Romek Janowski SVD Misja w Zambii
  • Życie w misji
  • Radość życia misyjnego - Blog
  • O Ojcu Romku SVD
  • Rok szabatowy - podróże
  • Filmy z misji
  • Galeria
  • Pomoc misjom
  • Misje w Zambii
  • Moja misja
  • Refleksje misyjne
  • Duszpasterstwo więzienne
  • Listy z Afryki
  • Kontakt

Dziwne zwyczaje

7/30/2016

 
Picture
Jeszcze trochę jedzenia zostało
Wyjezdzajac do innego kraju wieziemy ze soba swoja kulture, nasze zwyczaje i tradycje, ktore maja dla nas duza wartosc i chcielibysmy je zachowywac.  Poza Polska mozemy spotkac zwyczaje, ktore sa calkowicie przeciwienstwem naszej tradycji. Wowczas mozemy byc zaszokowani zachowaniem innych ludzi. My misjonarze szczegolnie jestesmy wystawieni na takie proby. Co prawda mamy w seminarium dlugie przygotowania do tego, aby kochac zwyczaje innych narodow, lecz w rzeczywistosci nasza natura daje o sobie znac.
Kilka miesiecy temu odwiedzily mnie dwie dawne parafianki. Bardzo ladnie pracowaly w parafii, wiec poczestowalem ich wspanialymi ciastkami, czekolada i niezlym napojem. Atmosfera byla wspaniala. Wspominalismy dawne chwile w parafii. Gdy przyszedl czas na pozegnanie to one zaczely zbierac do toreb to co zostalo na stole. Probowalem cos zartowac, aby nie braly, lecz zignorowaly moje zarty i wszystko zwinely. Pomyslalem sobie: jak to jest mozliwe. One maja wspaniala prace, jedna pracowala w banku, a druga prowadzila duzy biznes, i tu nagle zachowuja sie tak jakby w domu nie mialy za co przezyc do konca miesiaca.
Innym razem odwiedzil mnie komendant wiezienia w ktorym pracowalem.Poczestowalem go kawa i ciastkami. Radosnie nam sie rozmawialo. Rowniez odchodzac zaczal zabierac do kieszeni pozostajce na talerzu ciastka. Byl oficerem wiec nic nie mowilem, ale swoje pomyslalem.
Pewien misjonarz poczestowal murzynka kawa i postawil przed nim piekne pudelko wspanialych ciasteczek. Byla to dosc spora paczka, lecz on je zajadal tak jakby to bylo sniadanie albo obiad, az wszystkie skonczyl. Po czym grzecznie zapytal  misjonarza czy moglby zabrac to podelko bo jemu sie bardzo podoba. On sobie pomyslal to nie mogl mi powiedziec, ze jemu to podelko sie podoba to przesypalby te ciaska do innego a te mu dal. Ale juz bylo za pozno na taka mozliwosc.
Takze w Niemczech moze zaskoczyc nas zwyczaj zmywania talerzy w polowie posilku. U nas w Polsce kazdy moglby zrozumiec, ze nasza wizyta dobiegla konca i dobrze by bylo gdybysmy juz sobie poszli. Natomiast w Niemczech to cos normalnego. Tylko trzeba o tym wiedziec, aby przed czasem nie pojsc do domu.
Pewnego dnia pojechalem odwiedzic rodzine naszego kandydata do Werbistow. Rodzice jego dawno temu zmarli. Byl wychowywany przez wujka. Oprocz wyjka i ciotki w domu zastalem duza grupe mlodszych i  starszych dzieciakow. Po krotkiej rozmowie wyjek  zaprosil mnie do stlu, gdzie byl podany caly kurczak i sporo simy (miejscowe danie z kukurydzy). Powiedzial, ze to jest dla mnie. Chwile poczekalem sam, po czym zawolalem wujka, aby przynajmniej on ze mna zjadl. Nie byl zbyt chetny, ale ostatecznie sie zgodzil. W czasie posilku rowniez nie byl za bardzo rozmowny. W momencie gdy ja skonczylem jesc on zrobil dokladnie to samo. Zadne zachecania na nic sie nie zdaly. Gdy zaczalem sie zegnac z nim to mi powiedzial, ze mam zabrac reszte kurczaka ze soba. Absolutnie na to sie nie zgodzilem widzac duza grupe glodnych dzieci. Ponownie wujek nie byl za bardzo zadwolony. Po powrocie na plebanie, gdzie zamieszkalem na krotko z miejscowym proboszczem opowiedzialem mu moja przygode z kurczakiem. Na co on odpowiedzial: „ty glupi to byl twoj kurczak czemus go nie przyniosl tutaj to ja bym go zjadl”. U nas jest taka tradycja, ze kurczaka ci dadza calego i powinienes jesc sam, a co zostanie to masz zabrac ze soba. Niestety dowiedzialem sie o tym zbyt pozno. A  na dodatek to jest przeciwne do polskiej tradycji, gdzie byloby wielkim hamstwem zabierac jedzenie ze stolu ze soba. Poza sytuacja gdy gospodarze sami cos zapakuja i nam dadza.
Coz co kraj to obyczaj.

Znaczenie wieku

7/15/2016

 
Picture
Wiekszosc dzieci i mlodziezy ogolnie chce byc jak najszybciej uwazanych za ludzi doroslych.  Wowczas beda mic duzo roznych uprawnien i poszanowania. A szczegolnie tutaj w kulturze zambijskiej czym ktos jest starszy tym bardziej jest szanowany, i wszyscy musza go sluchac, chociaz nie zawsze z wiekiem otrzymuje madrosc. Gdy bylem dosc mlodym misjonarzem to wielu parafian bralo mnie za mlodzienca, ktory niewiele ciekawych rzeczy moze powiedziec. Wraz z pojawieniem sie pierwszych siwych wlosow automatycznie szacunek do mnie mocno sie zwiekszyl.
Ci co mnie znaja dosc dlugo i maja mniej wiecej tyle samo lat co ja, albo deczko wiecej uwazaja, ze obecnie powinienem byc poczatkujacym dziadkiem tak jak oni, radujac sie juz obecnoscia swoich wnukow i wnuczek. Ja jednak nie pasuje do ich planow, bo nie wygladam az tak staro, ciagle gram w pilke, poruszam sie jak mlodzieniec. Dlatego ostatnio kilku parafian  mnie pytalo jaki jest moj secret ze sie nie starzeje i ciagle zachowuje sie dosc mlodo. Odpowiedzialem im, ze zamrozilem moje cialo i w takim wieku juz pozostane. Wtedy oni mnie zapytali, gdzie takie lekarstwo mozna zdobyc. Wowczas im powiedzialem, ze wasze zony i dzieci dodaly wam sporo lat. Usmiechneli sie radosnie  mowiac, ze pewnie mam racje.
Kilka miesiecy temu pewna kobieta z USA odwiedzala nas podczas malowania jednego z pokoi goscinnych. Dziwila sie dlaczego zdecydowalismy sie na taki ciemny kolor w pokoju. Szybko jej powiedzialem, zeciemniejszy odmladza. Tak jak ludzie zakladaja ciemne ubranie i nie widac na nich starosci. A ona miala okolo 75 lat i byla w jasnej koszulce.Po czym ona na siebie uwaznie popatrzyla,a ja zauwazylem, ze ona chyba jeszcze wieku nie czuje.
Takie zamrazanie wieku towielu ludzi by odpowiadalo. Kilka lat temu gdy odwiedzlismy hodowle lwow to mielismy okazje pobawic sie z malymi lwami. Byly oswojone i bardzo sympatyczne. Wtedymoj kolega powiedzial, zeby tak dac im specjalny zastrzyk , aby pozostaly takie male na dobre, to robilyby wspaniala prace za pieska.

Nie jestem czarownikiem

7/7/2016

 
Picture
Drużyna o. Romka
Picture
o. Romek w akcji
Juz w seminarium organizowalem rozne wyprawy – splywy na kajakach, wyprawy rowerowe, chodzenie po gorach, rozne pielgrzymki rowerowe, wypady nad jezioro i wiele innych. Lubilem odpoczywac dosc aktywnie na lonie natury i tak pozostalo to we mnie do dzisiaj. Nasze wyprawy byly dosc interesujace, dlatego zawsze chetnych nie brakowalo. Ale tak  zawsze sie skladalo, ze w naszej grupie czesto komus cos sie zdarzalo, ale nigdy nie mnie. Dlatego z czasem utarlo sie powiedzenie, ze gdy jedziesz z Romkiem na wyprawe to uwazaj bo cos ci moze sie przydarzyc. Byly rozne mniej i bardziej, niebezpieczne sytuacje,  ale dzieki Bogu zawsze wszystko konczylo sie „happy endem”.  Z tych sytuacji co pamietam to: dwoch chlopakow na splywie wczesna wiosna  silny prad wciagnal pod drzewo skute lodem. Juz myslelismy ze sie utopili, ale silna woda przepchala ich przez galezie pod lodem,  i udalo sie ich uratowac. Na wyprawie rowerowej jeden kolega wjechal pod samochod i musial zostac w szpitalu z pogniecionym rowerem. My pojechalismy dalej, a w drodze powrotnej po dwoch dniach zabralismy go do seminarium. Ale juz pociagiem. Po miesiacu kuracji w seminarium na nim nie bylo zadnego sladu po wypadku, tylko rower poszedl do kasacji. (a byl to rower pozyczony od ojca Rektora). Na innym splywie jeden z uczestnikow wracajac do domu zemdlal na stacji kolejowej i pogotowie  musialo go zabrac, lecz po dwoch godzinach juz wszystko bylo pod kontrola. Jeszcze innym razem na wyprawie rowerowej po gorach jeden z chlopakow nie chcial tracic szybkosci zjezdzajac z gory, aby pozniej wyjezdzajac pod gore miec spora predkosc. Scinal wiec zakrety jak sie tylko dalo i ostatecznie na jednym z nich wylecial daleko poza gore. Oba kola byly mocno powykrzywiane w osemki, a on niezle poturbowany, lecz nadal pelen zapalu do dalszej wyprawy. Po kilku minutach kola wyprostowalismy na kolanach i wyprawa trwala dalej. Mysle, ze juz wtedy niektorzy podejrzewali u mnie zadatki na czarownika.
Tutaj na roznych safari tez duzo sie dzieje roznych rzeczy, dlatego niektorzy ksieza czy siostry boja sie wysylac kogos ze mna, zeby sie nic nie stalo. Bo wiadomo na takich wyprawach trzeba uciekac od sloni, czasami bawol moze pogonic, innym razem krokodyl sie zaczai dosc blisko brzegu, mozna tez przypadkowo stanac na wezu, czy tez spotkanie z lwem moze byc jedna z atrakcji. Dawniej ludzie mysleli, ze to sa tylko takie opowiadania, lecz ci co mieli wiecej odwagi i wybrali sie ze mna na safari to szybko temu zaprzeczyli i mowili, ze ledwo zesmy z zyciem uszli, a Ojciec Romek wcale sie tym nie przejmowal. W ten sposob obecnie wszystkie siostry i ksieza dookola wierza, ze nasze wyprawy sa ciekawe, lapiemy duzo ryb, ale tez nigdy nie wiadomo co komu moze sie przydarzyc. I ktos co nie potrafi za szybko biegac lepiej niechaj na taka wyprawe sie  nie wybiera.
W katedrze gdzie pomagam regularnie pracuje od kilku tygodni takze diakon, ktorego swiecenia beda za kilka tygodni. Mial ogromna chec pojsc ze mna na takie safari, lecz kiedy mu inni opowiedzieli kilka roznych przygod na naszych safari to mocno  sie wystraszyl, aby mu sie tez cos nie przydarzylo i jego swiecenia sie nie opoznily. Powiedzial mi, ze woli pojsc ze mna na safari po swieceniach. Mowie mu nie boj sie, chyba wiesz, ze nie jestem czrownikiem. Tylko z lekka sie usmiechnal, ale woli poczekac do swiecen.
Rowniez dwa tygodnie temu nasza druzyna grala  mecz z Kapucynami. Nowicjusze –kapucyni mieli akurat mala przerwe od rocznego Nowicjatu, aby za dwa miesiace zlozyc sluby wieczyste. Kapucyni grali dosc ostro, przez co  nasza druzyna tez nabierala coraz ostrzejszego ducha. Doradzalem im, zebysmy grali bardziej po bratersku. Moje slowa do nich nie przemawialy. W pewnym momencie pewien Kapucyn, grajacy w ataku wchodzil w pilke dosc ostro na mnie grajacego na obronie. Pewnie juz widzial bramke, ale ja widzialem cos innego. Przystawilem mu dosc mocno noge przez pilke i goscio w powietrzu zrobil przewrotke. Moja noga mocno spuchla, ale gralem dalej, a jego zabrali do szpitala i okazalo sie, ze w nodze dwie koscie byly pekniete. Powiedzialem sorry ja tego nie chcialem, ale tak sie konczy ostra gra. Wiadomosc rozeszla sie po diecezji, niektorzy maja okazje do pozartowania, a Nowicjusz musi uwazac, aby Nowicjatu nie musial powtarzac, ze wzgledu na 3 tygodniowy pobyt w szpitalu. Inni kapucyni pozniej do mnie zartowali pytajac czy przypadkiem nie chcialem go powstrzymac przed slubami wieczystymi. Mowie, ze przyda sie mu troche wiecej czasu na przemyslenia. Jezeli mialby sie pozniej ozenic, to lepiej niechaj to zrobi teraz. I znowu cos sie stalo tam gdzie ja bylem w akcji. No chyba nie jestem czarownikiem.
 


Którą drogą lepiej

7/1/2016

 
Mamy rozne powiedzenia na temat drog. Jedni mowia, ze „wszystkie drogi prowadza do Rzymu. Inni mowia tyle drog ile ludzi. Napewno kazdy czlowiek ma swoja niepowtarzalna droge, ktora jest wyjatkowa i przeznaczona tylko dla niego. Takze jedne drogi prowadza szybko do celu, inne wymagaja duzego wysilku i o wiele dluzszego czasu.
Na moim safari w Zambii jest bardzo istotne, ktora droga pojdziemy. Nie zawsze te najprostsze sprawdzaja sie. Zazwyczaj jedziemy do pewnego miejsca samochodem, tam go zostawiamy i dalej idziemy piesza wsrod roznych zwierzat, od czasu do czasu lowiac jakies rybki. Bo przyjemnosc jest nie tylko w lowieniu rybek, ale takze w ogladaniu roznych zwierzat i ptakow. Jedni wola je ogladac z dosc bliska, inni z daleka, a jeszcze inni najlepiej w telewizji. Po kilku godzinach wedrowki wracamy do samochodu i wtedy powstaje pytanie: ktora droga najlepiej. Najczesciej ludzie wola nie wracac ta sama droga, bo juz w jedna strone byla ona wypelnione przeroznymi zasadzkami, trudnymi przejsciami i spotkaniami z dzikimi zwierzetami. Wtedy zadaje pytanie dajac do wyboru kilka drog i wspolnicy wyprawy decyduja.
Kilka miesiecy temu wybralo sie ze mna na safari dwie woluntariuszki i woluntariusz. Woluntariusz i jedna woluntariuszka byli bardzo dzielni i odwazni. Natomiast druga woluntariuszka nieco starsza byla caly czas mocno wystraszona. Niemalze w kazdym wiekszym krzaku widziala lwa, albo bawola. Rece i nogi mocno jej sie trzesly, gdy wspinalismy sie po drzewach ponad woda pelna krokodyli i pytonow. (to sa male anakondy. Tuz przed powrotem do samochodu byl niedaleko od nas dosc agresywny bawol. On jeszcze bardziej wzmocnil emocje calej grupy. Podalem im trzy mozliwosci powrotu do samochodu: pierwsza – ta sama ktora tutaj doszlimy, ktora byla bardzo ciekawa, ale dosc trudna z wieloma przejsciami obok hipopotamow i krokodyli, druga najkrotsza prowadzila wsrod gryp bawolow, sloni i roznych innych zwierzat, do pokonania tylko zygzakiem, trzecia najdluzsza prowdzaca po obrzezu parku wymagajaca dobrej kondycji przy juz niezlym zmeczeniu. Slyszac o tych trzech mozliwosciach najbardziej przestraszona woluntariuszka pyta czy nie ma jakiejs innej mozliwosci. Mowie, ze jest. Oczy jej sie lekko zaswiecily liczac na cos latwiejszego. Mowie, ze mozesz tutaj na mnie poczekac. Ja za tydzien wroce,  woda w miedzyczasie nieco spadnie i wrocimy latwiejsza droga. Nadzieja, ktora szybko zablysla w jej oczach, jeszcze szybciej zgasla. Ostatecznie zdecydowali, ze pojdziemy zygzakiem wsrod sloni i bawolow. Powrot byl pelen emocji. Uczestnicy emocji szybko sie przemieszczali od jednego grubego drzewa do drugiego na ktore w razie koniecznosci moznaby sie szybko wspiac. Ja tymczasem czulem sie bardzo bezpieczny, bo wiedzialem, ze mam wspanila ochrone dookola, ktora nawet mala myszke moze wypatrzec. Ostatecznie do samochodu dotarlismy bardzo bezpiecznie, a najbardziej wystraszona woluntariuszka usmiechnela sie bardzo serdecdznie i dluzszy czas dochodzila do siebie. Mimo wszystko juz w domu  powiedziala, ze to bylo wspaniale safari, a najmilej wspomina to przejscie pelne emocji. Ta droga chyba byla najlepsza.

    Archives

    December 2022
    October 2022
    August 2022
    July 2022
    June 2022
    May 2022
    April 2022
    March 2022
    February 2022
    December 2021
    November 2021
    October 2021
    September 2021
    August 2021
    July 2021
    June 2021
    May 2021
    April 2021
    March 2021
    February 2021
    January 2021
    December 2020
    November 2020
    October 2020
    September 2020
    August 2020
    July 2020
    June 2020
    May 2020
    April 2020
    March 2020
    February 2020
    January 2020
    December 2019
    November 2019
    October 2019
    September 2019
    August 2019
    July 2019
    June 2019
    May 2019
    April 2019
    March 2019
    February 2019
    January 2019
    December 2018
    November 2018
    October 2018
    September 2018
    August 2018
    June 2018
    May 2018
    April 2018
    March 2018
    February 2018
    January 2018
    November 2017
    October 2017
    September 2017
    August 2017
    July 2017
    June 2017
    April 2017
    March 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016
    February 2016
    January 2016
    December 2015
    November 2015
    October 2015
    September 2015
    August 2015
    July 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    February 2015
    November 2014
    October 2014
    September 2014
    August 2014
    July 2014
    June 2014
    May 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013
    June 2013
    May 2013
    April 2013
    March 2013
    February 2013
    January 2013
    December 2012
    November 2012
    October 2012
    April 2012
    March 2012
    October 2010

Powered by Create your own unique website with customizable templates.