Wyzwania i okazje
Duszpasterstwo więzienne tutaj jest znane jako jedno z trudniejszych prac duszpasterskich. Naturalnie warunki pracy i potrzeby więźniów są ogromne. I wielu księży unika jak tylko może tej pracy. Niektóre więzienia nieraz nawet przez kilka lat pozostaje bez stałej opieki duszpasterskiej. Są jednak możliwości, abu uczynić tą pracę piekniejszą i przyjemniejszą.
Kiedy pod koniec 2009 roku powróciłem do tego apostolatu w głównym więzieniu w Livingstonie to było kilku oficerów, którzy utrudniali mi tą pracę. Dzisiaj oni należą do grupy moich najlepszych przyjaciół. Któś mógłby zapytać gdzie tkwi tajemnica? Po pierwsze zanim wstąpiłem do seminarium byłem w wojsku przez dwa lata, gdzie musiałem przystosować się do dyscypliny wojskowej i poznać zasady systemu militarnego. Tutaj w więzieniu panuje podobny system, dlatego w wielu sytuacjach moje byłe doświadczenie mi pomaga. Po drugie na ile się daje staram się zamienić trudne sytuacje na radosne okazje, co pomaga mi przybliżyć się do oficerów jak też i więźniów.
Jedna z takich okazji była w ubiegłym roku kiedy nasi oficerowie z naszego więzienia byli zaproszeni na rozgrywki sportowe i wymianę kulturalną do Botswany we Francistown. Ja także znalazłem się w grupie oficerów, jako duszpasterz-officer. Oficerowie z Botswany za wszelką cenę chcieli wygrać, dlatego sprowadzili oficerów z całej Botswany, również nasi uczynili podobnie, więc zapowiadało się gorąca walka, no i była.
Podczas całej wyprawy miałem wspaniałą okazję, aby poznać lepiej oficerów, ich rodziny, bardziej zaprzyjaźnić się i wysłuchać ich problemów. Oficerowie z Botswany dziwili się jak im udało się białego księdza wciągnąć w tego typu wyprawę. A kiedy Zambijskie drużyny wygrywały to wskazywali na mnie, gdyż przed każdym meczem proszono mnie o modlitwę. Mam nadzieję, że kiedy nasi przegrali to nie składali winy na moje modlitwy. Szczególnie podczas przeciągania liny oficerowie z Botswany zdecydowanie dominowali. Jeden z ich oficerów był tak potężny że swoją siła mógł pewnie pokonać trzech Zambijczyków, inni także byli ogromni. Dlatego nasza drużyna narzekała, że oni wystawili przeciw naszym 10 zawodnikom o wiele większą liczbę.. W ostatnim dniu na zakończenie programu, wieczorem zanim zostały rozdane nagrody, każdy kraj przedstawiał swoje tradycyjne potrawy, tańce, śpiewy i inne programy kulturalne. Była to wspaniała okazja do ubogacenia i wymiany doświadczeń. Ja również spotkałem kilku pastorów pracujących w więzieniu w Botswanie. Cały program był bardzo udany i piękny. W tym roku w grudniu oficerowie z Botswany przyjadą na powtórkę programu do Zambii, do Livingstonu.
O. Romek
Oficer-duszpasterz
Kiedy pod koniec 2009 roku powróciłem do tego apostolatu w głównym więzieniu w Livingstonie to było kilku oficerów, którzy utrudniali mi tą pracę. Dzisiaj oni należą do grupy moich najlepszych przyjaciół. Któś mógłby zapytać gdzie tkwi tajemnica? Po pierwsze zanim wstąpiłem do seminarium byłem w wojsku przez dwa lata, gdzie musiałem przystosować się do dyscypliny wojskowej i poznać zasady systemu militarnego. Tutaj w więzieniu panuje podobny system, dlatego w wielu sytuacjach moje byłe doświadczenie mi pomaga. Po drugie na ile się daje staram się zamienić trudne sytuacje na radosne okazje, co pomaga mi przybliżyć się do oficerów jak też i więźniów.
Jedna z takich okazji była w ubiegłym roku kiedy nasi oficerowie z naszego więzienia byli zaproszeni na rozgrywki sportowe i wymianę kulturalną do Botswany we Francistown. Ja także znalazłem się w grupie oficerów, jako duszpasterz-officer. Oficerowie z Botswany za wszelką cenę chcieli wygrać, dlatego sprowadzili oficerów z całej Botswany, również nasi uczynili podobnie, więc zapowiadało się gorąca walka, no i była.
Podczas całej wyprawy miałem wspaniałą okazję, aby poznać lepiej oficerów, ich rodziny, bardziej zaprzyjaźnić się i wysłuchać ich problemów. Oficerowie z Botswany dziwili się jak im udało się białego księdza wciągnąć w tego typu wyprawę. A kiedy Zambijskie drużyny wygrywały to wskazywali na mnie, gdyż przed każdym meczem proszono mnie o modlitwę. Mam nadzieję, że kiedy nasi przegrali to nie składali winy na moje modlitwy. Szczególnie podczas przeciągania liny oficerowie z Botswany zdecydowanie dominowali. Jeden z ich oficerów był tak potężny że swoją siła mógł pewnie pokonać trzech Zambijczyków, inni także byli ogromni. Dlatego nasza drużyna narzekała, że oni wystawili przeciw naszym 10 zawodnikom o wiele większą liczbę.. W ostatnim dniu na zakończenie programu, wieczorem zanim zostały rozdane nagrody, każdy kraj przedstawiał swoje tradycyjne potrawy, tańce, śpiewy i inne programy kulturalne. Była to wspaniała okazja do ubogacenia i wymiany doświadczeń. Ja również spotkałem kilku pastorów pracujących w więzieniu w Botswanie. Cały program był bardzo udany i piękny. W tym roku w grudniu oficerowie z Botswany przyjadą na powtórkę programu do Zambii, do Livingstonu.
O. Romek
Oficer-duszpasterz