Ludzkie ralacje bardzo latwo zmienija sie w zaleznosci od tego kim sie jest I z kim sie spotyka. Niekiedy az trudno uwierzyc jak szybko ludzie zmienija swoje nastawienie do drugiej osoby.
Kilka lat temu pewien biskup wracal do swojej rezydencji po przepracowanej niedzieli na malej parafii. Jechal bardzo szybko, aby jak najszybciej wrocic do domu. Przejezdzal przez teren gdzie bylo dosc duzo krow wracajacych z pastwisk. Jedna krowa dosc raptownie wyszla na droge I biskup nie byl w stanie wychmowac. Padla krowa I samochod byl tez mocno zgnieciony. Wlascicielka krowy starsza kobieta byla swiadkiem calego wypadku. Narobila wielkiego krzyku I wyzywala kierowce od roznych idiotow I glupkow. Gdy biskup w ladnej sutannie I lekka poturbowany wyszedl z samochodu wowczas kobieta byla zaszokowana. Szybko do niego podbiegla I zaczela przepraszac. “Alez prosze ksiedza biskupa niec sie nie stalo, ja mam duzo innych krow, a mieso przyda sie w domu“. Biskup byl mocno zaskoczony, ze ta sama kobieta juz nie krzyczala tylko przepraszala. On tez przeprosil i z drogowa pomoca pojechal dalej.
Na mojej nowej parafii za duzo ludzi mnie jeszcze nie zna. W wielu miejscach najpierw traktuja mnie jako zwyklego bialego czlowieka. A gdy zaczynam plynnie mowic w jezyku miejscowym wtedy sie dziwia i chca wiedziec kim jestem. I to pierwsze nie najmilsze powitanie zmienia sie w mila rozmowe. Bo nadal do ksiedza maja dosc duzy szacunek, a jeszce bardziej respect wzrasta gdy misjonarz mowi ich jezykiem i odwiedza rozne ich miejsca.
Podobnie bylo z naszymi sasiadami. Poczatkowo oni nie wiedzieli kim jest ten nowy bialy ksiadz, bo na parafii mieszkaja raczej ksieza. Ci sasiedzi maja duzo kur i te kury przez rozne dziury przychodza do naszego ogrodu i wszystko rozgrzebuja. Dawniej nikt tym sie nie przejmowal, a mi to nie podobalo sie bo chcialem miec porzadek, dlatego kury codziennie przeganialem. Nawet dwie cichaczem trafily do naszego garnuszka. Sasiadka nie znajac mnie glosno wolala gdy przeganialem kury: „bialy zabija nasze kury“. Tak sie zlozylo, ze znalem te rodzinke ponad 12 lat temu gdy bylem na innej parafii. Wtedy on byl zwyklym nauczycielem, a teraz zostal durektorem szkoly sredniej. Pewnego dnia ktos im powiedzial, ze to Ojciec Romek. Nastepnego dnia gdy przeganialem kury jak zwykle to juz nie bylo krzyku tylko ladne pozdrowienie:“jak sie masz Ojcze Romku“. Odpowiedzialem grzecznie i juz dalej kur nie gonilem. A po kolejnym tygodniu zrobilismy dobry plot z siatki i kury przestaly przechodzic. Notomiast my nadal grzecznie sie pozdrawiamy.
Paragraph. Kliknij tutaj, aby edytować.