
Tutaj podziele sie z wami tym co przezylem glownie w Toronto i Montrealu. Raczej sklepy i rozne instytucje byly mniej wystrojone jakby moznaby bylo sie tego spodziewac. Natomiast domy i ulice byly juz w pelni wystrojone w polowie Adwentu, czyli dwa tygodnie przed Swietami i zaraz zniknely w wiekszosci miejsc zaraz po Sylwestrze. I co ciekawe ludzie w wyznaczonym dniu tylko wystawiaja hoinki przed dom na zewnatrz i juz specjalna grupa z miasta tym sie zajmuje, a jezeli w innym czasie to nalezy je zawiezc w wyznaczonemiejsce. Tutaj prawo i porzadek nie do opisania,nie do porownania z afrykanska swoboda podejscia do zycia.
Juz na wigilie niektore rodziny zjezdzaja sie razem. A wymiana prezentow zaczyna sie kilka dni przed Swietami i trwa chyba do Nowego Roku. Proboszcz u ktorego spedzalem Swieta dostal prezentow nie do zliczenia, no i sam tez co bardziej znanych obdarzyl. Bylo nas kilku gosci wiec przy okazji tez nam cos sie trafilo. Byla to wspolnota miedzynarodowa, Uzywalismy trzech jezykow w kosciele:portugalskiego, wloskiego i angielskiego, no i czasmi przez pomylke polskiego. Mlodziezy nie bylo za bardzo widac przy dekorowaniu kosciola. No bo tutaj do 18-tu lat wszedzie musza chodzic z rodzicami, albo z opiekunami, wiec dorosli udekorowali kosciol i zrobili szopke. My mielismy trzy wigilie. Najpierw w dwoch roznych rodzinach portugalskich, a pozniej w rodzinie polskiej. Mozna bylo zasmakowac roznych potraw. U Portugalczykow dominowaly ryby, niektore bardzo slone, ale dla nich to byly w sam raz. Dobrze, ze bylo czym popijac. Na polskiej wigili raczej panowala tradycyjna polska atmosfera z oplatkiem. W kosciele mielismy dwie pasterki przed polnoca. A ja poszedlem na trzecia do polskiego kosciola, i ta byla o polnocy. Kosciol byl pelen. Mozna bylo poczuc sie jak w Polsce. A poza tym mielismy troche sniegu i temperature z lekka minusowa. Co ciekawego wydarzylo sie w czasie angielskiej i portugalsko-wloskiej pasterki? Otoz mielismy trzech nowo-narodzonych Jezuskow, nie do uwierzenia. Wiec trzy wigilie, trzy pasterki i trzech Jezuskow. Ale tych trzech bylo na jednej pasterce. Jest tutaj zwyczaj adoracji Pana Jezusa pod koniec Mszy Swietej, a ze jest bardzo duzo ludzi do adoracji, wiec trzech malych Jezuskow ludzie adoruja w rozny sposob: przez pocalowanie, dotkiniecie reka, lub tylko sklonem glowy, albo przykleknieciem. Rzeczysiwscie to robia z ogromnym przezyciem i wiara. Rowniez przynosza do zlobka prezenty dla Jezusa. Jaselka tez byly ale w sposob skrocony.
Natomiast Sylwester jest zorganizowany w roznych osrodkach, restaruracjach i pubach. Nie dalo sie slyszec za bardzo pijaczkow. Zreszto tutaj pijaczki szybko sa aresztowani, moze dlatego nie pojawialisie na ulicach. Mowia, ze sa tacy, ze sie nie boja aresztu, bo tam jest ich dom. Ja bylem zaproszony do wspolnoty portugalskiej zorganizowanej na 250 osob. Najpierw bylo jedzenie, a pozniej tylko ciasto i szampan. A picie kazdy sobie kupowal sam na boku w barze. Jednak na sali byl porzadek, przynajmniej do 2-giej rano, bo pozniej nie wiem, nie dlatego ze sie spilem, ale ze ich zostawilem. A jak zaczeli grac o 9-tej to nonstop bez zadnej przerwy. Tutaj dopiero trzeba miec kondycje. Byla atmosfera typowo rodzinna. O polnocy kazdy kazdemu skladal zyczenia, a na kazdym stole byly dwa szampany. Bylo wspaniale. Mile wspominam te Swieta i Nowy Rok, chociaz byly inne niz dotychczas.