Romek Janowski SVD Misja w Zambii
  • Życie w misji
  • Radość życia misyjnego - Blog
  • O Ojcu Romku SVD
  • Rok szabatowy - podróże
  • Filmy z misji
  • Galeria
  • Pomoc misjom
  • Misje w Zambii
  • Moja misja
  • Refleksje misyjne
  • Duszpasterstwo więzienne
  • Listy z Afryki
  • Kontakt

Korona  -okazja do usprawiedliwiania wszystkiego

4/6/2021

 
Poprzez moje refleksje nie chcialbym nikogo urazic ani tez dac do zrozumienia, ze Covid-19, czyli popularnie nazywana „Korona” nie istnieje. Nie, tak nie jest. Korona jest bardzo niebezpieczna epidemia od ktorej juz kilka milionow ludzi umarlo, a wielu bardzo mocno cierpi jej skutki.
Mam tutaj na mysli zupelnie co innego. Tak jak u nas w Zambii mocno jest znane przyslowie: „lame excuse”, czyli wymowka kulawego. Bo przeciez kulawy nie moze zrobic duzo roznych rzeczy ze wzgledu na swoje kalectwo. A nawet gdyby mogl to i tak ma wspaniala wymowke, aby tego nie zrobic.
Korona stala sie w Zambii i w kilku sasiednich krajach w Afryce wspaniala okazja do usprawiedliwiania bardzo wielu roznych rzeczy. Naturalnie kiedy ktos cos zawali to szuka jakiegos usprawieliwienia. No bo jak to przyznac sie do winy. W niekotrych szczepach w Zambii jest ogromna hanba dla mezczyzny publicznie przyznac sie do winy. A kobieta kiedy nawet i nie jest winna to i tak czesto wine na nia zwala.
Do dzisiaj nie wiemy kiedy w Zambii pojawily sie pierwsze przypadki smiertelne Korony. Bo gdy zaczely pieniadze na walke z Korona naplywac to kazdy przypadek smiertelny byl traktowany jako Korona. W takiej sytuacji wiadomo lepsza statystyka to wiecej pieniedzy. Ktos na tym robil i nadal robi dobry interes. Widac do czegos Korona sie przydaje. Rozne sklepy blyskawicznie podniosly ceny roznych chemikaliow i masek. W innych sklepach ceny poszly w gore prawie 200%, a szczegolnie kukurydzy, ktora rosnie w calym kraju i prawie na kazdym miejscu – i kto na to wplynal – oczywiscie znana Korona. Przy wejsciu do sklepu trzeba miec zalozona maske i umyc rece, a pozniej wewnatrz skelpu to mozna chodzic z maske na szyi, albo na jednym uchu.
Nasza druzyna narodowa nie zakwalifikowala sie do Mistrzostw Afryki, bo wiadomo Korona nie pozwolila im dobrze sie przygotowac. Sytuacja ekonomiczna nie wyglada najciekawiej, bo Korona na nia bardzo mocno wplynela, a ze juz przed nadejsciem Korony nie byla najlepsza to nikt o tym ni mowi. Szkoly byly pozamykane przez kilka miesiecy i o wiele wiecej dziewczyn zaszlo w ciaze to oczywiscie skutek epidemii. Wiele glownych drog, nawet miedzynaordowych jest pelna dziur, ze czasami pobocze jest lepsze niz glowna droga. Nie zostaly one dobrze zbudowane, ani tez nie naprawiane dlugimi latami, wiec i tutaj skutki Korony zostaly przedluzone o kilka lat, tak jakbysmy ja mieli duzo wczesniej od Wuhan w Chinach.
Podobnie sytuacja wyglada w kosciele. Gdy koscioly zostaly zamkniete na kilka miesiecy to ludziom nie wolno bylo chodzic do kosciola, ani organizowac zdnych spotkan, pogrzebow, czy tez wesel. Ale w tym samy czasie korona nie dotarla ani do barow, ani restauracji ani do niezliczonej liczby mniejszych i wiekszych targowisk. Po otwarciu kosciolow wielu ludzi nadal ma wspaniala wymowke, ze jest niebezpiecznie i lepiej nie chodzic do kosciola.
Naturalnie podobnie moze byc z nasza wiara. Czy Chrystus naprawde zmartwychwstal? Czy nie lepiej uwazac tak jak Zydzi, ze Apostolowie wykradli Cialo Chrystusa i niema zmartychwstania. Wygodniej jest zyc bez Chrystusa i jego przykazan. A kiedy do tego dolozymy Korone, to juz wiecej nie potrzeba do zycia bez wiary.
 
Pamietam w modlitwie i zycze Wam ogromnej wiary, i zeby Bog ustrzegl was od wszelkich niebezpieczenstw nie wykluczajac Korony.
 
Szczesc Boze
O.Romek SVD
 
 
 
 

Zdawanie egzaminu

3/17/2021

 
Picture
Taki to trakt
Wydawaloby sie ze jak ktos zda na prawo jazdy w jednym kraju to juz nie musi robic nowego prawa jazdy w innym, bo przeciez przepisy sa miedzynarodowe. Tak tylko jest w teorii. W praktyce jest zupelnie cos innego. W Polsce zdajac egzamin trzeba tylko do jakies bramki wycofac. Tutaj trzeba wycofac z odpowiedniego kata do 6 ustawionych dosc wasko beczek. Nie mozna zadnej nawet dotknac. A odleglosc z obu stron jest po 50 centymetrow i mozna uzywac tylko lusterek, samochod moze poruszac sie tylko do tylu, naturalnie nie moze zgasnac. Jezeli egzaminator ma zly humor lub cos mu nie podoba sie u jakiegos kierowcy to ustawi taki kat, ze nawet najlepsi mistrzowie swiata nie wjada. Rzadko komu udaje sie ten test zdac za pierwszym razem. Chyba, ze ma duze szczescie i trafi na lagodnego i wyrozumialego egzaminatora. Naturalnie musi wykazac sie przynajmniej podstawowa znajomoscia jezdzenia. Ja zdawalem ten egzamin zaraz po przyjezdzie do Zambii. Zdalem za drugim podejsciem, ale praktykowalem przez kilka dni.
Kilka lat temu jeden z naszych Werbistow z Inonezji podchodzil do tego egzaminu wielokrotnie i ciagle cos zawalal. On zaczynal robic prawo jazdy od poczatku, bo uczyl sie tutaj jezdzic samochodem. Byl to akurat czas rozgrywek przygotowujacych do Mistrzostw Afryki w pilce noznej. Pewnego dnia na egzamin poszedl w narodowej zambijskiej koszulce. Egzaminator zainteresowal sie pilka. Tutaj on wykazal sie lepsza znajomoscia niz kierowaniem samochodem. Egzaminator tego dnia byl bardziej wyrozumialy i w koncu po wielu probach otrzymal prawo jazdy.
Zaraz na poczatku mojej pracy w nowej parafii otrzymalismy 5 tonowy samochod ciezarowy. Mielismy kilku kierowcow, ale nie zawsze byli oni dostepni, albo spozniali sie kilka godzin na jakis maly wyjazd poza parafie. Wielkrotnie ludzie mnie namawiali, zebym pojechal, bo przeciez umiem jezdzic. Tak, ale moje prawo jazdy bylo tylko na 3,5 tony. Ktoregos dnia pojechalem. I wszystko poszlo dobrze. Znalem policjantow na drodze, wiec tylko ich pozdrowilem. W ten sposob zaczalem coraz czesciej jezdzic ta ciezarowka. Nawet pojechalem do Botswany. Tam jednak nie bylo znajomych policjantow i duzo nameczylem sie, zeby powrocic do Zambii. I nie wiele brkowalo a ciezaroka zostalaby w Botswanie.
Wtedy poszedlem zrobic prawo jazdy na ciezarowke do 15 ton. Zarejestrowalem sie i poszedlem na egzamin, bo przeciez umialem jezdzic. Egzaminatorem by moj dobry znajomy z ruchu drogowego. Wiedzial on dosc dobrze, ze ja czesto chodze na rybki. Od poczatku zaczal zadawac duzo pytan jak ja te rybki lapie. On byl podekscytowany, a ja jeszcze bardziej. Powiedzial, zebym jechal na lotnisko. Tam dojechalem dosc spokojnie i w pelni zrelaksowany. Na lotnisku kazal mi wycofac. Z tym nie mialem zadnych problemow. Oczywiscie wszystko robilem opowiadajac mu jak najwiecej roznych przygod rybackich. No i oczywiscie obiecywalem  zabrac go na jedna z takich przygod. Po drodze odrywalem rece od kierownicy pokazujac mu rozmiary ryb jakie lapalem. Ja nawet tego nie zuwazylem i on rowniez. Tylko towarzyszacy mi kierowca to widzial. On mi powiedzial o tym dopiero po egazaminie, ze za to moglem nie zdac tego egzaminu. Po tej czesci praktycznej egzaminator zprosil mnie na czesc teoretyczna ze znakow. Juz na poczatku mu powiedzialem, ze znam odpowiedzi na te znaki dosc dokladnie tylko po polsku, a po angielsku moge mu powiedziec co one oznaczaja tak mniej wiecej. Nie byl za bardzo zadwolony, ale sie zgodzil. Po kilku takich odpowiedziach podpowiadalem mu ze to wystarczy. On tylko sie usmiechal i szybko zakonczyl ten ciekawy egzamin. Nie wszyscy jednak maja takie same szczescie.

Zazdrosne zwierzęta

3/9/2021

 
Picture
Ten wygląda na zazdrosnego słonia
Od lat intersuje sie przyroda, a szczegolnie zachowaniem zwierzat i ptakow. Mamy tutaj bardzo piekna przyrode i w wielu miejscach nadal bardzo dziewicza. I miejmy nadziej, ze nadal taka pozostanie na wiele lat. Bo w swiecie o dziewice coraz trudniej to przynajmnie beda tereny dziewicze. Moje cotygodniowe safari pomagaja mi poznawac zachowanie zwierzat. Jednoczesnie staram sie zglebic ich psychologie. Co jest w tym wszystkim bardzo ciekawego, ze wiele zwierzat ma swoje stale zasady. Te zwierzeta kieruja sie tymi oddzialywaniami nie tylko w relacji z innymi zwierzetami, ale rowniez w stosunku do czlowieka. W zglebianiu tej wiedzy pomagaja mi przyrodnicze programy w telewizji. Naprawde niektore z tym programow sa bardzo fantastyczne. Ci co robia takie filmy niekiedy potrzebuja kilka lat spedzic w jednym miejscu, zeby zrobic autentyczny film o zwierzetach.
Kilka lat temu spotkalem pewnego faceta w naszym narodowym parku. Robil film o hipopotamach. Cechowala go ogromna cierpliwosc i poswiecenie. Bo zwierzeta musza sie przyzwyczaic do pewnego obiektu (rowniez samochodu) ktory nie bedzie sie poruszac nawet przez miesiac. Po miesiacu moze wyglac jak jakas gorka w parku i zwierzeta nie beda na nia zwracac uwagi. I wowczas bedzie mozna zrobic naturalne ujecia.
Moje praktyczne studiowanie zwierzat pomaga mi podczas roznych safari kiedy staja oko w oko z roznymi niebezpiecznymi zwierzetami. Staramy sie nie wchodzic sobie w droge. No i naturalnie zachowujemy „social distans”.
Czesto turyscu nie znajac psychologii dzikich zwierzat traktuje je jak zwierzeta domowe: krowy czy konie. I wtedy najczesciej dochodzi do roznych tragedii.
W Indonezji sa nadal dinozaury. Kiedy turysci tam jada, aby zobaczyc te dinozaury sa bardzo podeksytowani. Bo to jest jedyna szansa na cale zycie. Przewodnik zawsze pyta czy jest jakas kobieta ktora ma okres. Bo samce wtedy sa nieobliczalne. Jedna kobieta zataila, ze miala wlasnie okres. W pewnym momencie gdy zblizali sie do ogromnego samca wydarzylo sie cos bardzo niebezpiecznego. Ten samiec poczul jakby w poblizu byla jakas samica gotowa do godow milosnych. Puscil sie ostro za ta kobieta. Prewodnik i cala ochrona mieli ogromne problemy, zeby ja uratowac. I moglby zrobic niezwykle gody milosne.
Podobna sytuacja miala miejsca w dwoch wioskach polozonych niedaleko od Livingstonu w pazdzierniku ubieglego roku. Pazdziernik jest miesiacem w ktorym slonie maja swoje gody milosne. Wtedy seksualnosc slonia wzrasta o 60 procent. Jest on bardzo nieobliczlny, nawet ten oswojony. Samce staja sie bardzo zazdrosne i kazde napotkane zwierze, czy czlowiek jest potencjalnym oponentem, ktorego nalezy usunac jak najszybciej.
Do sasiedniej wioski poszedl mlody chlopak do swojej dziewczyny. Wracal od niej dobrze po polnocy. Wygladalo na to, ze nie skonczylo sie na pocalunkach, bo slon znajdujacy sie w poblizu wyczul niebezpieczny zapach tej milosci i poczul sie zazdrosny. Dopadl tego faceta i doslownie zmiotl go na placek. W iinych sytuacjach slon tylko zabija i kilka razy podrzuci cialo zabitego. Kiedy ma to miejsce w okresie godowym wowczas staje sie bardzo agresywny i wbija cale cialo w ziemie.
Coz trzeba poznawac zachowanie dzikich zwierzat, aby uniknac tego typu „zazdrosnej milosci” z ich strony.
 

Chyba zwierzęta nas znają na odleglość

3/2/2021

 
Kiedys utarlo sie powiedzenie: „widac, ze nawet zwierzeta poznaly sie na tobie”. Chociaz to powiedzenie jest to dosc stare to wyglada na to, ze jest nadal aktualne. Szczegolnie w tym miejscach gdzie ja czasami przebywam.
Wydarzylo sie to kilka lat temu na jednej z misji w Kamerunie. Na kolacje podlai nam malpke w jakims sosie. Postanowilem sprubowac tego smakolyku. Zjadlem ja poraz pierwszy w moim zyciu i jak narazie ostatni. Nie smakowala najlepiej, ale mialem okazje zrewanzowac sie wszystkim malpom, ktore kiedykolwiek cos ukradly ode mnie. A zdarzylo sie to wielokrotnie.Dwa dni pozniej udalismy sie z moim kolega do pieknego miejsca polozonego tuz przy oceanie. Zaraz po pryjezdzie pokazla sie przy naszej misji piekna kolorowa,deczko czerwonawa malpka. Moj kolega natychmiast zazartowal, ze jak ona ciebie poczuje to tak szybko sie nie pojawi ponownie. Bylismy tam trzy dni i ani razu wiecej sie nie pokazala.
W innej parafii jedlismy kolacje i pies ktory nigdy za duzo nie szczeka tego wieczoru ujadal jak szalony. Zapytalismy ksiedza na tej misji czy zawsze robi tyle halosu. On powiedzial, ze bardzo rzadko jest taki halasliwy. Szybko zorientowalismy sie, ze byl z nami Werbista z Indonezji, ktory specjalizuje sie w jedzeniu pieskow. Moze nawet powiedziec, ktory piesek najlepiej nadaje sie do zabicia i ze z niego miesko bedzie bardzo smaczne. Z wielu juz pieskow przygotowal przerozne przysmaki. Szczegolnie lubi to robic na czas Swiat Bozego Narodzenia. Wygladalo na to, ze ten biedny piesek wyczul, ze jest w duzym niebezpieczenstwie i zaczal szczekac jak szalony. Na szczescie dla niego tego wieczoru nasz Werbista- specjalista od pieskow nie mial zlych zamiarow wobec niego. I gdy wyjezdzalismy poznym wieczorem z tej parafii to juz byl bardzo spokojny.
Wyglada na to, ze zwierzeta znaja nas i nasze zamiry dosc dobrze. Pewnego dnia odwiedzilem mojego dawnego znajomego u ktorego byl bardzo grozny pies. Wszedlem na jego podworko niczego zlego sie nie spodziewajac. Byl jeszcze ranek gdy ten grozny i wielki pies nie byl jeszcze zamkniety. Wyszedl mi na droge tak jakbym byl mieszkancem tego domu.. I odpprwadzil mnie do drzwi wejsciowych. Nie bylem pewny jakie ma zamiary, ale raczej wygladal pokojowo. Gdy wlasciciel to zobaczyl to byl ogromnie zaszokowany, ze on mnie nie zaatakowal, bo innych ludzi wielokrotnie atakowal. Widocznie poznal sie na dobrym sercu misjonarza.
 


Przez telefon, czy obok siebie

2/21/2021

 
Kiedy na swiecie odkryto pierwsze telefony stacjonarne to ludzie bardzo ogromnie sie cieszyli i byli pelni zdumienia jak to jest mozliwe rozmawiac z kims kto jest bardzo daleko a tak jakby byl obok nas. Oczywiscie kiedy przyszly telefony komorkowe ktore umozliwily rozmawianie z prawie kazdego miejsca i w jakiejkolwiek pozycji to dopiero bylo niezwykle fascynujace. Pamietam moment jak z telefonu komorkowego mojego brata w jednym momencie polaczylismy sie z naszego domu polozonego bardzo daleko od jakiegos miasteczka z pewnym biurem w stolicy, w Warszawie. A kilka dni wczesniej ze splywu kajakowego z glebokich jezior mazurskich laczylem sie telefonicznie z moim bratem. Nie bylo tam najlepszego polaczenia. Wszedlem na pewna gorke i przynajmniej moglem otrzymac od niego bardzo istotna odpowiedz. Az trudno sobie wyobrazic co ludzie przezywali na calym swiecie kiedy mogli z jednego konca swiata nie tylko ze soba rozmawiac, ale rowniez sie widziec siebie. Kiedy to pojawila sie mozliwosc rozmawiania przez skajpa, na whatsApie, czy przez inne gadzety. Ten szal nadal trwa i ludzie nim zyja kazdego dnia. Oczywiscie sa tacy ktorzy nawet jednej godziny nie wytrzymaja zeby z kims nie pogadac.
Taka sytuacja sprawila, ze obecnie ludzie kiedy rozmawiaja przez telefon nawet sie nie widzac zachowuja sie tak jakby ktos stal obok nich i ich obserwowal. Pokazuja to swoim glosem, postawa i calym cialem. Kiedy ktos dzsiaj dzwoni to bardzo mocno angazuje sie emocjonalnie tak jakby rozmawial bezposrednio z dana osoba. Niedawno obserwowalem policjanta przy drodze podczas kontroli pojazdow. Akurat tamtedy przejezdzalem i zostalem ztrzymany przez innego plicjanta do do kontroli mojego pojazdu. Obok niego byl inny policjant. Zadzwonil telefon. On odebral i rozmawial z kims grozac mu co chwile palcem, ze badzie mial problemy jezeli czegos tam nie zrobi. Robil to tak mocno, ze pewnie gdyby mogl to dolozylby mu czyms porzadnie.
Innym razem pewien Werbista rozmwial z naszym biskupem przez telefon. Biskup zadzwonil podczas naszej kolacji. Ten Werbista rozmawial stojac tuz obok naszego stolu. Ciagle prostowal sie i robil bardzo wazna mine tak jakby biskup byl tuz obok niego. Rowniez nie tak dawno temu widzialem pewnego oficera jak rozmawial przez telefon ze swoim szefem. Ciagle sie wyprezal i chwilami nawet salautowal mowic: „Yes Sir” (Tak moj Panie, albo Szefie). To jest niesamowite jak ludzie potrafia zaangazowac sie w takie rozmowy telefoniczne.
Kilka lat temu zalatwialem jakas sprawe na naszej poczcie. Bylo tam bardzo duzo ludzi. W pewnym momencie zadzwonil telefon do pewnego mlodego pana. On odebral telefon i bardzo mocno sie podekscytowal. Wygladalo na to, ze rozmawial ze swoja bardzo ukochana dziewczyna. Zapomnial o calym swiecie i tak jej sie przymilal jakby byli tylko dwoje ze soba. Mowil jej: ‘ty jestes cudowna”, „ja cie ogromnie kocham”, „tak wlasnie lubie ten kolor twojej spodnicy” i cala mase roznych innych pieknych slow jej powiedzial. Calkowicie zapomnial, ze my sluchalismy tego wszystkiego i obserwowalismy jego niesamowite zachowanie. Mielismy wspaniala zabawe. Kiedy zakonczyl rozmowe to dopiero zorientowal sie, ze my wszyscy sluchalismy tych pieknych slow i widzielismy jego cudowne zachowanie. Poczul sie nieswojo i jego czarna twarz zrobila sie blekitna. Tak to wlasnie jest telefony pozwalaja zapomniec o calym swiecie dookola nas.
 


Strach ma wielkie oczy

2/17/2021

 
Kiedy Korona byla dosc daleko w Chinach w Internecie pojawilo sie bardzo duzo humorystycznych sytuacji na jej temat w Zambii. Ktos kichnal to caly autobus wysiadal i tylko osoba ktora kichnela pozostawala sama w autobusie. Ludzie przestali chodzic do chinskich sklepow, a na widok Chinczyka uciekali ile sie tylko dalo i cicho szeptali „poszla korona”.  Obecnie w Zambii mamy bardzo duzo Chinczykow. Robia rozne biznesy i posluguja sie „zchinszczonym angielskim”. Trudno jest ich zrozumiec. Raczej trzeba zgadywac o co im chodzi. Rowniez nikt nie chcial przyjmowac prezentow z Chin. Poczatkowo byl to strach na odleglosc.
Po kilku miesiacach korona pojawila sie w Zambii. Zostala przywieziona przez turystow odwiedzajacych Zambie i Zambijczykow powracajacych z zagranicy. Dopiero wtedy zaczela sie prawdziwa panika. Maly katar, czy kaszel budzil ogromne pdejrzenia. Jedni przejmowali sie tym ogromnie, a inni o nic nie dbali. No bo po co chodzic w maskach. Przeciez czlowiek sie w nich dusi. I do dzisiaj maski obowiazuja tylko w duzych sklepach i powaznych instytucjach panstwowych. Nawet od kierowcow nie wymaga sie zakladania maski.
Tydzien temu odwiedzila nas grupa koordynatorow werbistowskiej strefy afrykanskiej. Wyladowali w stolicy w Lusace i stamtad pojechali 200 kilometrow dalej do naszego Nowicjatu. Bo byli glownie zainteresowani naszymi domami formacyjnymi. Po kilku dniach jechali do nas do Livingstonu. Wiozl ich nas przelozony. Mial do przejechania ponad 700 kilometrow nienajloatwiejszej drogi. Musial on przjezdzac przez kilka miast i roznych policyjnych punktow kontrolnych. Zaden z odwiedzajacych Werbistow nie mogl mu pomoc, bo nie mieli zambijskiego prawa jazdy. Mimo wszystko ostatnie 300 kilometrow zaryzykowali i jeden z nich poprowadzil samochod. Jak na zlosc tuz przed wjazdem do Livingstonu byla ostatnia kontrola policyjna i na niej wlasnie policjant poprosil o prawo jazdy. Werbista przestraszyl sie, zrobil wielkie oczy i w panice zaczal ostro kaszlec, tak ze to wygladalo jakby mial korone. Policjant kontrolujacy samochod mial zalozona maske tylko na szyi. Wystraszyl sie bardzo mocno, zrobil jeszcze wieksze oczy i szybko podciagnal maske na usta i nos. Zrezygnowal juz z kontroli i powiedzial naszemu Werbiscie, zeby szybko odjezdzal. W taki to sposob udalo sie przejechac bez zambijskiego prawa jazdy.

Chory czy tylko udaje

2/7/2021

 
W obecnym czasie panujacej epidemii Covid-19, czyli tzw. Korony wielu ludzi choruje, a jeszcze wiecej boi sie zachorowac. W ostatnich miesiacach zaczely sie masowe szczepienia przeciw tej chorobie. Jedni odwaznie wyciagaja reke do przyjecia tego zastrzyku, ktory moze uchronic, a moze nie do konca jest skuteczny lub poprzez swoje mutacje uczni z „Jana” „Sebastiana”  i odwrotnie. Nie jestem naukowcem tylko patrze otwarcie na zycie.
Mieszkam teraz z misjonarzem z Indonezji, ktory strasznie boi sie zastrzykow. Kilka razy odwozilem razem z nim kogos innego do szpitala. Kiedy ten chory dostawal zastrzyk i spokojnie to przyjmowal to nasz misjonarz za niego robil tyle krzyku, ze wszystkie pielegniarki myslaly, ze ktos naprawde umiera. Jest on bardzo wyczulony na punkcie bolu i przyjmowania zastrzykow.
W ostatnim tygodniu nasz piesek zachorowal na jedna noge i zaczal chodzic tylko na trzech nogach. Zabralem go do veterynarza. Jakies insekty dostaly sie pod skore i zaczely pic jego krew. Dostal kilka zastrzykow i masc na to miejsce. W czasie zastrzykow szalal niesamowicie. Lekarstwo powoli zaczelo dzialac i coraz mniej utykal na noge. Po dwoch dniach zawiozlem go na kolejne sprawdzenie. Tuz przed drzwiami weterynarza zapieral sie jak tylko mogl. Czul, ze klejne zastrzyki go czekaja. Chyba bal sie tak samo jak nasz Indonezyjczyk. W tej szarpaninie sznurek sie rozwiazal i zaczal mi uciekac. Biegal po miescie jak szalony. Juz pewnie zapomnial o kulejacej nodze. Sporo czasu uplyelo zanim z pomoca innych go zlapalem. Moze to bylo psychologiczne lekarstwo na noge, bo juz przestal kulec. Ale i tak kolejny zastrzyk musial dostac.
Kilka lat temu jechalem z moim kolega w Botswanie w Narodowym Parku Chobe. Byl gleboki piach. Na naszej drodze pojawil sie strus. Utykal na jedna noge i tak utykajac biegl przed nami. Dosc dlugo to trwalo i wydawalo sie, ze jest mocno zmeczony i za chwile padnie ze zmeczenia i z bolu w nodze. Powiedzialem mojemu koledze, zeby sie zatrzymal to go zlapie. Wybieglem szybko z samochodu i chcialem rzucic sie na strusia. On dopiero wtedy pokazal na co go stac. W jednej sekundzie odstwil nas na kilkanascie metrow. Chyba szybko wyczul moje „dobre” zamiary. Pewnie pomoglem mu zapomniec o bolu w nodze.

GPS misjonarza

2/1/2021

 
Pamietam wiele lat temu gdy pojawily sie pierwsze GPS-y to ludzie byli nimi ogromnie zafascynowani, chociaz czasamiwyprowadzaly one ludzi w pole zamiast do celu. Bylem na wakacjach w Europie i postanowilem odwiedzic moich znajomych w Niemczech. Pewnego wieczoru moj znajomy zabral mnie na mala przejazdzke. Wlaczyl GPS-a. Bylem ogromnie zaszokowany jak ten mechanizm potrafil nas madrze poprowadzic. Ale to bylo w Niemczech, gdzie drogi sa ladnie oznaczone i maja mapy satalitarne. O wiele inaczej wyglada zycie w naszym buszu misyjnym. Tam pewnie za nastepne 100 lat GPS niczego nie uchwyci, bo uzywamy drog, ktore pojawiaja sie w porze deszczowej a znikaja w porze suchej i odwrotnie.
Pewnego dnia wiozlem duza grupe naszych parafian z glebokiego buszu na seminar do Liwingstonu. Droge te znalem bardzo dobrze. Jechalismy tuz po porze deszczowej.Droga byla bardzo mocno zarosnieta i w wielu miejscach byly zwalone drzewa lub deszcz wymyl przejazd. Musialem wiec robic duzo objazdow. Czasami wygladalo to tak jakbym sie zagubil. Ludzie zaczeli watpic i cicho szepcac, ze Ojciec misjonarz sie zagubil i my razem z nim. Po dwoch godzinach takiego krazenia po buszu dojechalismy do glownej drogi. Wtedy parafianie nie mogli sie nadziwic jak moglem znac te droge tak dobrze. Tak tutaj musial zadzialac moj misyjny GPS.
Innym razem jechalismy kreta droga i bardzo piaszczysta pomiedzy grubymi drzewami z bardzo waskim przejazdem. Trzeba bylo dobrze obliczac zakrety zeby jakiegos drzewa nie przestawic. Tutaj dopiero sprawdzaja sie umiejetnosci jezdzenia w buszu. Niekiedy pasazerowie na widok jakiegos zakretu mysla ze juz uderzymy w drzewo i wtedy zamykaja oczy, albo kobiety piszca ze strachu. Ja rowniez moglbym na chwile zamknac oczy i westchnac o wsparcie do Pana, ale robie to z otwartymi oczami. I dzieki temu zazwyczaj dojezdzamy na czas do celu.

Wyobrażenia o Afryce

1/26/2021

 
Picture
Kiedys myslalem, ze tylko turysci przyjezdzajacy do Zambii, czy do Afryki maja zwariowane wyobrazenia o niej. Mysla oni, ze zyja tutaj ludzie, ktorzy nie znaja niczego i nadal pozostaja na poziomie wielkiego buszmena. Wydaje sie im, ze w kazdym krzaku moze byc lew, a weze wchodza do domu z kazdej strony. Co do wezy to ja rowniez bardzo mocno balem sie ich na poczatku i nawet postaralem sie o pasek z blyszczaca klameczka, zeby kobra na niej sie wyzywala i nie spluwala mi w oczy. Inni Werbisci tylko sie ze mnie smieli. Oczywiscie w pierwszym roku mojego misjonowania zabilem 21 wezy, w tym kilka kobr. Bylem wowczas ogromnie wyczulony. Pozniej przyzwyczailem sie do wezy i chyba one tez do mnie. Jednak nadal na moim safari boje sie bardziej wezy niz sloni, ktore sa o wiele wieksze.
Kiedy mlodzi Werbisci przyjezdzaja do naszej misji to bardzo latwo jest ich naciagnac na wiele rzeczy. Ogromnie mocno we wszystko wierza. Nie znaja misji i swiata misyjnego. Rowniez odnosi sie to do funkcjonowania naszego kosciola. Ponad dwadziescia lat temu przybyl mlody misjonarz z Indonezji. Dolaczyl do naszej malej wspolnoty. Wspolnie jedlismy kolacje. Szybko zauwazylem, ze nie ma zadnego realnego wyobrazenia o naszym kosciele. Powiedzialem mu, ze biskup miejscowy szuka drugiego biskupa do jego pomocy i prosil Werbistow, zeby kogos poszukali. On natychmiast podchwycil ten pomysl. Powiedzialem mu, ze mysle o pewnym nieco roslym i deczko starszym naszym Werbiscie. On szybko zgodzil sie ze mna i nastepnego dnia poszedl do niego i jemu zaproponowal, zeby zostal biskupem bo na takiego wyglada. Ten wielece zaskoczony nie wiedzial o co chodzi. Zapytal go skad ma taki pomysl. Nowy misjonarz powiedzial mu o naszej wieczornej rozmowie przy kolacji. Wtedy on dlugo i glosno sie smial, bo wiedzial, ze ja potrafie mlodych misjonarzy zrobic wielkimi marzycielami.
Rowniez w tamtych latach przybylo dwoch ksiezy diecezjalnych do pracy w Zambii. Oni bardzo mocno byli zainteresowani afrykanskimi zwierzetami. Szybko to podwchwycil inny o wiele starszy misjonarz i im powiedzial, ze tutejsze slonie sa ogromne, trzy razy wieksze niz te nasze w ogrodzie zoologicznym w Polsce. Oni byli ogromnie podekscytowani i czekali tylko na taki dzien kiedy ujrza takiego slonia. Po kilku miesiacach pobytu w Zambii ten sam misjonarz zabral ich na safari. Mieli dosc dobre aparaty fotograficzne i z wielkim napieciem czekali na tego wielkiego slonia. Gdy zobaczyli pierwsze slonie to byli niepocieszeni bo byly prwie takie same jak nasze w Polsce. On im szybko wyjasnil, ze to sa male i jeszcze nie zdazyly wyrosnac. Podczas tego pierwszego safari zobaczyli jeszcze kilka innych sloni, ktore rowniez wygladaly na mlode. Wtedy on im powiedzil, ze dzisiejsze safari nie bylo najlepsze bo nie bylo duzych sloni. Wiec nowi misjonarze czekali na kolejne safari, ciagle zyjac nadzieja na wielkiego slonia. I dopiero po kolejnym miesiacu inny misjonarz sprowadzil ich do rzeczywistosci afrykanskiej.
Kilka dni temu przybyl do nas nowy brat z Ghany. Niby z Afryki, ale tez wielece rozmarzony i zyjacy w innym swiecie z Ghany. Jestem odpowiedziaolny za nasz dom misyjny, wiec wprowadzalem go w tajniki naszej wspolnoty. Najpierw oprowadzilem go po domu i mu powiedzialem, ze w naszym domu sa dwa najwazniejsze miejsca. Co do pierwszego to byl pewny, ze to kaplica. Zapytal wiec mnie o to drugie miejsce. Z usmiechem mu odpowiedzialem, ze to ubikacja. Przytaknal mi z dosc powazna mina. Raczej wygladal na bardzo powaznego brata. Nastepnie dalem mu plik kluczy. Wytlumaczylem mu ktory klucz sluzy do ktorych drzwi, czy bramek. A na koncu zostal maly matelik do trzymania kluczy razem. Wskazujac na niego powiedzialem mu, ze to klucz od naszego swejfu, gdzie trzymamy nasze dolary. Oczy mu sie szeroko otworzyly i mi powaznie przytaknal. Szybko dodalem, ze ten sejf jest gleboko schowany i dopiero pozniej mu powiem gdzie jest. Oczywiscie z wielkim napieciem czekal na ten moment. Dopiero przy kolacji inny wspolbrat mu wyjasnil cala tajemnice sejfu z wielka salwa smiechu dodajac, zeby na mnie uwazal, bo dosc szybko moze wyladowac w glebokim buszu.
Wczoraj go zabralem do naszych siostr na kawe. Wczesniej mu powiedzialem, ze jak ma chec to moze nawet u siostr zostac na noc. Usmiechnal sie i powiedzial, ze pomysl mu sie podoba. Wowczas dodalem, ze teraz zalezy tylko od siostr jak je zagada. Chyba slabo gadal, bo wieczorem siostry go przywiozly na noc do naszego domu. Takie sa radosci nowych Werbistow w Zambii.
 
 

Nadzwyczajna dyplomacja biskupa

1/18/2021

 
W naszej diecezji obecnie mamy dwoch biskupwo. Cztery lata temu otrzymalismy nowego bisupa, a dawny przeszedl na emeryture. Byl on znany z praeogromnej dyplomacji i uprzejmosci. Rzadko sie denerwowal, a kiedy sie denerwowal to raczej wewnatrz siebie. Tylko kiedy byl bardzo mocno zdenerwowany to dopiero okazywal to na zewnatrz. Takie momenty raczej rzadko mu sie zdarzaly. Czasami jego dyplomacja przechodzila normalne oczekiwania. Mowil to w taki sposb, ze nie zawsze ktos mogl zrozumiec o co mu chodzi.
Wiele lat temu byl swiecony jeden z naszych Werbistow w bardzo glebokim buszu. Droga do tej misji byla pelna dzur, ktore pozostawily slonie w porze deszczowej. Pozniej w porze suchej trzeba bylo te wszystkie dziury omijac, albo bardzo powoli przez nie przejezczac. Tak sie zlozylo, ze ze swiecen wracali razem tym samym samochodem nasz prowincjal Jakub, biskup i kilka innych osob. Prowincjal prowadzil samochod. Nie mial on za duzego doswiadczenia do jezdzenia po takich drogach.  Zmienial on biegi tylko z pierwszego na drugi i z porotem. Biskup mial duzo cierpliwosci, az w koncu nie wytrzymal i powiedzial do niego: Ojcze Jakubie o ile ja wiem to ten samochod ma piec biegow, a nie dwa. Nasz prowincjal w pierwszej chwili nie wiedzial o co chodzi. Dopiero ktos mu cicho podpowiedzial, ze moze jechac szybciej. Wszyscy sie rozesmieli i wkrotce prowincjal nawet doszedl do czwrtego biegu, ale nie na dlugo bo na tej drodze nie dalo sie szybko jechac.
Innym razem ja jechalem z tym samym biskupem. Wiozlem go do szpital do Zimbabwe. Droga byla bardzo dobra, nie bylo wtedy ograniczen predkosci, wiec jechalem okolo 100 i 120km/godz. Biskup nie byl spokojny, ale nie wiedzial jak mi powiedziec, ze mam jechac wolniej. Najpierw mi powiedzial o starych oponach obok drogi. W ten sposob chcial powiedziec, ze jest duzo wypadkow i kawalki opon pozostalo obok drogi. Ja mu szybko odpowiedzialem, ze w obecnych czasach fabryki produkuje opony zlej jakosci. Jechalismy dalej i biskup szykal jakiejs innej mozliwosci, zeby mi powiedziec o predkosci. Nastepnie mi powiedzial, ze blisko drogi rosnie duzo grubych drzew i moga byc niebezpieczne. Zgodzilem sie z nim i mu powiedzilem, ze dobrze by bylo gdyby niektore z nich zostaly powycinane.
Znow nastala cisza, a ja nadal jechalem z taka sama predkoscia. Wowczas biskupa cierpliwosc sie skonczyla i mi powiedzial, ze jade zbyt szybko i moze byc wypadek. Wtedy mu powiedzialem, ze nie ma zz duzo samochodow i droga jest bardzo dobrej jakosci. Mimo wszystko mocno zwolnilem, zeby biskup nie dostal ataku serca znim dojedziemy do szpitala. Tak to jest z nadzwyczajna cierpliwoscia.
 
 


<<Previous

    Archives

    March 2021
    February 2021
    January 2021
    December 2020
    November 2020
    October 2020
    September 2020
    August 2020
    July 2020
    June 2020
    May 2020
    April 2020
    March 2020
    February 2020
    January 2020
    December 2019
    November 2019
    October 2019
    September 2019
    August 2019
    July 2019
    June 2019
    May 2019
    April 2019
    March 2019
    February 2019
    January 2019
    December 2018
    November 2018
    October 2018
    September 2018
    August 2018
    June 2018
    May 2018
    April 2018
    March 2018
    February 2018
    January 2018
    November 2017
    October 2017
    September 2017
    August 2017
    July 2017
    June 2017
    April 2017
    March 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016
    February 2016
    January 2016
    December 2015
    November 2015
    October 2015
    September 2015
    August 2015
    July 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    February 2015
    November 2014
    October 2014
    September 2014
    August 2014
    July 2014
    June 2014
    May 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013
    June 2013
    May 2013
    April 2013
    March 2013
    February 2013
    January 2013
    December 2012
    November 2012
    October 2012
    April 2012
    March 2012
    October 2010

Powered by Create your own unique website with customizable templates.