Przy jednej naszej misji pracowali robotnicy. Robili pustaki na nowa sale parafialna. Pozdrowilem ich serdecznie, na co oni odpowiedzieli dosc krotkim pozdrowieniem: „enisha” „hande”. Poczatkujacy misjonarz moze miec problemy ze zrozumieniem takiej odpowiedzi. Dla mnie bylo to normalne. Probowalem dowiedziec sie czegos wiecej od nich. Zapytalem: czy te pustaki na budowe sali parafialnej? Jeden odpowiedzial - eee, pytam dalej a czy bedzie ich duza –eeee. Widze, ze sie facet nie wysila wiec kontynuuje romowe: czy dlugo dzisiaj bedziecie pracowac – eee, a czy ksiedza niema – eee. Wtedy mowie do nich dzisiaj z wami sobie strasznie pogadalem. Na co jeden z nich ponownie odpowiada –eee.
O wiele bardziej symboliczny jest jezyk w kontakcie ze zwierzetami. Pewnego dnia maly chlopak mnie zapytal: a ty ojcze jak spotkasz slonie w buszu to co robisz? Radosnie jemu odpowiadzialem: poprostu pozdrawiam go serdecznie: Mu zuhile i ide dalej. Wtedy on troche traba pomacha na moje pozdrowienie. Inna kobieta z Ameryki byla ze mna na safari. Lapiemy rybki. Juz kilka trafilo do naszego worka. Ona czuje sie dosc niepewna bo w oddali zobaczyla bawoly. Pyta mnie co robic jak zaczna mnie gonic, czy uciekac z rybami, czy bez ryb. Mowie: kobieto o ryby sie nie martw, tylko sama uciekaj. Szybko wybierz jak najgrubsze drzewo i biegaj dookola niego, az sie bawol zmeczy i bedziesz uratowana. Zrobila wielkie oczy w polowie niedowierzajac, ale ciagle szukala grubszego drzewa. Oczywiscie bawoly sa mniej inteligentne i nie znaja wszystkich pozdrowien tak jak slonie.
Innym razem uwaznie obserwowalem jak trzech mezczyzn pozdrawialo ta sama kobiete. Kazdy z nich otrzymal inna odpowiedz, chociaz uzwali tego samego pozdrowienia. Na pierwszego nawet nie spojrzala i odpowiedziala bardzo powsciagliwie. Drugiego przeciagle zmierzyla wzrokiem. A na trzeciego spojrzala i bardzo serdecznie sie usmiechnela. Z tego co wiem to wszystkic znala. Chodzili do tej samej parafii. Rowniez zauwazylem, ze tylko ostatni sie do niej usmiechnal. Czyli jakie pozdrowienie taka odpowiedz.
Jeszcze innym razem nie potrafilem zrozumiec zachowania pewnej mlodej afrykanskiej siostry, ktora odwiedzila nasz dom. Zaproponawalem jej kawe, herbatke, kokakole, sprita, rowniez ciasteczka. Na wszystkie moje propozycje byla negatywna odpowiedz. Krotko z nia pogadalem gdy do nas dolaczyl nasz kleryk. Zostawilem ich samych na krotki czas w naszej swietlicy. Po czym ponownie do nich wrocilem i bylem zaszokowany, bo na stole byly ciasteczka, butelka z kokakola i kawa. Bylem niezwykle zaskoczony i zazartowalem: ze to duzo zalezy od tego kto proponuje. Byli nieco zmieszani, ale wiedzieli o co chodzi. Jezyk wszelkich gestow i symboli jest niezwykle wazny w naszym zyciu. Lecz tego nie mozna nauczyc sie na kursie jezyka, tego uczy samo zycie.