawily sie na twarzy biskupa. Niestety przez jezyk dyplomatyczny musial na to dlugo czekac.


Wojskowa ranga w życiu misyjnym

11/12/2017

 
Picture
Jak sprzedają się oficerowie
Picture
Czyja ranga wyższa..
Picture
Z drużyną narodową oficerów w Zambii

 
Niektorzy mowia, ze wojsko to stracony czas. Pewnie dwa lata jak to bylo dawniej to deczko za dlugo, ale do 10 miesiecy to kazdemy by sie przydalo. W Nowicjacie na poczatku naszej formacji mieszkali ze mna tacy co nie umieli nawet lozka zascielic, bo do momentu rozpoczecia zycia religijnego mamuska za nich to robila. A pobudka wczesnie rano to dopiero bylo ogromne cierpienie i kombinowanie – jakby to zrobic zeby godzine dluzej pospac, nawet byli tacy co do szafy sie chowali na dluzsze spanie. Jeden zostal tam zlapany przez mistrza nowicjatu. Poniewaz nazywal sie Jan, to go nazwalismy swietym Janem od szafy.
Dla mnie wojsko to byl ostatni czas na rozpoznanie powolania. Bo nie bylem pewny. Te dwa lata pobytu w wosjku i rozne inne doswiadczenia utwierdzily mnie w powolaniu misyjnym. Wcale nie znaczy, ze balem sie zeniaczki. Nie, nawet dziewczyny byly chetne. Pan jednak chcial mnie miec w swojej armii.
Juz na poczatku Nowicjatu szybko sie wydalo, ze bylem w wojsku, razem z jeszcze dwomo kolegami kursowym. Na 59 dwoch tylko trzech z nas bylo w wojsku, natomiast kilku skrylo sie do nowicjatu aby przetrwac czas poboru. Otwarcie o tym mowili i po dwoch miesiacach juz ich nie bylo z nami. Dziwili sie nam: jak to wy po wojsku tutaj? Wyraznie ich powolanie bylo inne. Ja mialem w wojsku stopien starszego kaprala, jeden moj kolega kaprala, a drugi byl zwyklym szeregowym. Dlatego tego co byl kapralem rowniez nazwali kapralem w seminarium. Szeregowym sie nie przejmowali, a mnie ze wzgledu na strsza range zostawili w spokoju. Chociaz w wosku bylo powiedzenie „dadza ci trzy bele i sluzbe co niedziele”. Cos w tym bylo bo od nas wiecej wymagali i mielismy wiecej zajec niz inni kaprale. Pewnie nam to wyszlo na dobre.
Dyscyplina i punktualnosc z wojska pomagala mi w dostosowaniu sie do punktualnosci i odpowiedzialnosci w seminarium. Rowniez w seminarium gdy zostalem seniorem pracy to potrafilem sam sobie poradzic ze zmobilizowaniem moich kolegow do pracy. Jezyk wojskowy i dystans gdy chodzilo o prace nie zawiodly. Nawet nasz prefekt sie dziwil jak to mozliwe, ze wszystko ukladalo sie pomyslnie i nie chodzilem do niego na skargi jak to bylo w przypadku moich poprzednikow.
W czasie wakacji w seminarium chodzilem na pielgrzymki. Tam mlodziez czula moj twardy jezyk nie wiedzac o tym ze bylem po sluzbie wojskowej. Bali sie mnie zwlaszcza ci, co mieli  problem z dyscyplina  wieczorem, a tym bardziej w nocy. Wystarczylo kilka moich slow i facet wiedzial gdzie jest jego miejsce.
W Afryce juz bylo inaczej bo tutaj nie zawsze wszyscy przejmuja sie czasem i punktualnoscia.. Ale i tutaj wielu zauwazylo, ze na mojej punktualnosci mozna polegac, albo mozna sie zawiesc, Bo jak ktos mocno opoznil sie na wyjazd ze mna,  to moja cierpliwosc mogla  sie skonczyc i tylko z daleka mogl zobaczyc swiatla odblaskowe samochodu. Werbisci, ktorzy mnie poznali wiedzieli, ze z moja punktualnosci i porzadkiem nie wygraja i raczej sie dopasowywali.
Natomiast dla strszych ludzi w parafii  moj jezyk wojskowy byl nieco za twardy, bo zbyt szybko sie mnie bali i trzymali sie z daleka ode mnie. Poza tymi co mnie rozumieli i byli odpowiedzialni za organizowanie pracy przy kosciele.  Natomiast mlodziez szybko wiedziala, ze u mnie musi byc porzadek, i nie toleruje jakichs glupich wyskokow. Wtedy byly srogie kary. I to dzialalo. Ci co mnie poznali to sie dostosowali, ja im pomagalem i oni byli mi wdzieczni. Ci co nie potrafili sie dostosowac byli czesciej karani, albo tez odeszli od naszej grupy na jakis czas.
Rowniez moj glos w wojsku sie wyrobil. Z jezyka dosc miekkiego – mlodego mlodzienca zrobil sie twardy, czysty jezyk doroslego faceta. Poniewaz nie mielismy mikrofonow, ani w kosciolach Dawniej w wielu kosciolach, ani w buszu pod drzewem, wiec przy moim glosie mikrofon byl zbyteczny. Bez mikrofonu potrafilem mowic wystrczajaco glosno, aby nikt nie zasnal. A gdyby komus zdarzylo sie na krotko oczy zamknac to cicho do niego podchodzilem i z bliska krzyknalem tak, ze facet zrywal sie na rowne nogi i przez kilka sekund nie wiedzal na jakim swiecie zyje. Wszyscy wybuchali radosnym smiechem, a jemu juz nigdy wiecej nie zdarzylo sie zmruzenia oka na moim spotkaniu.
W kontaktach z wiezniami i oficerami moje doswiadczenie wojskowe bardzo duzo mi pomaga. Z oficerami wiem jak grac z jaka ranga, komu zasalutowac, a do kogo tylko sie usmiechnac, albo cos radosnego zagadac. Inni oficerowie widzac duzy respekt glownego oficera do mnie takze mnie bardzo powazaja. I nawet czasami mi salutuja, albo mi odpowiadaja po wojskowemu: „Yes Sir”.
Wiezniowie przez jakis czas nie wiedzieli, ze mam doswiadczenie wojskwe. Dopiero po kilku spotkanich z nimi, gdzie bedac sam z grupa ponad 600 wiezniow potrafilem wprowadzic dosc dobra dyscypline i cisze. Szybko domysleli sie ze ten ksiadz musi miec jakies doswiadczenie wojskowe. I po wielu latach pracy w wiezieniu musze przyznac, ze nigdy nie mialem zadnych problemow, aby utrzymac dobra dyscypline w casie naszych spotkan modlitewnych, czy tez innego rodzaju spotkan. Z jednej strony utrzymuje twardy jezyk respektu, a z drugiej strony zartuje w jezyku miejscowym, ze nawet twardy wiezien sie rozbraja.
Miesiac temu odwiedzili nas oficerowie pracujacy w wiezieniu w Zimbabwe. Mielismy spotkanie socjalno-sportowe. Bylem jedynym bialym w calym zbiegowisku. Oficerowie z Zimbabwe nie mogli sie nadziwic jak to mozliwe, ze inni oficerowie odnosza sie do mnie tak jakbym mial wielka range oficera. Pytali nawet glownego oficera jaki mam stopien. Wtedy on oficjalnie w formie zartobliwej oglosil wszystkim ze mnie promuje do stopnia supretendenta. To ranga dosc starszego officera. Rowniez zaczeli sie do mnie zwracac: „Suprytendent Father Romek”.. I tak pozostalo do dzisiaj. Co prawda dostalem range dosc dobra i w krotkim czasie. Tylko niestety zapomnieli o  pensji dla supretendenta. Zaplata pozostaje u Pana, przeciez to w jego armii sluze.


Mówic nie wolno, ale robić wolno

11/3/2017

 
Co to mogloby byc takiego, ze o tym nie wolno mowic ale to wolno robic. Taka jest tradycja i trzeba ja zachowywac. Oczywiscie to nic innego jak zwykle puszczanie baczkow. Z malymi dzieciakami mozna o tym zartowac, ale z doroslymi nie wolno o tym ani slowem wspomniec.
Na jednej z moich poprzednich misji czekalismy na druga druzyne i tuz przed meczem rozmawialismy o roznych meczach i taktykach. Wtedy powiedzialem do grupy starszych, ze na innej placowce gdzie gralem w lokalnej lidze, bylem o wiele mlodszy i szybszy, tam obroncy mieli problem, zeby mnie zatrzymac z pilka, wiec stosowali nie dozwolona taktyke. Gdy ja zblizalem sie szybko biegnac z pilka oni na mojej drodze puszczali serie silnych baczkow, no i niestety zmniejszali moja predkosc. Oni slyszac ta historie szybko mnie poprawiaja, ze nie powinienem o tym mowic. Wtedy im mowie jak mowic o tym to nie wolno, ale to robic wolno. Usmiechneli sie z lekka i mowia taka nasza tradycja. Od tego czasu staram sie w srodowisku dorolslych o tym nie mowic i oczywiscie tego nie robic. Poza jednym wyjatkiem. Pewnego ranka padal dosc duzy i przeciagly deszcz. Akurat cos naglego mi wypadlo, ze musialem pojsc do sklepu i tego poszukac. Nie bylo latwo to znalezc. Chodzilem wiec od sklepu do sklepu, i na dodatek tego dnia mialem niestrawnosci zoladka. Ulice byly dokladnie puste. W pewnej chwili przechodzac od jednego sklepu do drugiego idac chodnikiem, nie widzialem nikogo, wiec zdecydowalem sie wypuscic powietrze. Okazalo sie to glosniejsze niz przewidzialem. Na moje nieszczescie w drzwiach kolejnego sklepu stal jakis facet, ktorego nie widzialem. To echo do niego dotarlo. Szybko zapytal: a co to bylo. Ja wielce zaskoczony, ze jakis facet to uslyszal, udalem ze go nie widze i nie slysze i szybko poszedlem dalej.
Innym razem bylo bardzo powazne spotkanie wspolnoty miejscowej; rodzicow, mlodziezy i dzieci. Temat byl bardzo powazny i wszyscy dosc uwaznie sluchali, az do momentu gdy jeden z malych chlopcow puscil bardzo glosnego baczka. Wtedy atmosfera rozluznila sie bardzo mocno i dlugo prowadzacy spotkanie nie byl w stanie przywrocic dawnej powagi.
Kilka dni temu swietowalismy niepodleglosc Zambii. Rano byly roznego rodzaju uroczystosci w miescie. Po poludniu pojechalem z chlopakami nad rzeke. Gralismy w „garamodza” , czyli w ragby na wodzie. Pozniej mielismy ognisko i kielbaski. Wielu z nich znalo taki rodzaj ogniska z kielbaskami tylko z filmow, wiec bardzo im sie to podobalo. Jednoczenie nikt nie narzekal na apetyt. Po kielbaskach zaczelismy grac w karty. Gra byla dosc ekscytujaca i pelna radosci. W pewnym momencie jeden z chlopakow mial za duzo tej radosci i ja wypuscil na zewnatrz. Bylo to bardzo glosne i mocno powiazane z jakas bronia chemiczna. Byskawicznie wszyscy rozbieglismy sie w rozne kierunki i dlugo dosc serdecznie smielismy sie. Ale na tym nie byl koniec. Dwa dni pozniej przechodzilem tamtedy wzdluz rzeki i bylem ogromnie zaskoczony widzac jak jeden hipopotam lezal martwy w wodzie. Odrazu sobie pomyslalem, ze biedaka bron chemiczna dopadla i nie wyrobil....
Innym razem z podobna grupa chlopakow mielismy zajecia sportowe. Na boisku uczyli sie odbijac pilke i scinac w siatkowke. Ksiadz z Ghany pokazywalem im jak to robic efektywnie z podskokiem. Jeden z chlopakow zrobil wspaniale efektywne sciecie, ale jednoczesnie z duzym chalasem.  Echo od baczka powstrzymalo gre na kilka minut. Aby dalej kontynuowac gre ksiadz z Ghany zachecil chlopakow, zeby poklaskali dla bohatera to moze nie dojdzie do kolejnych atakow i tak tez sie stalo. Oklaski poskutkowaly.
Podobna akcja miala miejsce na mojej pierwszej misji. Filipinczyk uczyl malych chlopakow karate. Prawdopodobnie znal kilka uderzen. Duza grupa chlopakow zgromadzila sie wookol niego. Wszyscy pelni podziwu patrzyli na Filipinczyka do momentu gdy w wielkim wyskoku puscil serie ostrych bakow. Blyskawicznie wszyscy chlopacy uciekli z sali nie wiedzac czy to jest czescia karate, czy tez nalezy do innego sportu...
Milczenie na temat takich zachowan sprowokowalo mnie do tego, aby uczynic to badziej realnym. Jeden z naszych miejscowych klerykow byl bardzo dumny w swoim zachowaniu. Uslyszal ode mnie, ze przyjezdzaja do nas polskie siostry z Namibii, wiec chcial im zaimponowac pieknym polskim pozdrowieniem. Dlugo nie musialem go uczyc. Szybko nauczyl sie porannego pozdrowienia: „Siostro puscilas baczka”. Tuz przed wejsciem siostr do glownej sali jeszcze raz sie upewnil, czy wymawia dobrze. Mowil wspaniale z ladnym akcentem. Siostry weszly do sali wtedy on je pieknie pozdrowil „siostro puscilas baczka” spodziewajac sie radosnej odpowiedzi. Siostra tylko zarumienila sie i zapytalo kto uczy jego polskiego. Byl wielce zawiedziony i wskazal na nauczyciela. Wkrotce dowiedzial sie znaczenia pozdrowienia. Byla to ostatnia lekcja polskiego. Tak to jest mowic nie wolno, ale robic wolno.
 


    Archives

    May 2022
    April 2022
    March 2022
    February 2022
    December 2021
    November 2021
    October 2021
    September 2021
    August 2021
    July 2021
    June 2021
    May 2021
    April 2021
    March 2021
    February 2021
    January 2021
    December 2020
    November 2020
    October 2020
    September 2020
    August 2020
    July 2020
    June 2020
    May 2020
    April 2020
    March 2020
    February 2020
    January 2020
    December 2019
    November 2019
    October 2019
    September 2019
    August 2019
    July 2019
    June 2019
    May 2019
    April 2019
    March 2019
    February 2019
    January 2019
    December 2018
    November 2018
    October 2018
    September 2018
    August 2018
    June 2018
    May 2018
    April 2018
    March 2018
    February 2018
    January 2018
    November 2017
    October 2017
    September 2017
    August 2017
    July 2017
    June 2017
    April 2017
    March 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016
    February 2016
    January 2016
    December 2015
    November 2015
    October 2015
    September 2015
    August 2015
    July 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    February 2015
    November 2014
    October 2014
    September 2014
    August 2014
    July 2014
    June 2014
    May 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013
    June 2013
    May 2013
    April 2013
    March 2013
    February 2013
    January 2013
    December 2012
    November 2012
    October 2012
    April 2012
    March 2012
    October 2010

Powered by Create your own unique website with customizable templates.