Romek Janowski SVD Misja w Zambii
  • Życie w misji
  • Radość życia misyjnego - Blog
  • O Ojcu Romku SVD
  • Rok szabatowy - podróże
  • Filmy z misji
  • Galeria
  • Pomoc misjom
  • Misje w Zambii
  • Moja misja
  • Refleksje misyjne
  • Duszpasterstwo więzienne
  • Listy z Afryki
  • Kontakt

Nadgorliwość

8/28/2014

 
Picture
 Jeden z moich kolegow kursowych, misjonarz z Ameryki Poludniowej opowiadal mi jak to na jednej z  jego parafii pracowal wsrod wielu nawiedzonych kobiet przez  rozne duchy, tak te dobre jak i mniej pomyslne. Niektore kobiety wprost zameczaly go swoimi przezyciami.

Pewna kobieta zadzwonila mu gdzies okolo polnocy i mowi, ze ma powazne problemy dochowe i musi natychmiast spotkac sie z ksiedzem. Na co on odpowiada, ze o tej porze to niemozliwe, moze poczeka do rana. Ostatecznie zgodzila sie. Ale za godzine ponownie dzwoni i mowi, ze to powazna  sprawa i musi natychmiast przyjsc. On daje jej rozne rady, ona nie daje sie latwo przekonac. W koncu zgodzila sie poczekac do rana. Ksiadz juz myslal, ze teraz do rana zasnie. Ale to bylo tylko takie ciche pragnienie. O trzeciej nad ranem ponownie telefon i znow ta sama kobieta z problemami. Mowi, ze tak ja duchy mecza, ze nie moze juz wytrzymac i musi przyjsc natychmiast po modlitwe i blogoslawienstwo do ksiedza, bo rano moze byc za pozno. Biedny ksiadz pada ze zmeczenia, ale probuje ponownie spokojnie ja przekonac, ze i na odleglosc sie pomodli za nia i to pomoze. Nielatwo daje sie uspokoic, ale ostatecznie ksiadz pomodlil sie przez telefon i kobieta odlozyla sluchawke. Widac duchy byly spokojne tylko przez krotki czas. Ponownie telefon dzwoni i mowi, ze za chwile wychodzi z domu, bo nie moze juz dluzej wytrzymac z tymi duchami. Ja duchy mecza, a ona meczy ksiedza. Tym razem ksiadz przedstawia bardzo mocne racjonalne argumenty i mowi, ze juz niewiele czasu pozostalo do rano to napewno wytrzyma, a jak nie to moze zaczac przygotowywac sniadanie, albo jakies sprzatanie. Tego typu argumenty ostatecznie ja przkonaly i obiecala poczekac do switu. Kiedy ten swit juz zawital to ponownie zadzwonila i mowi, ze jest teraz zmeczona i bedzie spac, wiec nie przyjdzie rano. Coz ksiadz mogl na to powiedziec?

Dwa tygodnie temu jechala do mnie Grupa neokatechmenalna ze swoim ksiedzem. Zamowili u nas nocleg na trzy noce. Kilka razy dzwonili i potwierdzali swoj program. W dniu przyjazdu rano zadzwonil do mnie ten ksiadz i mowil, ze przyjada wieczorem. Odpowiedzialem dobrze bede czekac. Blisko polnocy nadeszla wiadomosc, ze sa okolo 400 kilometrow od Livingstonu. Odpowiedzialem, ze jak dojade to niechaj zadzwonia to otworze. O godzinie drugiej nad ranem dzonia, ze zlapali gume w kole i naprawiaja. Probuje odpowiedziec spokojnie to niechaj naprawiaja. I spie dalej czekajc na ich dojazd. Okolo czwartej na ranem kolejny telefon, ze zostalo im okolo 50 kilometrow do Livingstonu. Probuje spokojnie odpowiedziec, ze jak dojada to dadza mi znac. Myslalem, ze w koncu zrozumieli. Niestety zanim dojechali to jeszcze raz musieli zadzwonic i ostatecznie blisko piatej nad ranem dojechali. Dla nich z trzech nocy zrobily sie tylko dwie, i mi tez cala noc ukradli. Czyz nie wspanilomyslni goscie? Oczywiscie goraco ich przywitalem, pokazalem pokoje i zyczylem im dobrej, ale krotkiej nocy.


Kto winny?

8/28/2014

 
Picture


Jechalem rowerem  na przejazdzke do wodospadow Viktoria. Od nas jedzie sie z gory w tamtym kirunku. Z daleka zobaczylem, ze bylo swiatlo zielone, wiec nie chcialem tracic predkosci. W pewnym momencie zauwazylem, ze pewien facet wyszedl na ulice i szybko sie cofnal, bo na innym pasie jechal samochod, po krotkiej chwili znow zrobil to samo, kiedy juz bylem dosc blisko wyszedl na jezdnie ponownie, wtedy pomyslalem, ze pewnie teraz pojdzie, zdecydowalem sie ominac go z tylu, ale w tym momencie on ponownie cofnal sie i juz bylo za pozno, pocalowalismy sie dosc porzadnie. No chlopek, chcialem mu dolozyc. Ale wyzwalem go tylko od glupkow. Wielkie oczy zrobil i tylko patrzyl co sie stalo. Szybko sporo ludzi  przyszlo, wielu mnie znalo. Tez go od glopkow zwyzywali. Ale co dalej. Moja szyja skrecona z lekka, troche boli, kolo osemka, on cos narzeka, ale chyba wiecej udaje. Mowie, ze trzeba po policje, niechaj go naucza jak sie chodzi po drodze, bo do przejscia bylo gdzies okolo 50 metrow. Jak na to pojawili sie policjanci w poblizu. Troche posluchali i zamiast wziasc moja strone to kaze grupie rozejsc sie, jemu mowia, ze jest glupi zeby tez uciekal jak najszybciej. Do mnie mowia czemu nie chamowalem. Probuje wytlumaczyc nie kapuja. Mowie, ze jak bialy wjedzie na murzynka to i tak zawsze jego wina, chociaz  Murzynek jak glupek wyskoczyl na droge. Z lekka usmiechneli sie. Mowia, ze jak pojsc na posterunek to bedzie duzo pisania i nic dalej, mowia to poprostu „punka”, czyli po naszemu pukniecie sie. Powiedzieli: naprawisz rower i bedzie OK. Tak a kto za niego zaplaci a jak z moja szyja. Coz nie bylo co dalej gadac. Pociagnalem troche dalej rower. Szyje wyprostowalem, i zaczalem kolo na kolanie prostowac, jakis chlopak podszedl i rower mi przytrzymal. I juz po 10 minutach jako tako moglem jechac dalej. Nawet przejechalem okolo 20 kilometrow, zrelaksowalem sie, szyja z lekka przestala bolec, rower jakos chodzil, lepiej pozniej naprawie. Co zrobic jak tylko „punka” to niechaj bedzie „punka”.


Kiedy jeść na misjach

8/8/2014

 
Picture
Na misjach panuje specjalna dieta. Niektorzy misjonarze obawiaja sie jedzenia, podanego przez miejscowych ludzi. Sa tacy co woza ze soba swoje jedzenie i nie zjedza podanego na danej stacji bocznej. Ludzie wtedy sa smutni. Moja zasada jest taka, ze jem co mi podadza, ale co do wody to im mowie, ze musze pic wode przegotowana, bo mam problemy z zoladkiem jak wypije nieprzegotowana. I oni to rozumieja. Bardzo sobie cenia jak misjonarz zje razem z nimi.

W szczegolnych sytauacjach stosujemy nieco inne zasady. Kiedy slyszymy, ze w wiosce jakas chora krowa zostala dobita i pozniej mieso jej jest sprzedawane. Wtedy trzymamy mieso w zamrazalce przez trzy dni i czekamy na wiadomosci. Wiekszosc ludzi nie ma zamrazalek, wiec suszy mieso albo zjada natychmiast.  Jezeli przez trzy dni nikt w wiosce nie umarl to mozna smialo mieso zjesc.

Inaczej jest przy warzywach. Tutaj czeka sie dluzej. Ostatnio moj znajomy mowil, ze zawozi warzywa ekologiczne do duzego sklepu, ale mu za nie placa dopiero po miesiacu. Zartuje do niego, bo pewnie czekaja czy nikomu przez miesiac nie zaszkodzilo.

Jeszcze inaczej wyglada sytuacja z jedzeniem pieskow. Zyjemy z Indonezyjczykami i Filipinczykami, a dla nich piesek to raritas. Jak na Swieta Bozego Narodzenia nie ma pieska na stole to Swieta nie udane. Pozostaje pytanie dla tych co nie jedza pieskow jak poznac kiedy jest piesek na stole. Po przygotowaniu pieska w zewnetrznym wygladzie moze byc podobny do kozy, owcy, czy jakiejs sarenki. Nie jest latwo poznac. Smakowo jeszcze bardziej jest to utrudnione, bo potrafia przygotowac dosc smacznie. I ktos powie ale smaczna byla ta sarenka, a tu sie okazuje, ze to byla „sarenka misyjna”. Po zjedzeniu pieska jak sie wyjdzie z domu na zewnatrz i inne pieski na nas szczekaja: „zjadl naszego brata, zjadl naszego brata how, how how”. To wiadomo, ze byl na obiad piesek, ale juz za pozna na oplakiwanie, czy na reakcje.

Innym razem przygotowali mi w wiosce jajka z malutkimi kurczakami juz w srodku. Jezeli sa bardzo malutkie to latwiej je przlknac, a jak juz dobrze podrosniete prawie gotowe do urodzenia to idzie to nieco trudniej. Dlatego lepiej wczesniej poznac jakiego rodzaju jest jajko.

Mysle, ze te instrukcje sa wystarczajaco bogate, aby wiedziec kiedy jesc na misjach.


Lowię ryby I ludzi

8/3/2014

 
Picture
    W Polsce nigdy nie bylem powolniowcem. Kilku z moich kolegow nalezalo do grupy powolniowej.  Wtedy nie czulem tego rodzaju duszpasterstwa, ale myslalem o takiej pracy na misjach. I tak okazja nadeszla kiedy w naszej prowincji  pod koniec lat 90-tych nie bylo nikogo chetnego do tej pracy. Najpierw pracowalem tylko w Zambii, a pozniej w calej prowincji, czyli takze w Botswanie, Zimbabwe i RPA.  Pracy bylo duzo, ale dawala mi ona radosc i przynosila owoce. Ta praca wymagala spedzania wilu godzin w samochodzie na dojazd do odleglych parafii i szkol. W tamtym czasie paliwo bylo drogie i nie bylo za duzo autobusow, dlatego czesto przy drodze ludzie czekali na podwiezienie. Raczej byli przygotowani na to, ze maja cos zaplacic za przejazd samochodem. Takie wspolne podroze byly dosc edukacyjne. Ja moglem dowiedziec sie od przypadkowo napotkanych ludzi bardzo  duzo na temat ich zycia i kultury. Oni kiedy juz wiedzieli, ze jestem mijonarzem zadawali pytania na temat Boga, kosciola i wiary. Czesto byly to dosc ciekawe dyskusje, ktore musialy konczyc sie ze wzgledu na dojazd do celu.

W czasie podrozy powolanowych raczej nie zkaladalem koloratki, ani tez nie mialem innych zewnetrznych oznak, ze jestem misjonarzem.  Ludzie to dopiero odkrywali poprzez nasze dyskusje, czy rozmowy w jezykach miejscowych.  Na ogol biznesmeni pracujacy w Zambii nie ucza sie jezykow miejscowych. Jezyk angielski im wystarcza. Raczej z obcokrajowcow tylko misjonarze ucza sie jezykow miejscowych. Takie podroze byly wspaniala okazje do lowienia ludzi dla Chrystusa.

Pewnego wieczoru podrozowalem do pewnej misji sam. Do celu mojej podrozy pozostalo okolo 50 kilometrow. Zatrzymal  mnie pewnien mezczyzna w wieku okolo 60 lat i poprosil o podwiezienie. Szybko zapytal mnie jaka jest moja praca. Mowie, ze lapie ryby i ludzi. Facet nie dowierzal wlasnym uszom i zapytal ponownie, ty lapiesz ludzi. Tak lapie ludzi. Zauwazylem, ze byl bardzo wystraszony. Najchetniej wyskoczylby z samochodu, ale moja predkosc na to mu nie pozwalala. Nastala dluga cisza w samochodzie. Myslal pewnie, ze zajmuje sie handlem ludzmi. Po pewnym czasie zapytal o polow ryb. Odpowiedzialem, ze glownie lapie dla siebie i dla znajomych. A sprzet mam za siedzeniem. Mialem tam killka wedek. Latwo mogl je dostrzec. Po krotkiej rozmowie na temat ryb ponownie nastapila cisza.  Mezczyzna nie czul sie najlepiej w moim samochodzie. Az w pewnym momencie niesmialo zapytal, a jak to jest z tym lapaniem ludzi. Szybko mowie, ze poprostu lapie kto popadnie, a sprzet takze mam za siedzeniem. Wtedy facet zbladl i zamilkl na dobre. Pewnie myslal, ze tam mam bron. A ja mialem za siedzeniem Pismo Swiete,wiec nie sklamalem. Po jakims czasie ja zaczalem rozmowe i wyjasnilem mu, ze jestem katolickim misjonarzem i podrozuje z Pismem Swietym. Wowczas mezczyzna usmiechnal sie i odtchnal z ulga. Byc moze zlowilem go dla Pana.

Innym razem tak podrozujac niemalze sam zostalem zlowiony. Byla dosc dluga podroz,  ponad 200 kilometrow. Na tyl samochodu na tzw. „pake” wsiadlo kilka osob, a obok mnie usiadla matka z corka. Zachecialem je do uczenia mnie nowego jezyka Bemba, ze szczepu do ktorego one nalezaly. Znalem go dosc slabo. Nauka byla niezwykle ciekawa. Kobiety dowiedzialy sie ode mnie tylko tyle, ze jestem samotny i pomagam ludziom. Nie powiedzialem im, ze jestem misjonarzem. Spodobalem sie dosc mocno matce, i chyba corce tez. Matka bardzo szybko zaczela mowic na temat mojego ozenku z jej corka. Najpierw sobie zartowalem, aby miec lepszy kontakt w nauce jezyka. One chyba tych moich zartow za bardzo nie rozumialy i powaznie przymierzaly sie do naszego ozenku. Nawet zaczelismy rozmawiac na temat ilosci krow na oplate dla rodzicow. Matka nie wymagala za duzo. W czasie tej podrozy moj nowy jezyk mocno sie poprawil. Powoli zblizalismy sie do celu i matka koniecznie chciala moje namiary.  Probowalem je z lekka zwiesc. Mowilem, ze to miasto nie jest za duze to latwo sie spotkamy. Nie byly za bardzo zadwolone z takiej odpowiedzi, ale ostatcznie musialy ja przyjac. I w taki sposob widzialem je poraz ostatni w moim zyciu, ale niewiele brakowalo, a bylbym przez nie zlowiony.


Dla ECHO AFRYKI - idę łapać ryby

8/3/2014

 
Picture
„Ide lapac ryby –  my idziemy z toba – pojdz za Mna...” J 21,1-6

      Pochodze z dawnego Podlasia, urodzilem sie w Kodniu , wychowalem nad Bugiem niedaleko Terespola w Zukach. Tak to w skrocie moge powiedziec o swoim pochodzeniu. Wychowywalem sie w poblizu rzeki Bug, w okolicy gdzie bylo duzo malych rzek, wiec okazji do polowu ryb nie brakowalo. Moj tato (juz swietej pamieci) byl zapalonym rybakiem.  Czesto lapal ryby ze swoim mlodszym bratem – moim wujkiem. Juz w latach dzieciecych tato zabieral nas na ryby i sila rzeczy uczylismy sie roznych technik lapania. W tamtym czasie Bug obfitowal w ryby.  Z czasem chodzenie na ryby stalo sie milym sposobem spedzania wolnego czasu.  Co prawda za duzo tego wolnego czasu nie mielismy, bo zawsze bylo duzo pracy.  Wstepujac do seminarium nadal mialem duze zamilowanie do polowu ryb. Juz w Nowicjacie mieszkalismy obok duzego stawu gdzie bylo wiele karpi i szcupakow. Tam zaczalem moje polowy jako Werbista. I przez dalsze lata seminaryjne zylem ta pasja. W seminarium  mialem kilku kolegow o podobnych zainteresowaniach.

Niekiedy w seminarium zadawalem sobie pytanie: czy poprzez bycie misjonarzem mam zostawic lapanie ryb a zajac sie tylko lowieniem ludzi? Rozmawialem na ten temat z moimi kolegami. Anlizowalismy tekst Pisma Swietego z Ewangelii Jana – rozdzial 21. Wiadomo, ze Piotr byl rybakiem zanim spotkal Jezusa. Ale czy pozniej przestal lapac ryby? Sam Jezus wyslal go na jezioro, aby zlowil rybe i w jej pyszczku znalazl monete, ktora zaplaci podatek za siebie i za Jezusa. Ponownie w rozdziale dwudziestym pierwszym w Ewangelii Sw. Jana ponownie po Jezusa Zmartwychwstaniu  Piotr poszedl na ryby i inni z nim. Lapali bez Jezusa i polow byl nie udany, ale kiedy zaczeli lapac z Jezusem polow byl fantastyczny. Te slowa Ewangelii utwierdzily mnie, ze rowniez jako misjonarz moge lowic ryby – jak dlugo bede to czynic razem z Jezusem.

Po przyjezdzie na misje wyladowalem w Zambii, ktora ma piec duzych rzek i duzo malych. W poludniowej czesci Afryki w Zambii jest tych rzek najwiecej. Sa one pelne roznych ryb, ale tez i krokodyli, hipopotamow, pytonow i  innych stworzen, ktore moga byc konkurencja dla misjonarza. W pierwszych latach misjonowania nie mialem za duzo czasu na polowy ryb, jak tez i nie znalem najlepiej sposobow lapania ryb afrykanskich. Czasami zlowilem jakas mala rybke i to wszystko. Kiedy zaczalem pracowac w Livingstonie obok przepieknych wodospadow Victoria i poteznej rzeki Zambezi wowczas powoli zaczalem odkrywac piekno safari i sztuki lowienia ryb afrykanskich. Najpierw wybieralem sie samotnie na polowy, a pozniej zaczalem zabierac na polowy ktoregos z ministantow, albo z chlopakow z mlodziezy.  Za rada naszego prowincjala poniedzialek stal sie moim dniem wolnym od pracy i tak jest do dzisiaj. Nie jest to tylko wyprawa na rybki, lecz polaczone ona jest z safari i praca misyjna. Co to znaczy? Po prostu lapie rybki z Jezusem. I to przynosi owoce. Najczesciej chodze na ryby do narodowego parku, gdzie jest bardzo duzo dzikich zwierzat. Lapie ryby w otoczeniu hipopotamow, przemieszcam sie obok sloni,  wezy, zyraf, bawolow, zebr, czasami lwow, i innych zwierzat. W tym czasie kiedy ja lapie rybki krokodyle probuja mnie zlowic. Nawet raz maly krokodyl mial moja noge w pysku. Poskakalismy troche wspolnie i tak szczesliwie sie skonczylo. Kilka razy centymetry dzielimy mnie od pyska poteznego krokodyla. Udalo sie mi wyjsc calo tylko dlatego, ze lowilem z Panem. Rowniez w czasie takiego safari jest mozliwosc podziwiania wspanialej natury, a ona tutaj jest cudowna.

Juz od wielu lat jestem powolaniowcem. Odwiedzam szkoly z programami biblijno-powolaniowymi, spotykam sie z mlodzieza w parafiach i w Livingstonie zorganizowalem grupe chlopakow z roznych parafii. Ta grupa nazywa sie katolicka grupa powolaniowa. Nalezy do niej okolo 30 chlopakow.. Spotykamy sie dwa razy w miesiacu na  dwugodzinne wyklady na temat nauczania Kosciola, odpowiadamy na biezace problemy mlodziezy i poglebiamy znajomosc Pisma Swietego. Raz w tygodniu spotykamy sie na mecz pilki noznej. Takze  w kazdy poniedzialek chlopaki maja okazje, aby wybrac sie ze mna na safari i rybki. Chetnych nie brakuje, bo wiedza, ze bedzie wspaniala przygoda, okazja do przezyccia spotkania z dzikimi zwierzetami, wspanialy posilek z ryb i okazja do porozmawiania z misjonarzem bezposrednio i to przez caly dzien, wiec wszystkie pytania znajda odpowiedz.. Nigdy nie zabieramy ze soba jedzenia, tylko jemy to co zlapiemy. Jezli nic nie zlapiemy to poscimy, co zdarza sie tylko 1-2 na rok, w Marcu lub Kwietniu kiedy jest bardzo duzo wody. Czesto chlopaki mowia, ze to co my jemy we dwoch czy trzech to dla nich w rodzinach musi wystrczyc dla calej rodziny na jeden lub dwa posilki. Sytuacja ekonomiczna nie jest latwa. Kiedy zlapiemy wiecej ryb rowniez chlopaki zabieraja czesc do swoich domow. Dostaja ryby do domu tylko wtedy gdy sami zlapia, albo gdy nie lapia to im daje. Natomiast gdy lapia i nie zlapia to nic niedostaja. Musza uczyc sie bycia samowystrczalnymi.

    Polow ryb jest wspniala okazja do polowu ludzi. Idac z ministrantami, czy ze strszymi chlopakami na safari rozmawiamy na rozne tematy. Wytwarza sie wspniala atmosfera. Czasami niebezpieczenstwo dzikich zwierzat otwiera ich serca na zaufanie Panu i na pojscie za Nim. To nie ja ich zachecam, to Jezus ich powoluje, a ja tylko jestem jego rybakiem. Moge skromnie powiedziec, ze z ostatnich 25 lat chodzenia ze mna na safari i rybki kilku chlopakow zostalo Werbistami, inni wstapili do innych Zgromadzen, lub zostali ksiezmi diecezjalnymi, a jeszcze inni sa odpowiedzialnymi malzonakmi – i to tez dobre. Obecnie kilku jest w seminarium. Tak wiec Pan dziala przeze mnie. I moje lowienie ryb jest wykorzystywane do polowu ludzi.  Inna pozytywna strona mojego safari jest pomoc ekonomiczna dla naszej kuchni. Od kiedy znajde sie na jakiejs misji to nasza lodowka nigdy nie konczy sie z zapasu ryb. Tak, tak to Pan je rozmnaza. W trudnej sytuacji ekonomicznej w Zambii jest to dosc duza pomoc w naszej pracy. Rybki pomagaja nam byc samowystrczalnymi.

Po wielu latach przeroznych safari polaczonych z polowem ryb moge smialo powiedziec, ze stajac sie misjonarzem nie musialem zostawiac mojego hobby polowu ryb, ale potrafilem je wykorzystac w mojej pracy misyjnej. Zawsze bedac na safari czulem sie w pelni misjonarzem – rybakiem ludzi i ryb.


    Archives

    February 2021
    January 2021
    December 2020
    November 2020
    October 2020
    September 2020
    August 2020
    July 2020
    June 2020
    May 2020
    April 2020
    March 2020
    February 2020
    January 2020
    December 2019
    November 2019
    October 2019
    September 2019
    August 2019
    July 2019
    June 2019
    May 2019
    April 2019
    March 2019
    February 2019
    January 2019
    December 2018
    November 2018
    October 2018
    September 2018
    August 2018
    June 2018
    May 2018
    April 2018
    March 2018
    February 2018
    January 2018
    November 2017
    October 2017
    September 2017
    August 2017
    July 2017
    June 2017
    April 2017
    March 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016
    February 2016
    January 2016
    December 2015
    November 2015
    October 2015
    September 2015
    August 2015
    July 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    February 2015
    November 2014
    October 2014
    September 2014
    August 2014
    July 2014
    June 2014
    May 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013
    June 2013
    May 2013
    April 2013
    March 2013
    February 2013
    January 2013
    December 2012
    November 2012
    October 2012
    April 2012
    March 2012
    October 2010

Powered by Create your own unique website with customizable templates.