Naturalnie safari jest czescia mojego zycia w Afryce, wiec tak samo w Polsce lubie przebywac w naturalnym srodowisku, a szczegolnie przy rzekach. Zawsze przy zblizaniu sie do rzeki mysle i nawet chcialbym sprawdzic, czy nie ma tam jakiegos hipoptama lub krokodyla. I tylko po chwili zastanowienia usmiecham sie do siebie i czuje sie bezpiecznie.
Innym przyzwyczajeniem jest ciagle zabezpieczanie sie przed zlodziejami. Mamy ich w Zambii bardzo duzo, a wlasciwie w kazdym miejscu trzeba uwazac, gdzie i kiedy cos sie zostawia, bo mozna danej rzeczy juz wiecej nie ujrzec na oczy. Dlatego w Polsce dosc niechetnie zostawiam jakies rzeczy bez dobrego zabezpieczenia. Gdy odwiedzam znajomych czy nawet kogos z mojej rodziny to zawsze zamykam moj samochod. Oni dziwia sie temu bardzo mocno i mnie zapewniaja, ze u nich nikt nie kradnie. Robie to bardzo naturalnie.
W Zambii ludzie maja wiele roznych rzeczy, ktore z zewnatrz wygladaja bardzo ladnie i atrakcyjnie, ale niestety czesto nie dzialaja. Stad jest naturalna potrzeba zapytania czy jakas rzecz ladnie wygladajaca nadal dziala. Moze to byc zegarek, komputer, samochod zepsuty, czy bez paliwa, pralka, maszynka elektryczna do gotowania, mikrofalowka i wiele innych rzeczy. One sa w domy i na wlasciwym sobie miejscu lecz od jakiegos czasu nie dzialaja. Na pierwszy rzut oka sprawiaja wrazenie jakby ludzie uzywali ich kazdego dnia. Moi znajomi i rodzina sa wielce zaskoczeni gdy ich zapytam, czy to czy tamto dziala. Mowia: „a po co takie pytanie”, bo przeciez w Polsce jezeli cos nie dziala to natychmiast wyrzucamy na zewnatrz domu i kupujemy nowe lub jak najszybciej naprawiamy.
Jeszcze inna rzecz ktos moze latwo u mnie zauwazyc to zachowanie moich rak. Zazwyczaj przy pozdrowieniach podaje dwie dlonie, nie caluje dloni kobiety, niekiedy po podaniu dloni przyklaskuje kilka razy, w czasie Mszy Swietej robie podniesienie dwomo rekami, w wielu miejscach przyklaskuje, a szczegolnie przy przekazaniu znaku pokoju na odleglosc. Ostatnio jednemu z naszych wikarych to sie bardzo spodobalo. Byc moze nadaje sie na misjonarza w Afryce.
Na szczescie wiekszosc moich zachowan nabytych w Afryce jest pozytywna. Bo przeciez moglbym spozniac sie na spotkania, albo tylko obiecywac i nie przychodzic, zaczynac Msze Swieta z godzinnym opoznieniem, ciagle obiecywac na jutro, a w nastepnym dniu na kolejne jutro. Usmiechac sie i udawac, ze nic sie nie stalo kiedy cos smutnego sie wydarzylo.
Ktos obserwujac mnie bardzo uwaznie moze o wiele latwiej zrozumiec, ze nasze przyzwyczajenie staje sie nasza druga natura.