Romek Janowski SVD Misja w Zambii
  • Życie w misji
  • Radość życia misyjnego - Blog
  • O Ojcu Romku SVD
  • Rok szabatowy - podróże
  • Filmy z misji
  • Galeria
  • Pomoc misjom
  • Misje w Zambii
  • Moja misja
  • Refleksje misyjne
  • Duszpasterstwo więzienne
  • Listy z Afryki
  • Kontakt

Relacja biały – czarny

3/24/2017

 
Czasami znajomi mnie pytaja: a jak teraz wyglada relacja pomiedzy bialymi i czarnymi, po czasach kolonialnych, czy duzo sie zmienilo? Wraz z uplywem lat duzo sie zmienia, ale pewne rzeczy nadal sa zywe. Nie jest latwe wymazac z pamieci pewnych nie najciekawsze relacji. To wymaga i czasu i checi z obu stron. Pewne rzeczy dzialaja dosc automatycznie: „ten bialy to napewno taki jak ci z lat kolonialnych, a ten czarny to taki  na ktorym nie mozna polegac”. Nawet do dzisiaj matki strasza male dzieci bialym czlowiekiem: „jak bedziesz tak zle sie zachowywac to zaniose cie do bialego czlowieka, a on ciebie zje”. Nic dziwnego, ze pozniej male dziecko na widok bialego dostje bialej, a nie czrnej goraczki.
Zaczalem pracowac w Zambii dwa lata przed uzyskaniem niepodleglosci przez Namibie. W tym czasie nadal relacje do bialych byly bardzo wyczulone. Trzeba bylo uwazac na kazde slowo, aby ich nie urazic. Byli dosc podejrzliwi do nas. Pracowalem na granicy z Namibia, wiec dosc czesto odwiedzalem tamta katolicka misje  i robilem tam zakupy, poniewaz duzo rzeczy bylo tanszych niz w Zambii. Z czasem zaczelismy planowac rozgrywki sportowe pomiedzy nasza mlodzieza, a mlodzieza z Namibii. Dokladnie trzy miesiace po odzyskaniu niepodleglosci przez Namibie mielismy wspolne rozgrywki. Duzo ludzi przyszlo na mecz, bylo nawet radio miejscowe z Namibii. Namibijczycy byli zaszokowani jak to ja bialy gram razem z nimi w pilke w tej samej druzynie, swobonie z nimi sie zabawiam, razem zartujemy, razem jemy. I zaczeli po cichy pytac naszej mlodziezy i opiekunow:”jak to jest, ze on  z wami czuje sie tak swobodnie, a wy z nim. „bo to nasz ojciec misjonarz”. Pozniej wywiad w radiu miejscowym i te same pytania, i taka sama odpowiedz. Ja jestem misjonarzem i przyjechalem tutaj z Ewangelia, pokojem i radoscia. Nie mogli w to uwierzyc, ale nie mieli innego wyjscia widzac nasza wspolna radosc.
Wraz z uplywem lat relacje  sie poprawialy, ale nie wszedzie. Cztery lata temu  po  Kongresie kapelanow wieziennych w Kamerunie pojechalem z innym bialym ksiedzem odwiedzic inna czesc Kamerunu, gdzie byl uzywany jezyk angielski.. Wczesnym rankiem bylem w malym miasteczku, zobaczylem piekny kosciol, wiec chcialem go zobaczyc od wewnatrz. Niestety byl zamkniety. Probowalem wejsc na plebanie, ale nikt nie odpowiadal na moje pukanie. Drzwi byly otwarte wiec wszedlem nieco dalej glosno wolajac na kogos z domu. W taki sposob dotarlem do jadalni, gdzie mialo sniadanie czterech czarnych ksiezy. Zrobila sie ogolna panika i dosc zimne przyjecie. Jak to -  co tutaj i o tej porze robi ten bialy?  Szybko zauwazylem, ze  jeden  z nich mial przed soba duza butelke z piwem. Mowie do niego,  no to pieknie dzien sie zaczyna. Na co on odpowiedzial popijajac piwko, ze mu lekarz taka recepte przypisal. Wtedy zapytalem a gdzie moglbym tego lekarza znalezc to moze i mnie przypisze, Wtedy wszyscy sie rozesmieli i atmaosfera sie rozluznila. Ale adresu lekarza mi nie podal.
Rok temu ze znajomym misjonarzem lowilismy ryby na granicy pomiedzy Botswana i Namibia. Ryby wspaniale braly, wiec nie mielismy czasu nawet an zjedzenie obiadu. Bylo bardzo goraco, tylko popijalismy wode, ktora powoli sie konczyla. Wczesnym popoludniem w czasie polowu podjechal do nas samochod z Namibii pelen ludzi. Chcieli kupic troche sumow. Podszedl do mnie facet z tylko co otworzonym piwem i zapytal o cene duzego suma. Mowie szybko do niego daj to piwo i sum jest twoj. Nie bardzo wierzy, ale daje. Ludzie w samochodzie sa zaszokowani, jak to on bialy pije piwo ktore czarny juz zaczal pic. Ogolny szok. Widzac duzego suma rowniez inny Namibijczyk przybiega do mnie z duza butelka piwa jeszcze nie otwarta po kolejnego suma. Kolejna wymiana i wszyscy sa szczesliwi. Tylko pierwsza wymina staje sie problematyczna. Bo facet wzial ode mnie duzego suma, nadal zywego, otworzyl mu brzuch, wycial wnetrznosci i poszedl do wody, aby go dobrze wymyc. Wowczas ten sum bez wnetrznosci wyrwal sie mu z rak i poplynal w sina dal. Facet pozostal na brzegu w szoku, bez piwa i bez suma. W miedzyczasie ja juz jego piwo wypilem. Mowie „sorry, your beer is finished”. Poniewaz to byl rok mislosierdzia to dalem mu drugiego doradzajac, aby go nie czyscil tylko z zywym pojechal. Tak zrobil i relacje bialy-czarny wyraznie sie poprawily.

 

Ten sam misjonarz, ale w różnych rolach

3/16/2017

 
Sytuacje których tutaj jestesmy swiadkami często staja się zabawne przez samo to, ze dzieja się w innej scenerii kulturowej i w innych uwarunkowaniach, samo przez się kiedy dwie kultury mieszaja się to to wychodzi zabawnie sila rzeczy, tak jak ktos miesza dwa jezyki, nieznajac konsekwencji stwarza sytuacje humorystyczne. Jedno jest pewne w zyciu misjonarza, ze musi być przede wszystkim człowiekiem pogodnym i pelnym optymizmu, również otwartym na inne kultury i wartości. Nie chcieć zmieniac to czego ludzie nie czuja jako konieczne do zmiany, ale wkładać wiare w ich zycie kulturowe-spoleczne takie jakie ono jest, brac tych ludzi takimi jakimi oni są i to jest wspaniałe i piekne.
    Opowiem wam dzisiaj kilka zabawnych sytuacji z mojego zycia misyjnego i zycia innych misjonarzy. Większość tych sytuacji jest jak najbardziej autentyczna chociaż może wyglądać nieprawdopodobne. Trzeba tam być, aby to zrozumiec i prawdziwie poznac. Może te przykłady zachęcą was do przygody misyjnej.
Poznacie dzisiaj tego samego misjonarza w roznych rolach na stacji misyjnej.
  1. Misjonarz specjalista: misjonarz jest nie tylko kapłanem, ale też kierowcą, inżynierem, budowniczym, lekarzem i ma wiele inych funkcji, a wszystkiego uczy go życie i doświadczenie. Misjonarz otrzymuje lekarstwo od przyjaciół misji, które później rozdziela pomiędzy chorymi. Nie patrzy na to czy ktoś należy do jego parafii, czy też nie (bo mogą nawet dla otrzymania lekarstwa zapisać się do parafii na krótki czas, a potem do innej gdzie jest pomoc). Pewnego dnia misjonarz dawał lekarstwa przeciw bólowe, widzi pewną osobę która wygląda na zdrową i pyta, a ty jesteś chory”, nie ale jutro mogę być chory”. Albo inny prosi o więcej lekarstwa, a na pytanie po co tyle „a to na następny raz”.
  2. Misjonarz tymczasowy lekarz. Jednak misjonarz musi uważać, aby nie wchodzić w przypadki kiedy sytuacja jest już w zasadzie przsądzona bo kiedy wezmą środek przeciwbólowy i on oczywiście nie pomoże to mogą oskarżyć, że on przyczynił się do śmierci tej osoby i mogą odejść od kościoła.A wraz z nimi inni, bo wiadomosc bardzo szybko sie rozchodzi. Gdy jednak da dobre lekarstwo i zadziala to moga przyprowadzic nowych ludzi do kosciola.
  3. Misjonarz  ginekolog -Kliniki i szpitale są oddalone od dalekich wiosek w buszu nawet oddalone o dzień drogi od wioski(drogę liczy się nie w kilometrach, ale w czasie ile czasu potrzeba na jej pokonanie). Są oczywiście kliniki, ale nie zawsze działają wystarczająco do potrzeb, bo zwykly pielęgniarz niejednokrotnie też musi stawać się wszechstronnym lekarzem. Po Mszy Świętej w pewnej wspólnocie wioska prosi mnie, abym zawiósł kobietę do szpitala na poród. Kiedy przyjrzałem się kobiecie to wyglądało, że niebawem będzie rodzić, wtedy pomyślałem, że wyboista droga może przyspieszyć poród. Jak tylko mogłem broniłem się, ale ludzie bardzo nalegali, także rada parafialna. Nigdy nie byłem ginekologiem i w zasadzie nie miałem takich zainteresowań. Postawiłem im jeden warunek: warunek jaki??? Niechaj kobieta postara się nie rodzić po drodze………i że dadzą mi inną kobietę (oczywiście nie na zonę), ale żeby mi pomogła w drodze gdyby się coś stało i wzięła na siebie odpowiedzialność. No i zgodzili się. Nie była to łatwa podróż, najchętniej z samochodu uczyniłbym samolot, ale nie dało się, a poród nieubłaganie przybliżał się. Nie było wyboru samochód zamienił się na porodówkę, no i udało się, na szczęście nie były to ani dwojaczki ani trojaczki, ale dorodny pierworodny syn, który tam jest chlubą rodziny.
  4. Misjonarz doradca. Przy okazji porodów to różnie też bywa w innych krajach. Ostatnio coraz częściej Polki lubią wychodzić za cudzoziemców. Dobrze byłoby, aby poznali niektóre sekrety zanim wejdą w taki związek. Misjonarze chetnie im doradza na temat zwiazkow wielokulturowych. Kilka lat temu widzieliśmy policjanta Rutkowskiego, który pomagał Polce uciec od Araba. Otóż kiedy i jak Arab pomaga swojej żonie dotrzec do porodówki – oczywiście na wioskach nadal poruszają się na wielbłądach –nie, nie to nie ja sadza nie wielbłądzie lecz sam siada, a ona idzie obok, dumna, że jej towarzyszy. Cóż można powiedzieć – tylko udanego porodu.
  5. Misjonarz tlumaczem. Pewien lekarz z kraju komunistycznego został przysłany do Afryki. Nie znał dobrze jezyka angielskiego, nie mówiąc już o języku miejscowym. Prawie na wszystko dawał środki przeciwbólowe. Czasami misjonarz stawal sie jego tlumaczem. Zwlaszcza gdy chodzilo o trudniejsze przypadki. Pewnego dnia przyszedl do niego mezczyzna z ogromnym bólem brzucha i mówi, że juz od kilku dni chodzi do ubikacji, ale beskutecznie. Wtedy ten lekarz dał mu srodki przeczyszczające. A że to było wieczorem, wiec powiedzial do niego, żebyś dobrze  spał to tez dam ci środki nasenne – skutek , łatwo przewidzieć.
  6. Misjonarz czarodziejem. Ja także pewnego dnia zostałem wzięty za czarodzieja. Otóż lubiłem zbierać różne małe zwierzątka i ludziki. Były ładne więc postawiłem je w oknie jako dekoracja. Myślałem, ze pewnie ludziom spodobają się. Pewnego dnia zauważyłem, że ludzie jakoś dziwnie przechodzili koło mojego okna. Zniepokoilo to mnie. Nieco póżmniej będąc w swoim pokoju usłyszałem rozmowę dwóch młodzieńców przechodzących w pobliżu: „mówili oni ten ojciec to czaruje, widzisz tego ludzika”. Mówili to bardzo poważnie. Wtedy zrozumiałem, że ten ludzik jest używany aby kogoś zaczarować, więc szybko go usunąłem z okna.
 
  1. Misjonarz tworca inkulturacji. Wiadomo świat złych duchów i szatan istnieje wszędzie, ale w Afryce jest to o wiele mocniej zaakcentowane w życiu codziennym. Pewne jest, że kiedy nie mówimy o szatanie, to w ten sposób on czuje się bardziej bezpieczny i ma większe pole oddziaływania. Jak wiecie w Piśmie Świętym występuje on niejednokrotnie. Pewnej niedzieli kiedy miała być Ewangelia o kuszeniu Jezusa na pustyni chciałem ja bardziej zobrazować, więc zapytałem naszego ogrodnika czy wie jak wygląda szatan. Odpowiedział stanowczo tak, więc pytam go, czy mógłby przebrać się. Bez problemu zgodził się, po 30 minutach powrócił, wyglądał strasznie nawet sam się z lekka przestraszyłem. Więc pytam go, czy zechciałby w niedzielę w takim przebraniu w czasie czytania Ewangelii przebiec przez kościół? Oczywiscie za małą opłatą. Zgodził się. Pozostała to tajemnica tylko pomiędzy mną i tym „szatanem”. Już wcześniej wszystko zorganizował w zakrystii, nawet ministranci nie wiedzieli o tym. Zbliżał się czas na Ewangelię. Zauważyłem wielki ruch wśród kobiet pilnujących drzwi, biegały jakoś przerażone. Zacząłem czytać Ewangelię, czekam i czekam ale szatan nie pojawił się. Dopiero po Mszy świętej dowiedziałem się – ze kiedy przebrany szykował się do skoku zobaczyły go kobiety pilnujące porządku, wystraszyły się na dobre i zawolały kilku mężczyzn, a ci go obezwładnili, dopóki im wszystko wyjaśnił to było już po Ewangelii. I tak swoje zrobił, bo te wystraszone kobiety pewnie do dzisiaj pamietaja widok „tego szatana”.
 
 
 

Więzienie nie dla mnie

3/9/2017

 

 
    Ponad 20 lat temu po powrocie z kursu z Rzymu diecezja mi zaproponowala prace w wiezieniu. Bylem wtedy odpowiedzialny w calej prowincji za powlania, a to miala byc praca dodatkowa. Wcale nie bylem zainteresowany ta praca. Jak to - ja mam byc misjonarzem w wiezieniu, czy po to przyjechalem na misje? Bylo wiele pytan I zniechecenie, ktore jeszcze bardziej wzroslo gdy poraz pierwszy poszedlem tam z odchodzacym kapelanem, ktory mial mnie wprowadzic w tajemnice wiezienne. Miala byc Msza na zewnatrz cel. Najpierw okazalo sie, ze wiezniowie nie moga wyjsc na zewnatrz z cel, pozniej, ze chyba nas nie wpuszcza do srodka bo maja inny program. Ostatecznie po prawie dwoch godzinach oczekiwania moglismy wejsc do srodka. Byla dosc szybka Msza. Potem powrot. I nic interesujacego. Nastepnym razem poszedlem sam I podobna historia. Wtedy zadzialala we mnie byla energia wojskowa z Polski. Wiedzialem,ze ranga ma duzo do powiedzenia. Dlatego poszedlem do glownego oficera i mu powiedzialem o mojej pracy i problemach z oficerami, co ja utrudniaja. On mi odpowiedzial, ze nie ma problem. Powiedzial mi napisz w jakich dniach i w jakich godzinach chcesz odwiedzac wiezniow a ja ci to podpisze i jak jakies problem to zawsze moje drzwi sa otwarte dla ciebie.
Na kolejne odwiedziny poszedlem z listem od glownego oficera. Ponownie niscy ranga oficerowie chcieli robic mi problem. Pokazalem im list od glownego oficera, to odrazu zmienili zdanie i szybko mnie wpuscili. Pozniej nie mialem juz zadnych problemow, a oni stali sie moimi przyjaciolmi, bo wiedzieli, ze mam chody u glownego oficera. Z czasem polubilem moja prace. Rowniez powrocil jezyk wojskowy w relacji z wiezniami. Z jednej strony im pomagalem, ale tez od nich wymagalem. Takze wymagalem szacunku dla siebie. Wiedzieli, ze ze mna nie wygraja. Sluchali sie mnie tylko jedno im nie pasowalo skad ten katolicki ksiadz ma ten wojskowy i oficerski styl. Coraz bardziej podejrzewali, ze musze miec jakies doswiadczenie wojskowe.
Pewnej niedzieli mialem miec kazanie dla ponad 600 wiezniow wewnatrz na glownym placu. Kazdej niedzieli kazanie mial pastor z innego kosciola wraz z obstawa kilku oficerow dla bezpieczenstwa i pilnowania porzadku. Tej niedzieli z jakiegos powodu nie bylo wystrczajacej liczby oficerow. Wiec ci co byli mowia do mnie mozesz isc sam, pewnie sobie poradzisz. I tak stalem sam przed 600 roznymi typkami. Tej niedzieli postanowilem miec cisze w czasie kazania. Nie bylo to latwe, bo oni byli przyzwyczajeni, ze czesto robili co chcieli w czasie nabozenstwa, a tylko zainteresowani sluchali. Gdy ktos rozmawial to zaraz bezposrednio go wylawialem z tlumu i mowilem do niego, albo jak ktos probowal isc w czasie kazanie to tak samo robilem. Poprostu mowilem: chyba Pan Bog dal ci uszy do sluchania to sluchaj, a jak ich nie uzywasz to obetnij bo sa ci nie potrzebne i zrobimy zupke”. Wszyscy wybuchali smiechem a gosciu natychmiast siadal, albo zamykal usta. Tej niedzieli byla niesamowita dyscyplina, o wiele wieksza niz kiedy z jakims pastorem bylo kilku oficerow do pomocy. Wtedy byli przekonani, ze ten kaplan musi miec cos w sobie z rygoru wojskowego. Pozniej mialem wielki posluch nie tylko u wiezniow ale I u oficerow. Wiele spraw, ktorych nizsi ranga oficerowie nie potrafili zalatwic to mnie wysylali do glownego oficera. I szybko sprawa byla zalatwiona. I tak jest do dzisiaj. Mam w wiezieniu duzo przyjaciol tak wsrod oficerow jak i wiezniow. Oni czuja sie ze mna bardzo dobrze a ja z nimi. Szczegolnie znany jestem z poczucia humoru I zartowania, co im odpowiada bo wnosi duzo optymizmu do smutnego nastroju w wiezieniu.
Inna radoscia pracy w wieziniu sa kontakty miedzynarodowe z innymi wiezieniami i struktura pracy miedzynarodowej. Bo przeciez wiezienia I wiezniowie san n calym swiecie. Dlatego moglem odwiedzic Brazylie, Argentyne, Paragwaj, czy ostatnio Paname. Karaiby maja przepiekne miejsca, cudowne plaze, oczywiscie nie wewnatrz wiezienia.


Inny czas, inna pogoda, a człowiek taki sam

3/5/2017

 
Ostatnia moja wyprawa do Panamy pozwolila mi glebiej zastanowic sie nad roznorodnoscia I bogactwem Bozej natury. W Zambii widzialem wsrod 73 szczepow odmienne twarze I inna kulture. W Panamie chyba podobnie jak w Londynie moglem spotkac ludzi o roznych twarzach pochodzacych chyba z calego swiata zyjacych obok siebie w dosc pieknej harmonii. Niby taki sam czlowiek a jednak inny.
Podobnie popatrzylem na przemijajacy czas. Mamy taki sam czas wszedzie. Jest wschod I zachod slonca, dzien I noc, Kazda doba ma 24 godziny, lecz te godziny roznie ukladaja sie na roznej polkuli ziemskiej, do nawet 12/13 godzin roznicy pomiedzy jedna czescia swiata a inna. To jest ciekawe I piekne. Podrozujac, jednym razem ten czas jest nam zabrany, innym razem dolozony.
W podobny sposob ukladaja sie temperatury w roznych czesciach swiata. Oczywiscie czlowiek bedzie zawsze I wszedzie narzekac, bo raz mu jest za zimno, innym razem za goraco, raz chcialby miec deszcz, a kiedy indziej narzeka na deszcz. Czlowiek chcialby podpowiedziec Bogu jak najlepiej ta pogode zaplanowac.
Gdy ktos podrozuje z cieplej czesci swiata do dosc zimnej I odwrotnie to nie wiadomo jak sie ubrac I co ze soba zabrac. Jest latwiej podrozowac z kraju zimnego do cieplego niz odwrotnie.
 Ostatnio podrozowalem przez trzy tygodnie. Wyjezdzalem z Zambii w porze deszczowej, ale dosc goracej. Temperatura w ciagu dnia dochodzila do 30 stopni I deczko wiecej. Pojechalem do Panamy na Kongress. Tam konczyla sie pora goraca I zaczynala deszczowa, ale rowniez goraca. W ciagu dnia rzadko bylo ponizej 35 stopni, a przy tym duzo wilgoci. Kazde ubranie szybko sie pocilo I zajmowalo duzo czasu na wysuszenie. Stad polecialem do Europy. Najpierw Europa wschodnia, gdzie nadal byl snieg I w nocy nawet w niektorych miejscach dochodzilo do minus pieciu albo osmiu stopni. Dla mnie nie bylo latwo do tego sie przestawic. A szczegolnie w nieogrzewanym kosciele rece trzeba bylo chowac pod albe. Postaralem sie o dobra czapke I w miare ciepla kurtke. Duzo pomoca byl samochod z ogrzewaniem, ktorym moglem przemieszczac sie od domu do domu. Gorzej jak dluzej trzeba bylo pobyc na dworze. W takiej tez temperaturze jechalem do Europy zachodniej. Tam juz moglem pozbyc sie czpki I cieplej kurtki. Dalej w RPA bylo ponizej 20 stopni. Moglem juz spokojnie schowac moj sweter do torby. W  Livingstonie na lotnisku temperature byla okolo 35 stopni w ciagu dnia. Szybko zdjalem koszule pozostajac tylko w koszulce. Po dojechaniu do domu moglem rowniez zdjac koszulke. A wlasciwie bylo tutaj tak goraco, ze nie bylo potrzeby na jakiekolwiek ubranie. Gdyby nie grzech Adama I Ewy to tutaj moglibysmy duzo zaoszczedzic na ubraniu.


    Archives

    December 2022
    October 2022
    August 2022
    July 2022
    June 2022
    May 2022
    April 2022
    March 2022
    February 2022
    December 2021
    November 2021
    October 2021
    September 2021
    August 2021
    July 2021
    June 2021
    May 2021
    April 2021
    March 2021
    February 2021
    January 2021
    December 2020
    November 2020
    October 2020
    September 2020
    August 2020
    July 2020
    June 2020
    May 2020
    April 2020
    March 2020
    February 2020
    January 2020
    December 2019
    November 2019
    October 2019
    September 2019
    August 2019
    July 2019
    June 2019
    May 2019
    April 2019
    March 2019
    February 2019
    January 2019
    December 2018
    November 2018
    October 2018
    September 2018
    August 2018
    June 2018
    May 2018
    April 2018
    March 2018
    February 2018
    January 2018
    November 2017
    October 2017
    September 2017
    August 2017
    July 2017
    June 2017
    April 2017
    March 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016
    February 2016
    January 2016
    December 2015
    November 2015
    October 2015
    September 2015
    August 2015
    July 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    February 2015
    November 2014
    October 2014
    September 2014
    August 2014
    July 2014
    June 2014
    May 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013
    June 2013
    May 2013
    April 2013
    March 2013
    February 2013
    January 2013
    December 2012
    November 2012
    October 2012
    April 2012
    March 2012
    October 2010

Powered by Create your own unique website with customizable templates.