W Zambii nawet nie patrzac na te wszystkie pozytywne rzeczy nadal rower nalezy do luksusu, szczegolnie na wioskach. Chlopak jak pojedzie do dziewczyny na rowerze to ta dopiero go podziwia. W miescie coraz wiecej ludzi go posiada, chociaz poruszanie sie po drogach asfaltowych nie jest bezpieczne. Dla wielu kierowcow rower nie istnieje na drodze, to poprostu przeszkoda, ktora nalezy zepchnac z drogi. A nie mamy tutaj specjalnych sciezek dla rowerzystow, dlatego musza oni jezdzic dokladnie po poboczu. Inna ciekawostka jest tutaj, brak hamulcow w wiekszosci rowerow, lecz z tym dobrze sobie radza. Dobra podeszwa w bucie dziala skutecznie, gorzej jak jej nie ma.
Rowniez rowery sa bardzo praktyczne w przekraczniu granicy pomiedzy Zambia i Zimbabwe. Nie potrzeba wypelniac zadnych papierow, nie potrzeba pokazywac ubezpieczenia, latwo omijaja kolejke samochodowa, przez most gdzie jest ruch jedno kierunkowy prowadza rower pod prad i nikt na to nie zwraca uwagi, celnicy juz ich znaja i wiedza, ze zadnych drogich rzeczy nie woza. Do Zimbabwe wiaza to co jest tansze w Zambii, a z Zimbabwe przywoza to co tutaj jest o wiele drozsze. Niektorzy robia nawet 3 lub 4 kursy dziennie. Na rynku maja znajomych sprzedawcow co na ich towar czekaja i tez na tym zarabiaja. Czyz rower nie jest praktyczny.