W rozmowie z ludzmi z roznych kosciolow na pytanie: do jakiego kosciola nalezysz i czy to prawdziwy kosciol czesto odpowiadaja: „przeciez to ten sam Bog”. Niekiedy sluchajac kazan pastorow z rozncych kosciolow mam wielki znak zapytania czy to naprawde ten sam Bog. Glosza Ewangelie wkladajac w usta Jezusa slowa, ktorych nigdy nie powiedzial. Nie tak dawno uslyszalem, ze Zacheusz mial dwie zony i duzo dzieci z nimi. Z jedna lepiej sie dogadywal a z druga nieco gorzej. Oczywiscie o powtornym przyjsciu Chrystusa za miesiac, albo za rok mozna uslyszec bardzo czesto. Kiedys zapytalem pastora z Kosciola Nowej Wiary, ktory powstal pod koniec XX wieku: gdzie wyscie byli przez tyle wiekow, bo my jako katolicy mamy ciagla linie od Swietego Piotra do obecnego papieza Franciszka. Wowczas on mi powiedzial, ze my bylismy zamarozeni tak jak ziemia zima pod sniegiem. I pod koniec XX wieku zostalismy rozmrozeni i do dzisiaj nie zamarzlismy z powrotem. Bo kilka lat temu w niedziele nie bylo naszej mlodziezy ze szkoly sredniej z internatu na Mszy Swietej. Natomiast w poniedzialek pojawili sie na zajeciach sportowych. Zapytalem ich dlaczego wczoraj nie byli w kosciele. Na co oni mi odpowiedzieli; jak to bylismy w kosciele. A ja was nie widzialem. Tak, ale my bylismy w kosciele Nowej Wiary. I ponownie uslyszalem: przeciez to taki sam kosciol i taki sam Bog. Coz pewnie jeszcze sporo czasu uplynie zanim uda sie nam misjonarzom uswiadomic im zasadnicza roznice pomiedzy naszym kosciolem katolickim, a jakims kosciolem: „wschodzacej gwiazdy”, „13 apostolow”, „apostola Jakuba” czy tez „zywego kamienia”. Nazwy sa piekne, a tresc gloszonej nauki pewnie „jeszcze piekniejsza”.
Przez wiele lat nie mielismy w Zambii maszyn do mierzenia predkosci. Wtedy nikt sie tym nie przejmowal i znaki przy drogach byly raczej dekoracja. Czlowiek latwo przyzwyczajal sie do takiego jezdzenia. Bylo troche wypadkow, ale nie za duzo. Wowczas kierowca mogl jechac zrelaksowany nawet nie myslac o tym, ze sa jakies ograniczenia predkosci.
Nie bylo takze piratow drogowych. Tylko w piatek po pracy wiekszosc ludzi dobrze popijala i dalej jechala. Dlatego w piatek wieczorem lub w nocy trzeba bylo bardziej uwazac, gdy ktos po pijaku lubial sobie poszalec, bo alkoholomatow takze nie bylo. Byl to wiec raj na ziemi dla kierowcow. Natomiast trudnosci pojawialy sie dla mnie podczas urlopu w Polsce, czy jazdy samochodem po Europie. Po trzech latach jazdy bez myslenia o ograniczeniach predkosci, nagle trzeba dostosowac sie do znakow drogowych, a szczegolnie w malych miasteczkach, czy wioskach jechac 50 km na godzine. Przeciez dobry rowerzysta i rowerem moze szybciej pojechac. Lecz po kilku zlapaniach przez policje w Polsce, znaki o ograniczeniu predkosci musialy zaistniec w moim zyciu. Na szczescie w latach 90-tych policjanci byli bardzo wyrozumiali. A zwlaszcza gdy im powiedzialem, ze pracuje i jezdze samochodem po Afryce, gdzie nie mamy maszyn do mierzenia predkosci i czesciej chodzimy piesza niz jezdzimy samochodem. Czlowiek nie jest przyzwyczajony do ograniczania predkosci, raczej jezdzi na wyczucie. Po takim ciekawym wstepie policjanci mieli bardzo duzo pytan o Afryce. I ostatecznie konczylo sie na upomnieniu i milej radzie, zebym pamietal ze jestem w Polsce. Pozniej maszyny do pomiaru predkosci dotarly rowniez do nas. Na szczescie szybko sie psuly i dalej zycie przebiegalo bezproblemowo. Gdzies 15 lat temu zaczal pojawiac sie coraz lepszy sprzet i trzeba bylo nauczyc sie jezdzic po europejsku w Afryce. Wielu policjantow lubilo bawic sie tymi maszynami. Stad zycie dla kierowcow stawolo sie coraz bardziej skomplikowane. Na szczescie policjanci byli otwarci na roznego rodzaju misyjne opowiesci i chrzescijanskie przeproszenia. Oczywiscie wiekszosc z nich chodzila do kosciola. Z czasem te pulapki na predkosc stawaly sie czyms normalnym. Jednak wszystko w zyciu jest tymczasowe. Rowniez nasze przepisy byly tymczasowe. Dwa lata temu zostaly one bardzo mocno zaostrzone.Wprowadzono wiele nowych zmian do kodeksu drogowego. Tam gdzie mozna bylo jechac z nie ograniczona predkoscia, teraz jest ograniczenie do 100-tki, w miejsce 80-ciu weszlo 60-siat, a w miastach ograniczenie do 40-tu. Rowniez policja otrzymala o wiele lepszy sprzet. W duzych miastach powstaly automaty lapiace samochody na predkosc w obu kierunkach, nawet z bardzo pieknym zdjeciem. Nasz wspolbrat z Indii zanim dowiedzial sie o tym to mial juz dwa ladne zdjecia z kuponami do zaplacenia, i to nie malo. Ja w naszym miescie z daleka widzialem, ze lapia, wiec jechalem 50km na godzine, a juz bylo 40-ci. Zdziwilem sie kiedy policjant zaprosil mnie na pobocze. Po krotkiej dyskusji edukacyjnej moglem jechac dalej. Ale jazda 40km na godzine samochodem to tak jak bieg szybkiego zolwia. Nie tak dawno temu jechalem rowerem, z daleka widzialem, ze policjant mnie namierza. Szybko do niego powiedzialem, ze chyba nie przekroczylem predkosci. On usmiechajac sie odpowiedzial, ze nie, bo akurat namierzal w tym samym czasie samochod jadacy za mna. Tak, tak nawet na rowerze mozna byc zlapanym, bo w naszym miescie mamy bardzo duzo wzniesien i podjazdow. Coz wspanialy czas jezdzenia bez stresow dawno temu sie skonczyl, a byly to dobre czasy. W roku 1988 we wrzesniu wyladowalem w Afryce, dokladnie w Zambii. Po kilku dniach byla pielgrzymka Ojca Swietego Jana Pawla do Botswany i Lesoto. Tak szczesliwie sie zlozylo, ze moglem spotkac sie z Ojcem Swietym w Gabaronie w katedrze i na stadionie. Mialem szczescie nawet ucisnac mu reke i otrzymac jego blogoslawienstwo. Po 31 latach wczoraj ponownie dotarlem do tej samej katedry i bylem na stadionie. Tym razem byla to innego rodzaju uroczystosc. Pozegnanie zmarlego pierwszego biskupa Botswany. Wtedy byl on bardzo mlodym biskupem i jedynym biskupem, asystujacym papiezowi w czasie calej pielgrzymki. Wowczas w Botswanie byla tylko jedna diecezja. Obecnie sa dwie. Byl on biskupem nie tylko dla katolikow ale rowniez mial wspaniale relacje z innymi wyznaniami, ktorzy takze licznie przybyly na stadion, aby go pozegnac. Organizowal on pomoc ludziom biednym nie patrzac na to do jakiego kosciola naleza i skad pochodza. Rzeczywiscie bylo on znany jako bardzo dobry pasterz. Ja rowniez zawsze tak go odbieralem. Nie spotykalismy sie za czesto, ale i te krotkie okazje bardzo mnie ubogacily. Zawsze darzylem go ogromnym szacunkiem. Dlatego tez nie patrzylem na odleglosc i przejechalem ponad tysiac kilometrow, aby byc na jego pozegnaniu. Uroczystosci pogrzebowe nie mialy charaktery placzliwego jak to zwykle bywa na tutejszych pogrzebach, lecz byla to piekana celebracja zycia biskupa jako jego daru od Boga dla kosciola w Botswanie i calego kosciola powszechnego. Bylo wiele ogromnych podziekowan i podziwu dla jego prostego, a jednak pelnego madrosci i poswiecenia zycia kaplanskiego i biskupiego. Ciekawe byly slowa glownego kaznodziei, bardzo bliskiego sasiada, biskupa z Johanesburga z RPA. On bardzo pieknie ukazal granice przejscia do innego zycia i wyjasnil jak to przejscie moze wygladac. Oczywiscie jego slowa nie odnosily sie tylko do zmarlego biskupa i jego rodziny lecz do kazdego z nas. A szczegolnie do nieco starszych wiekiem biskupow i kaplanow, ktorych nie brakowalo wsrod nas. Moze nie bylem w pierwszej dziesiatce, ale tez sobie pomyslalem, ze czas sie zbliza, aby przygotowac sie do tej granicy. Jaki passport i jaka wiza bedzie potrzebna? Tam nie da sie przekupic aniolow kontroli paszportowej. Oni wszystko dokladnie sprawdza. Byc moze niektorzy beda prosic o azyl, albo status emigranta. Czy taki uda sie zalatwic? Bo tam rowniez nie bedzie zielonej granicy. Kiedy dojdziemy do tej granicy? To bardzo istotne pytanie na ktore nie znamy odpowiedzi i tak szybko nie da sie jej poznac. Pisma Swiete mowi, ze zwykle przekraczamy ta granice w wieku 70 lat, ci co sa silni to w wieku 80 lat, a ci ktorzy byli dobrzy dla Boga nawet w wieku 90 lat – jak powiedzial kaznodzieja na Mszy pogrzebowej. Wielu z nas uczestniczacych w pogrzebie zmarlego biskupa przyrownywala te liczby do siebie. Niewielu bylo w tej ostatniej grupie. A do niej nalezal zmarly biskup, mial 91 lat przezytych w sluzbie Bogu i ludziom. Jeden z obecnych na pogrzebie biskupow mial rowniez okazje do powiedzenia kilku slow na pozeganie. Jego wiek jest juz bliski 90-tki, wiec mowil, ze odczul jak bardzo te slowa o wieku przekraczania granicy odnosily sie do niego. Powiedzial, ze najpierw z lekka zadrzal, a po chwili byl w stanie powiedziec – niech sie stanie wola Pana, kiedykolwiek przyjdzie mi przekroczyc te granice. Krotka przed wyjsciem na Msze na stadionie wszyscy kaplani czekali zgromadzeni w jednym pomieszczeniu, w tzw. zakrystii na stadionie. Bylo okazja do przywitania sie i poznania nowych ksiezy. Dawniej znalismy sie dosc dobrze, bo bylismy w tej samej prowincji. W roku 2009 odzielilo sie Zimbabwe, a w roku 2014 odlaczyla sie Zambia. Automatycznie nasze wizyty i spotkania staly sie o wiele rzadsze. Patrzac wstecz szybko zauwazylem, ze moje trzy ostatnie wizyty w Botswanie wszystkie laczyly sie z przyjazdem na jakis pogrzeb. Najpierw byl to pogrzeb Brata Werbisty z Filipin, dwa lata temu pierwszego naszego prowincjala z Indii i teraz pierwszego biskupa rodem z Botswany. Wsrod zgromadzonych bylem jedynym ksiedzem z Zambii. Obok mnie byl rowniez jedyny ksiadz z Zimbabwe. Znalismy dosc dobrze zmarlego biskupa, wiec przybylismy. Bylismy najstarszymi misjonarzami, a w moim przyadku najdluzej pracujacym misjonarzem Werbista w Zambii. Po chwili dolaczyl do nas najstarszy Werbista z Botswany. Kiedy tak wesolo rozmawialismy podszedl do nas inny dosc mlody Werbista i powiedzial radosnie: ”oto nasi dziadkowie”. Zapanowala ogolna radosc i zrobilismy sobie zdjecia. Bylem w tej grupie najmlodszym dziadkiem, ale jestem pewien, ze to wcale nie znaczy ze do granicy dotre na koncy z nich. Bog ma swoje plany I juz nam to zaplanowal. Aby za bardzo sie nie zamartwiac najlepiej posluzyc sie znanym przyslowiem: “niech sie dzieje wola nieba z nia sie zawsze zgodzic trzeba”. FILMIKI Z POGRZEBU ![]()
![]()
![]()
|
|