
Niedawno cos podobnego mi sie przydarzylo. Zazwyczaj chodze tutaj do firmowych fryzjerow, ktorych dobrze znam i sa pewni. Kilka dni temu poszedlem do tego samego zakladu fryzjerskiego, ale okazalo sie, ze go gdzies przeniesli. Zapytalem obok stojacego Murzynka, czy nie wie gdzie go przeniesli. Odpowiedzial, ze nie wie, ale mi poradzil, niedaleko od tego zakladu innego fryzjera, nawet obiecal mnie tam zaprowadzic. Po5 minutach bylismy na miejscu. Nie byl to zaklad, ale tak sobie pod schodami urzadzony warsztacik do obcinania wlosow. Poczatkowo chcialem uciec stamtad, ale po chwili pomyslalem nie bede rasista i nie bede wybrzydzac. Oddalem moja glowe pod niepewne rece. Juz po chwili zauwazylem, ze jego maszynka do obcinania wlosow nie tnie ich, tylko normalnie wyrywa. Zauwazyl moja mine i zaczal cos przy niej majstrowc, poszla nieco dobrze dwa razy w poprzek i nadal to samo. Spojrzalem na niego ponownie, wiec zaczal jakiegos oleju do niej dolewac, cos ruszylo i kilka razy ponownie pochodzila, i znow sie zaciela. W koncu nie wytrzymalem i mowie do niego, ze ja to nie kurczak, Poniewaz sie z lekka usmiechnalem, wiec on tez przyjal lekko usmiechnieta mine, nie chcial abym mu uciekl spod tej „kosiary”. Kiedy meczyl tak moje wlosy to dokladnie przypomniala sie mi historia z zajaczkiem. Biedny zajaczek wytrzymal do konca z naszym ogrodnikiem, to i ja postanowilem tez dotrwac do konca, co nie bylo takie latwe. Na koniec nieco odstajace wlosy prycisnal kilka razy szczotka do czyszczenia butow, ktora przerobil do potrzeb fryzjerskich. Moje i tak przerzedzone wlosy, przerzedzily sie jeszcze bardziej. Coz nowe doswiadczenie, ale jestem pewien, ze raz wystarczy „byc zajaczkiem”.