Na pierwsza moja misje przybylem z dosc porzadna broda, ktora mi urosla w czasie nauki jezyka miejscowego. Ludzie w calej miejscowosci znali mnie tylko z takiego wygladu. Pewnej soboty wieczorem postanowilem zgolic brode. Rano w kosciele bylo ogolne zamieszanie. Ludzie mysleli, ze maja nowego ksiedza, chociaz ja na poczatku Mszy Swietej im powiedzialem: „nie bojcie sie to jestem ja, Ks. Romek”. Tylko niewielu uwierzylo, inni pytali naszej kucharki: kto to jest ten nowy ksiadz.
Nastepnego dnia pojechalem na przejazdzke rowerowa do innej miejscowosci. W drodze powrotnej zlapalem kapcia i zaczalem prowadzic rower. W srodku miejscowosci podszedl do mnie, dla mnie znany policjant, bo razem gralismy w pilke kiedy mialem brode. Ale teraz stalem sie dla niego nieznanym czlowiekiem z Namibii. Ostro do mnie podszedl i zazadal mojego paszportu. Nie moglem uwierzyc co sie dzieje. Mowilem, ze przeciez jestem stad i ty mnie znasz. On jeszcze bardziej sie zdenerwowal i domagal sie paszportu. Na moje szczescie podszedl do nas inny policjant, ktory mnie rozpoznal i zapytal go o co chodzi. On mu powiedzial, ze ten bialy nie chce mu dac paszportu. Wtedy on serdecznie sie rozesmial i mowi do niego: „ty naprawde nie poznajesz Ojca Romka”. Kilka razy przyjrzal sie mi uwaznie. I z lekka mnie przeprosil ciagle w szoku jak mnie mogl nie poznac.
Kilka dni temu mialem podobna sytuacje w wiezieniu. Od kilku miesiecy byly przygotowywane karty wstepu do wiezienia dla kapelanow z roznych kosciolow. Dalem dla glownego organizatora kart moje dawne zdjecie na ktorym bylem bardzo mlody i w miare przystojny w porownaniu do obecnego dziadka. Karty zostaly wyprodukowane, zdjecia przyklejone i dane do podpisu dla glownego officera, szefa naszego wiezienia. On te karty wzial do podpisu, a gdy po kilku dniach przyszedl po nie nasz koordynator kapelanow wtedy glowny officer mu powiedzial, ze jednej karty nie podpisal, bo tego bialego faceta nigdy nie widzial w naszym wiezieniu i on nie ma wstepu do wiezienia. Wowczas koordynator mu powiedzial, ze on tutaj regularnie przychodzi. Wtedy on ponownie odpowiada, ze go nie zna. On mu mowi, ze to Ojciec Romek. Glowny officer nie wierzy, ale patrzy na imie i nazwisko i nadal jest mu ciezko uwierzyc, ze to jest Ojciec Romek. Tego samego dnia spotkalismy sie na boisku. Wowczas on mi powiedzial, ze mojej karty nie podpisal. Na poczatku nie wiedzialem o co chodzi i sobie pomyslalem, ze jak zwykle zartuje. Bo czesto robimy sobie rozne zarty. Wtedy on mi opowiedzial cala historie, ciagle nie wierzac jak ja moglem tak bardzo sie zmienic. Oczywiscie zdjecie zostalo zrobione ponad trzydziesci lat temu. Tak, tak latka leca a my piekniejemy i nasi znajomi nas nie rozpoznaja.