Zaraz na poczatku kursu jezyka miejscowego ministranci z mojej parafii i ich przyjaciele zaprosili mnie na boisko. Mieli pilke zrobiona ze szmat, ale im taka wystarczala do radosci. Ja taka pilka nie umialem grac, a z zasady nie lubie przegrywac. W krotkim czasie zorganizowalem normalna pilke. Kiedy dzielilismy sie zauwazylem, ze wszyscy byli bez butow. Co prawda ja mialem tylko trampki, ale to byly buty. Spojrzalem na boisko pelne kamieni. Nie zrazilo to mnie bo sobie mowilem, ze jestem misjonarzem i powinienem dostosowac sie do warunkow miejscowych. Dla chlopakow takie boisko to normalka. Ich stopy i nogi mialy juz twarda skore i kamienie im nie przeszkadzaly. Zreszta jak mnie jeden kopnal z bosej nogi to tak bolalo jakby to zrobil z solidnego buta sportowego. Po kilku minutach gry juz czulem jak moje skora pod stopami zdziera sie, ale postanowilem byc twardy dotrwalem do konca pierwszej polowy. Z boiska schodzilem jak krol stapajac bardzo delikatnie. Kolejne trzy dni chodzilem podobnie, coz chcialem sie zinkulturyzowac, a za to trzeba placic. Natomiast po roku juz nie mialem problemow do gry bez butow. Moje stopy zrobily sie tak twarde jak Afrykanczykow, no moze nie az tak twarde do kopniecia drugiego pilkarza w noge.
Na mojej pierwszej misji pracowalem z Filipinczykiem, gdzie pilka nozna nie jest znana. Natomiast koszykowka jest bardzo popularna. Mialem na misji kilka video z meczami pilki noznej. Pewnego dnia poprosil mnie o jedno. Byl to mecz finalowy Pucharu Europy. W czasie tego meczu padla tylko jedna bramka. Oddajac mi kasete mowi, ze ten sport jest bardzo nudny. Bo 90 minut i tylko jedna bramka. A u nich w koszykowce to czasami w ciagu jednej minuty mozna zobaczyc kilka bramek. Rowniez nie wiedzial na czym polega roznica pomiedzy spalonym a pilka poza boiskiem. Teraz to juz pewnie wie, bo to bylo ponad 25 lat temu.
Na tamtej misji mlodziez widziala, ze czesto gram w pilke, wiec chciala zorganizowac druzyne katolicka. Przyszli do Filipinczyka, ktory byl proboszczem, ale nie znal sie na pilce. Poslal ich do mnie. W krotkim czasie druzyna byla dosc silna. W naszej okolicy bylismy w czolowce, a czesto pierwsi. Podczas odwiedzin kapliczek tez zabieralem czasami ten druzyne ze soba. I po skonczonej Mszy i spotkaniach milismy mecz z druzyna z wioski. Ci dopiero mieli twarde nogi i grali dosc ostro. Poniewaz gralem w ataku final tego meczu nie byl najciekawszy. Noga zlamana, a do glownej misji okolo 2 godzin jazdy samochodem. Potrzeba kierowcy. Pytam moich chlopakow, ktory umie jezdzic. Znalazl sie jeden co umial jezdzic. Lecz kiedy zaczelismy jechac to mi cicho powiedzial, ze on tylko umie jezdzic, ale nie umie chamowac. No to fantastycznie, ale innego wyboru nie bylo. Powoli po drodze zaczalem go uczyc chamowania. To byla droga buszowa, wiec zadnego innego samochodu, tylko ludzie szli po drodze, a ci naturalnie uciekali z drogi przed samochodem. Gorzej bylo z krowami, bo nie zawsze schodzily z drogi na czas. W pewnym momenci trafil sie zajaczek. Cala druzyna zaczela klaskac no i kierowca trafil zajaczka. Tylko zatrzymal sie daleko za zajaczkiem i dlugo trwalo zawracanie i poszukiwania zajaczka. W koncu znalezlismy zajaczka a nasz kierowca przy okazji poduczyl sie chamowania.
Pracujac w wiezieniu odwiedzalem rowniez poprawczak, gdzie bylo ponad stu chlopakow i czesto grywali w pilke. Ktoregos dnia dolaczylem sie do nich. Ci dopiero byli wyszkoleni w fallowaniu. Pewnie gdyby zorganizwac zawody na fallowanie to oni zajeliby pierwsze miejsce. Gdy mialem pilke to natychmiast atakowalo mnie trzech. Jeden uderzal mnie z boku, drugi kopal bardzo sprytnie po nogach a w tym samym czasie trzeci zabieral pilke. Oczywiscie natychmiast koncentrowalem sie na kopnieciach i spychaniu mnie na ziemie. Wedlug mnie to powina byc conajmniej zolta kartka, ale wedlug nich to bylo bardzo czyste wejscie. Kiedy mamy mecze policji przeciw wiezniom, to rzadka udaje sie nam skonczyc takie spotkanie. Bo wiezniowie biora rewanz za dostanie sie za kratki. I nawet najlepszy sedzia nie jest w stanie utrzymac dyscypliny, bo czerwonych kartek moze mu zabraknac.
Obecnie trwaja mistrzostwa swiata w pilce noznej. Graja tam druzyny z calego swiata in wykluczajac afrykanskich. Kilka dni temu odwiedzilem nasze siostry. Zaczelismy rozmawiac na temat ostatnich meczow. Za bardzo nie wiedzialy ktora druzyna grala z ktora, ale mowily mi, ze mecz byl bardzo interesujacy. Pytam Siostry a ktorej druzynie kibicowaly, mowia, ze nie pamietaja, bo nie patrzyly na nazwe druzyny tylko na gole i po kazdej bramce z radoscia klaskaly w dlonie. Mowie im, ze gdyby tak poszly na jakis stadion i tak samo klaskaly nie patrzac na to ktora druzyna strzelila, to pewnie w krotkim czasie ktos z druzyny przeciwnej po straconej bramce nie wytrzymalby ich klaskania i pewnie siostry dostalyby porzadne lanie. Spojrzaly na mnie ze zdziwienim, no bo niby za co. Taka tutaj jest radosc pilki noznej.